Rozdział 21.

160 18 20
                                    

media: Elvenking - Neverending Nights

~~Belzebub~~

– Belzebub! – powiedział radośnie Faust. Długo zajęło mi przypomnienie sobie, kim jest demon. I skąd go znałem. Właściwie to... Nie wiem dokładnie, dlaczego chciał zemsty na mnie, ale... Dowiem się tego.

– Faust – powiedziałem uprzejmie i uśmiechnąłem się.

– Dawno cię nie widziałem w tych stronach – zauważa. Czułem jego strach. Pewnie domyślał się, że moje pojawienie tutaj nie jest całkowicie przypadkowe.

Wciąż nie rozumiałem jednej sprawy – dlaczego szukał odwetu na Mammonie za nie wykonanie jego zlecenia? W końcu to mnie nienawidził najbardziej. Czemu właśnie Mammon?

– Cóż... Miałem swoje powody – wzruszam ramionami. Faust mruży gniewnie oczy, ale nic nie mówi. Odchodzi od mojego stolika i idzie na zaplecze. Dopijam drinka i idę za nim. Muszę poznać prawdę, nim postanowi zniknąć na jakiś czas.

Nie jestem Asmodeusem i nie potrafię wzbudzać strachu na zawołanie. A szkoda. Może powinienem poprosić Asmo o pomoc?

– Powiedz mi Faust, co ja ci takiego zrobiłem? – pytam, kiedy demon stoi odwrócony do mnie tyłem. Drgnął, kiedy usłyszał mój głos. Nie spodziewał się, że pójdę za nim?

– Naprawdę się pytasz? – odwraca się.

– Cóż... Tak. Myślisz, że prowadzę jakiś rejestr osób, które mnie nienawidzą?

– Zirra, mówi ci coś to imię?

Przez chwilę nie wiedziałem, o kim mówi, ale w końcu ułożyłem sobie wszystko w całość. Pamiętam ją, pracowała tutaj. Trochę flirtowaliśmy, zaciągnąłem ją do łóżka, a później porzuciłem. Wciąż nie rozumiałem, co miała wspólnego, z tym że postanowił nasłać na mnie mordercę, którego później próbował zabić.

– A więc pamiętasz ją – zauważa trafnie – Zirra była moją córką – no dobra, tego akurat nie wiedziałem. Ale czy to wciąż jakiś powód do zabicia mnie? Dobra jest. Ale mnie. Co ma z tym wszystkim wspólnego Mammon?

– Zabiła się, kiedy dowiedziała się, że nosi w swoim łonie dziecko. Twoje dziecko – ta informacja mną wstrząsnęła. Okej, porzuciłem ją, ale bez przesady. Gdyby powiedziała mi o ciąży... Może nie poślubiłbym jej, ale zadbałbym o dziecko. Aż tak wyprany z emocji to ja nie jestem.

– Nasłałeś na mnie Mammona – przypominam mu – I powiedziałeś mi, że miał mnie zabić... Jednak... Dlaczego próbowałeś go zabić?

– Bo w końcu zdałem sobie sprawę, że zabicie go pokaże ci, co to znaczy stracić bliską osobę – mówi i sięga po nóż. Zamierzałem go wyśmiać. Nie dałby mi rady. Jednak moje myśli wróciły do tego dnia, kiedy opiekowałem się poważnie rannym Mammonem. Ta niepewność, czy rankiem ujrzę jego odrobinę irytującą twarz, czy też nie. Brzydzę się osobami, które wykorzystują relację z innymi, by zadać cios. Zabiłby Mammona, a ja szukałbym zemsty... Gdybym skrzywdził kogoś mu bliskiego... Krąg nigdy, by się nie zamknął. Oboje szukalibyśmy zemsty zamiast zabić osobę odpowiedzialną za naszą krzywdę.

~~

– Wróciłeś – mówi Mammon, który jest pierwszym widokiem, jaki zastaje po powrocie do rezydencji.

– Tak, wróciłem.

Demon krytycznie spogląda na mnie, właściwie to liczyłem, że skomentuje mój poplamiony krwią Fausta strój, ale nic takiego nie nastąpiło. Domyślił się tego gdzie byłem i co się z nim stało. Jednak nie mogłem pozwolić mu żyć i wciąż narażać życia Mammona. To nie jego walka.

Usiadłem przy stole z butelką wina. Muszę jakoś odreagować to, że... Miałbym dziecko.

