- Nie wierzę, że chcesz to zrobić.- powiedziałam trzymając przed sobą opasły dokument.
- To jest najlepsze wyjście.
- August, ale to nic nie zmieni!- rzuciłam papierami na stół.- Chcesz dać ludziom wolność dając im tylko słowo.
Jeszcze raz spojrzałam na zapisane kartki.
- Uważasz wszystkie piątki za ludzi, którzy nie potrafią robić nic poza odgrywaniem głupich piosenek na weselach i malowaniu krajobrazów do średniej klasy restauracji? Chcesz im powiedzieć "Wszyscy mają szanse na lepsze życie oprócz was, nie ma w was potencjału, żyjecie we własnym świecie, do końca życia będziecie mieć nalepkę waszej klasy." Tak chcesz traktować ludzi? Uważasz, że w showbiznesie nie ma miejsca dla żadnej piątki?
Spojrzał na mnie jak na dziecko.
- Myślisz, że w showbiznesie są nieograniczone ilości miejsc?
- Nie mówię o nagich modelkach na okładkach magazynów. Mówię o utalentowanych ludziach, którzy mają szanse na więcej niż ta marna pensja, którą im tu oferujesz. Popatrz choćby na mojego brata.- Nie chciałam przytaczać jego przykładu, ale sytuacja mnie do tego zmusiła.- On to zrobił. Przeskoczył sztywne ramy chociaż nie było to łatwe. Pomyśl jak dobrze byłoby gdyby ludzie mieli takie możliwości na wyciągnięcie ręki.
- Zapanowałby chaos.
- Nie wierzysz w ludzi?
- Wierzę, że trzeba nimi choć trochę kierować.
Opadłam na krzesło przy jego biurku.
- To wstępne projekty- odparł lekko.
- Ile masz jeszcze tych wstępnych projeków?- zapytałam.
- Całkiem sporo.- wzruszył ramionami.
Odłożyłam dokumemty na biurko. Maxonowi się to nie spodoba. Miałam mieć nad wszystkim kontrolę podczas jego nieobecności. Nie mogłam pozwolić Augustowi przejąć pałeczki. Nie wiedziałam, że kiedy zostanę z nim sama to będzie tak trudne. Czasem wydawało mi się, że on robi wszystko żeby tylko mnie ziirytować.
- Nie ważne- powiedział.- To na razie odległa przyszłość. Takie zmiany wymagają czasu.
- Tak wiem o tym.- odparłam i wyprostowałam się lekko.- Dlatego trzeba to robić rozważnie i z pomysłem.- westchnęłam- Ale nie według twojego pomysłu.
- Maxon byłby innego zdania.
- Maxon byłby mojego zdania.- zaprotestowałam i wyszłam z pokoju.
Na korytarzu złapałam się za skronie. Nigdy nie myślałam, że bycie królową będzie łatwe, ale nie miałam pojęcia, że będzie to wymagało ode mnie tyle poświęcenia.
Stałam na schodach przed pałacem z Eadlyn na rękach.
Maxon wysiadł z samochodu, uśmiechnął się i podbiegł do nas.
Pocałował mnie, a potem Eadlyn w główkę.
- Dobrze, że już jesteś.- powiedziałam.
- Coś się stało?- jego twarz spochmurniała.
- Nic się nie stało.- spojrzałam w dół i przygryzłam wargę.- August robi jakieś plany, pomyślałam, że będziesz musiał porozmawiać z nim na ten temat.
Spodziewałam się, że zobacze zgozę na jego twarzy, ale Maxon tylko się roześmiał.
Złapał mnie za rękę.
- Chodzmy do środka.
- Ale
- Ami, chodź.
Poszłam za nim do gabinetu. Maxon wydawał się być całkowicie opanowany podczas gdy ja byłam kłębkiem nerwów. Mimo tego, że byliśmy małżeńswem już prawie trzy lata czasami nie potrafiłam odczytać jego emocji.
Stanęłam w drzwiach podczas gdy Maxon szukał czegoś w szufladzie.
- Ami -Powiedział podchodząc do mnie- Uważasz, że jestem głupi?
- No...
Przewrócił oczami
Dotknęłam palcami jego policzka.
- Nie jesteś.
- No właśnie.- Czy myślisz, że pozwoliłbym Augustowi wszystko zaplanować? Ja jestem królem.
Patrzyłam na niego z wilgotnymi oczami.
- To moje królestwo.- szepnął
Wziął ode mnie Eadlyn.
- Chodź do mnie moja królewno.
Podszedł z nią do okna, a ja patrzyłam na nich po raz pierwszy od dłuższego czasu pełna nadzieji. Bez obaw, bez troski o jutro.
CZYTASZ
( Rywalki) Rodzina Schreave
Fanfiction"Rodzina Schreave" to dalsze losy Americi i Maxona. Akcja zaczyna się zaraz po zdarzeniach z fragmentu "Jedyna po Epilogu", który znalazł się w dodatku do serii pt. "Królowa i Faworytka". Dotychczas wszystko było jak z pięknego snu... teraz zaczyna...