Życie.
Przychodzi w bólu i łzach, brudne od krwi i potu. Odchodzi w ciszy i milczeniu. Cierpimy na każdym jego etapie. Ale prawdziwe życie składa się z wielkich cierpień, ogromnych miłości, niesamowitych poświęceń i walki, którą toczymy z nim każdego dnia. Życie powstaje w nas cicho i bezbronnie, a potem każdego dnia wymaga naszej opieki. Niewyobrażalnym jest to, że po jakimś czasie stajemy się tylko napisem na murze, który smagają niesforne podmuchy jesiennego wiatru. Każdy człowiek, chce być szczęśliwy. Wszyscy chcemy kochać i być kochanymi. Chcemy mieć swój cel, swoje pragnienie. Chcemy przeżyć swoje życie najlepiej jak się da.- Witaj na świecie- szepnęłam, kiedy pierwszy raz trzymałam go w ramionach.- Bardzo się cieszę, że w końcu cię mam.
- Myślę, że będzie bardzo mądry.- powiedział Maxon, kiedy siedzieliśmy razem, a ja tuliłam Kadena do swojej piersi.
- Skąd już to wiesz?- spytałam rozbawiona.
- Po prostu jest do mnie podobny.- stwierdził z powagą.
Przewróciłam oczami.
- Istnieje spore prawdopodobieństwo, że wszyscy nasi synowie będą twoimi małymi kopiami.
Uniósł brwi.
- Wszyscy synowie?
- Na razie o tym nie mówmy.
Roześmiał się i pocałował mnie lekko w usta, a Kaden zaczął cicho kwękać oznajmiając, że jest głodny.
W tym momencie dostrzegłam lekko uchylające się drzwi i błysk rudych zakręconych włosów.
- Hej Ami
Zobaczyłam May ubraną w zwiewną tiulową sukienkę z bukietem świeżych kwiatów. Kiedy podeszła bliżej za nią zobaczyłam też lekko zarumienioną od biegu Brice.
- Jak tam dzieci?- zapytałam od razu, kiedy je zobaczyłam.
- Przyjdą jak zjedzą tort.- May usiadła na łóżku i pogładziła mnie po kolanie.- Wszystko jest dobrze Ami.
Brice wzięła od May kwiaty i dosłownie podetknęła mi je pod nos.
- To dla ciebie- powiedziała rozentuzjazmowana.
Roześmiałam się
- Dziękuje
- Włożę je do wody.- odparła i podeszła do kranu.
May przygryzła wargę i wymownie popatrzyła na Maxona, który wstał i otrzepał wymiętą koszule.
- Wyglądasz okropnie- stwierdziła May zmierzając go wzrokiem.- Kto tutaj rodził ty czy Ami.
Podwinął rękawy.
- Zawsze to samo pytanie. Według mnie wyglądam bardzo schludnie.
Parsknęłam, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
Maxon pokręcił głową i wziął marynarkę z oparcia krzesła.
- Jesteście nieznośne. Dobrze, że nie mam was dwóch na co dzień.- odszedł, ale obrócił się jeszcze i dodał.- Idę po dzieci.
Roześmiałyśmy się z jego absurdalnego obrażania się, ale zaraz potem May posmutniała.
- Co się dzieje?- zapytałam
- Nie powinniśmy rozmawiać o mnie. Dzisiaj jest twój dzień, Maxona, Eadlyn i Ahrena- pochyliła się i dotknęła malutkiej piąstki.- małego Kadena.
- Hej- złapałam ją za rękę i zmusiłam ją, żeby na mnie spojrzała.- Zawsze możesz mi wszystko powiedzieć
Uśmiechnęła się leciutko.
- Co się stało?
Brice wróciła z wazonem i od razu usiadła obok nas.
- Chłopcy są do bani- skwitowała
- Dokładnie- zgodziła się May
Zmarszczyłam brwi, ale zastanowiłam się.
- Myślę, że też tak kiedyś myślałam.
- Ciągle nas ranią- powiedziała May
- Są niedojrzali- dodała Brice
- Nie biorą odpowiedzialności
- I nie myślą o naszych uczuciach
- Ej- przerwałam i popatrzyłam na nie.- Nie możecie tak myśleć
- Wiem, że Gerard na razie zachowuje się dziecinnie, ale to się zmieni- zwróciłam się do Brice, a ona pochyliła głowę i zarumieniła się lekko.
Obróciłam głowę w kierunku May.
- Jeżeli znajdziesz prawdziwą miłość, będziesz wiedziała, że to ten jedyny. Wszyscy, którzy z ciebie rezygnują po prostu nie są ciebie warci.
Spojrzały na siebie i uśmiechnęły się.
- Jak poznać, że to prawdziwa miłość?- spytała May i oparła głowę na dłoniach.
Zastanowiłam się i poprawiłam becik Kadena.
- Jeżeli dwie osoby są sobie przeznaczone to będą ze sobą. Nieważne czy teraz, czy za parę lat. Po prostu będą musiały.
Obie spojrzały na mnie jakbym powiedziała największą głupotę na świecie.
- To dość idealistyczna wizja.- stwierdziła Brice
Wzruszyłam ramionami.
- Ja w to wierzę.
W tym momencie do pokoju wbiegli podekscytowani i odświętnie ubrani Eadlyn i Ahren.
- Mama!
Eadlyn ostrożnie zbliżyła się do mnie i spojrzała mi przez ramię na małą śpiąca twarzyczkę Kadena.
- Jak Ci się podoba?- szepnęłam
- Mamo- powiedziała cicho i przybliżyła się odrobinkę.- To jest najlepsiejszy prezent urodzinowy.
Nie miałam serca jej poprawiać.
- Chcesz mi pomóc go nakarmić?- zapytałam
- Tak!Życie jest proste, jeżeli tylko wiesz co masz robić. Nikt tego nie wie. Uczymy się każdego dnia, popełniamy tysiące błędów, czasami nawet takich samych. Ale to nie znaczy, że życie nie jest piękne. Nie ważne gdzie jesteśmy, zawsze gdzieś możemy znaleźć słońce. Możemy znaleźć je w ludziach. Tych, którzy są nam bliscy. Bo to oni nadają naszemu życiu sens. To oni nie pozwalają, żeby świat kiedyś o nas zapomniał.
CZYTASZ
( Rywalki) Rodzina Schreave
Fanfiction"Rodzina Schreave" to dalsze losy Americi i Maxona. Akcja zaczyna się zaraz po zdarzeniach z fragmentu "Jedyna po Epilogu", który znalazł się w dodatku do serii pt. "Królowa i Faworytka". Dotychczas wszystko było jak z pięknego snu... teraz zaczyna...