Cóż... takie rzeczy się zdarzają, chociaż starem się, by z moich jedno nocnych przygód nie powstawało nowe życie. Gdybym wiedział, że Zirra jest córką Fausta... Nie tknąłbym jej. Przyjaźniłem się z nim, wiedziałem, że jego córka jest dla niego wszystkim, ale... Nigdy nie sądziłbym, że to Zirra nią jest. Nie zdradził mi jej imienia, a ona... Nie była do niego podobna. Skąd miałem wiedzieć?!

– Powiesz mi, co się stało? – Mammon bierze krzesło i ustawia je naprzeciw mnie.

– Widziałem się z Faustem.

– Tego akurat to się sam domyśliłem. Nie potrafisz dotrzymywać danych słów, co?

– Chciałem tylko zrozumieć, dlaczego – tłumaczę się.

– Dowiedziałeś się, czy zabiłeś biedaka, zanim cokolwiek ci powiedział? – dopytuje się.

– Nie jestem Asmodeusem – rzucam uszczypliwie – Ale tak dowiedziałem się wszystkiego. Nienawidził mnie, bo przespałem się z jego córką, która odebrała sobie życie – jakoś nie potrafię przyznać się przed Mammonem, że była ze mną w ciąży – A ty miałeś oberwać, żebym poczuł ból po stracie bliskiej osoby.

– Liczyłem na jakieś wybuchy, intrygi – rzuca radosnym głosem.

– Ona była ze mną w ciąży. Zabiła się, bo... Właściwie to nie do końca wiem, dlaczego to zrobiła.

– Pewnie sądziła, że nie zaakceptujesz bękarta.

– Nie pocieszasz Mammon – rzucam i upijam spory łyk.

– A przepraszam. Poprawię się – demon wstał z krzesła i zabrał mi butelkę wina, którą odstawił na stół. Usiadł na moich kolanach i pocałował mnie namiętnie.

– Lepiej? – pyta, trzymając moją twarz w swoich dłoniach.

– O wiele lepiej – mówię i uśmiecham się lekko.

Kocham Mammona i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Wiem, że mój status Księcia Otchłani tylko sprawia, że narażam jego życie. Znam Sztana i jego sposób działania. Jeśli będzie chciał skrzywdzić mnie, to zrobi to najbardziej efektownie krzywdząc Mammona. Brzydzę się takimi osobami, bo to pokazuje, jacy naprawdę słabi są. Ale przyparty do muru... Co będę mógł zrobić?

Chwyciłem Mammona za biodra i uniosłem go góry, samemu wstając z krzesła. Pocałowałem go i zacząłem kierować się w stronę sypialni.

~~

Kiedy się obudziłem Mammona nie było już w łóżku. Nie przejąłem się tym za bardzo. W końcu to Mammon. Pewnie włóczy się po rezydencji, albo ją opuścił i jest w trakcie wykonywania jakiegoś zlecenia. Nie ważne jak bardzo chciałbym mieć go przy sobie, on nie zrezygnuje ze swojego zawodu. Jego życie zawsze będzie zagrożone. Nie wiem, czy to właściwie dobry pomysł... Trzymanie przy sobie go.

Otchłań jest pełna takich osób, które nie zawahają się przed zabiciem Mammona, by najbardziej mnie skrzywdzić.

Z drugiej strony, nie byłbym w stanie pozwolić mu odejść.

Potrząsnąłem głową, zaczynam myśleć jak Gabriel, a pewnie to nie jest najlepsze rozwiązanie. Facet dostaje piany na pysku, jak ktokolwiek wspomni o jego kochasiu. Raczej nikt nie spodziewałby się takiego zachowania po mnie. Po Asmo też raczej nikt się nie spodziewał jakiś cieplejszych uczuć, a proszę, przygarnął sobie Bąbelka i kurwica go trafia za każdym razem, gdy ktoś, chociaż wzrokowo zniesławi dzieciaka.

Więc o czym to ja... A już nieważne.

Opadam z powrotem na poduszki. Mam taki mętlik w głowie.


Silverthorn wygrała chyba jakiś los na loterii, bo szefowa pisała, że jutro nie musi przychodzić do pracy. Mówię wam Flöhe, że Silverthorn od czterech dni wolnego w dupie się poprzewraca. Gorzej będzie jak to okaże się spóźniony primaaprilisowy żart. 

A jak tam u was? Przeżyliście dziś? Nikt was nie oblał?

Archangeli ClamorisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz