Rozdział 18.

167 24 16
                                    

media: d'Artagnan - Scharlatan

~~Nataniel~~

Spoglądałem z przerażeniem na Gabriela, który siłą wepchnął mnie do sypialni. Przez całą drogę próbowałem mu się wyrwać, ale upadły anioł trzymał mnie bardzo mocno.

Nie rozumiem, co w niego wstąpiło.

– Zostaw mnie! – krzyknąłem, ale ten tylko się zaśmiał i popchnął mnie na łóżko.

Chciałem się podnieść, ale Gabriel był szybszy i po chwili zawisnął nade mną.

Spojrzał na mnie z wrogością w oczach i pocałował. Próbowałem go odepchnąć od siebie, ale w porównaniu z nim byłem słaby.

Dopiero kiedy ugryzłem go w wargę, odsunął się ode mnie. Wymierzył mi policzek, po czym znów mnie pocałował.

Z moich oczu popłynęły łzy bezsilności. Domyślałem się, do czego dążą działania Gabriela. I nie podobało mi się to. Nie chciałem tego.

– Proszę, Gabrielu – załkałem cicho.

Demon, bo tak chyba zacznę go nazywać, uniósł głowę i spojrzał na mnie. Uśmiechnął się lubieżnie w moją stronę.

– Już prosisz? Dopiero co zaczęliśmy – pogładził mój policzek, a ja odwróciłem głowę.

– Proszę... Przestań – poprosiłem go. Nie sądzę, by to coś dało, ale...

– Jaki niecierpliwy – mruknął i zaczął pozbywać się moich ubrań.

Wiedziałem, że kolejne moje prośby na nic się nie zdadzą, a być może bardziej nakręcą demona. Nie chciałem na niego patrzeć, dlatego zasłoniłem sobie oczy ręką i zacząłem płakać.

~~

Siedziałem owinięty kocem i wpatrywałem się tępo w ścianę.

– Nataniel? – do pomieszczenia wszedł Gabriel. Nie spojrzałem na niego. Brzydziłem się nim. Po tym co mi zrobił? Zgwałcił mnie, a teraz udaje, że nic się nie stało? Jak on w ogóle śmie?!

– Natanael – ponownie wypowiedział moje imię. Błąd, to nie moje imię, to... Nawet nie wiem, kim on był, ale. Nienawidzę się za to, że muszę być osobą podobną do tej osoby.

– Popatrz na mnie – poprosił mnie. Poczułem jak, materac ugina się pod ciężarem jego ciała. Wzdrygnąłem się.

Odsunąłem się od niego.

– Spójrz na mnie! – krzyknął, a w moich oczach pojawiły się łzy. Niechętnie spojrzałem w stronę demona.

– Czemu płaczesz? – zapytał stroskany i dotknął mojej twarzy. Odsunąłem się od niego jeszcze dalej.

Demon tylko zacisnął usta w wąską kreskę i spojrzał na mnie.

– Mogę coś dla ciebie zrobić? – zapytał.

– Wypuść mnie stąd. Nie jestem twoją własnością, ani... Nim – mówię i pociągam nosem.

– Nie możesz stąd odejść, grozi ci niebezpieczeństwo – obejmuje mnie. Chcę wyrwać się, ale uścisk mężczyzny tylko wzmacnia się.

– Zostaw mnie – załkałem – Nie chcę cię widzieć. Odejdź ode mnie.

– Nie zamierzam cię zostawić. Nie teraz kiedy znów cię odnalazłem – mówi. Zaczynam płakać.

– Mój, kochany Natanaelu, nie płacz. Najdroższy – zaczyna mną kołysać. Dotyka moich włosów, a później składa czuły pocałunek na skroni.

– Zostaw – proszę go.

Demon w końcu odsuwa się ode mnie i spogląda na mnie z bólem.

Spodziewałem się, że teraz wyjdzie, albo... Znowu zgwałci, ale ten tylko położył się obok mnie.

Zamierzałem odejść, ale kiedy tylko spróbowałem wstać, dłoń Gabriela zacisnęła się mocniej na moim nadgarstku.

– Zostaniesz tutaj ze mną – rozkazuje mi. Wyszarpałem dłoń z jego uścisku i na powrót skupiłem się na ścianie.

~~

Obecność Gabriela sprawiała, że miałem powoli dosyć swojego życia. On jest... niezrównoważony psychicznie. W jednej chwili traktuje mnie jak najcenniejszy skarb, by w drugiej brać mnie siłą. Ciągle tylko powtarza: Natanael.

Kim do cholery jest ten facet? I dlaczego ja? Powoli zaczynałem dostrzegać kłamstwo upadłego anioła. Wciąż powtarzał mi, że jestem wyjątkowy i to anioły stoją za zabójstwem Emily, ale... Z każdym jego słowem coraz trudniej było mi w to uwierzyć.

– Natanael – odezwał się demon. Mdliło mnie na sam jego widok. Najchętniej poderżnąłbym sobie gardło, ale demon wiedział, że coś takiego mogę zrobić, więc zadbał o to, by w moje ręce nie wpadło nic ostrego.

– Nie jestem Natanael, jestem Nataniel! – krzyczę. Jest mi już wszystko jedno, co ze mną zrobi. Może nawet zabić. Nie zależy mi już na życiu. Po prostu chcę już być wolny.

– Nie zbliżaj się do mnie! – grożę mu, kiedy podchodzi bliżej mnie – Ani nie dotykaj! – dodaję, kiedy widzę, że zamierza mnie objąć.

Znowu zaciska usta w wąską kreskę. Jest podirytowany. Przekrzywia głowę w bok i spogląda na mnie drapieżnie. Jest mi słabo.

Samo patrzenie na niego sprawia, że mam ochotę zabić się na jego oczach.

Uderzył mnie, tak, że straciłem równowagę.

– Za bardzo się zapominasz, kochany, wiesz? Gdzie twoja uległość? Gdzie twoje tęskniłem za tobą Gabrielu? Ze wszystkich ludzi, moje serce pożąda tylko ciebie. Dlaczego ty tego nie czujesz?

– Jesteś nienormalny! – krzyczę – Jesteś świrem, wiesz? Popierdoleńcem, który już sam nie wie, czego chcę!

Kiedyś, tak, na pewno uda mi się go zdenerwować tak, że straci nad sobą kontrolę i zabije mnie w szale. Nie będę nawet płakać, będę się cieszyć, kiedy będzie mnie zabijać.

– Ty mała kurwo... – warknął i złapał mnie za włosy – Zapamiętaj sobie, że mi się nie postawisz. Myślisz, że nie wiem, do czego dążysz? Chcesz, żebym cię zabił, tak?

– O niczym innym nie marzę – mówię uśmiechając się. Czyżby ten dzień w końcu nastał?

– Rozczaruję cię, nigdy cię nie zabiję. Czekałem na to tysiąc lat, jak nie więcej. Kolejnego tysiąca nie zniosę.

– O czym ty właściwie mówisz? Kimkolwiek był Natanael... Pomyliłeś adresy, nie jestem nim.

– Ależ jesteś – mówi, po czym wyciąga spod koszuli wisior, który rozbłysł jasnym światłem – To jest fragment duszy Natanaela. Dzięki temu cię znalazłem. Bo masz jego duszę... Jesteś nim – spogląda mi prosto w oczy.

– Nie jestem... – upieram się – Jestem sobą, psycholu! – Gabriel nie spodziewał się niczego, dlatego udało mi się go odepchnąć.

Nie jestem nim. Nie jestem żadnych Natanaelem. To... On po prostu próbuje mnie złamać.

– Nie chcę dla ciebie źle, Natanielu. Pragnę twojego szczęścia.

– To mnie do kurwy nędzy wypuść! Albo zabij! Cokolwiek! Brzydzę się tobą! – krzyczę na niego. Próbuję wrócić do sypialni, ale potykam się o własne nogi. Upadłbym, ale Gabriel był szybszy – zdążył mnie złapać.

– Nie dotykaj mnie! – warczę w jego stronę – Zabij mnie – łkam, kiedy obejmuje mnie mocno. Nie mam siły już z nim walczyć.

– Po prostu mnie zabij – proszę go.


Silverthorn, zamiast sprzątać pisze rozdział. Ale huh dajcie chwilę odpocząć xD 

Prawdopodobnie wieczorem będzie kolejny, bo czemu by nie? 


Archangeli ClamorisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz