- Bez ciebie moje życie byłoby prostsze, ale czy naprawdę byłoby prawdziwe?
Kriss skończyła mówić, przystanęła, oparła się o oparcie fotela i spojrzała na mnie wyczekująco.
- I co o tym sądzisz?
Zwlekałam z odpowiedzią i powoli przekładałam ciasteczka na paterę. Kiedy skończyłam w końcu podniosłam na nią wzrok.
- Jeszcze raz, co chcesz zrobić?
Uspokoiła się i usiadła kładąc dłonie na kolanach.
- Oświadczyć się Elliotowi.
Zastygłam w ruchu z łyżeczką cukru, którą chciałam wsypać sobie do herbaty.
- Co?
Poprawiła się na fotelu i wyglądała już ma bardzo zirytowaną.
- Zaproponować coś poważniejszego.
Zmarszczyłam brwi.
- Taką przemową?
- America!
Potrząsnęłam głową i postarałam się skupić na jej słowach.
- Dobrze, dobrze wytłumacz mi.
Kriss westchnęła i odwróciła wzrok.
- Jest moim chłopakiem, ale boje się, że to zepsuje. Jednocześnie chce, żeby mi się oświadczył, ale z drugiej strony bardzo się tego boje.
Usadowiłam się wygodniej i upiłam łyk herbaty.
- I tak nie mogłabyś się mu naprawdę oświadczyć to niezgodne z zasadami twojej rodziny.
Kriss roześmiała się ponuro.
- Złamałam już wszystkie zasady mojej rodziny.
Uśmiechnęłam się smutno. Dawno nie stawałam przez takimi dylematami, a zwykłe prozaiczne problemy Kriss były dla mnie swego rodzaju terapią. Ucieczką od spraw państwowych, które coraz bardziej piętrzyły się z każdym dniem, a moja głowa czasami pękała od nadmiaru informacji.
- Myślę, że po prostu musisz poczekać na dalszy rozwój sytuacji.- stwierdziłam, ale Kriss nie spodobał się ten pomysł.
- Za dużo już w życiu czekałam.- powiedziała, a w jej głosie zabrzmiała nutka żalu.- Po za tym ty nie czekałaś.- zaatakowała mnie żartobliwie, ale poczułam się odrobinę urażona. Ta odrobina rywalizacji, która między nami jest chyba nigdy nie zniknie, nawet jeżeli już ze sobą nie walczyłyśmy.
- To była inna sytuacja.
Popatrzyłyśmy na siebie i chyba każda z nas zrozumiała, że nie ma co kontynuować tego tematu.
Delikatnie przełożyłam sobie ciasto na talerz, gdy nagle usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
Maxon uchylił drzwi, ale kiedy tylko zobaczył, że jesteśmy w Komnacie Dam we dwie od razu wparował do środka.
- Czy to nie jest nagięcie procedur?- zapytała Kriss ostentacyjnie oblizując swoją łyżeczkę.
Maxon usiadł obok mnie na kanapie.
-Jeżeli to nazywasz nagięciem procedur to nie wiem jak ocenisz inne rzeczy, które miały tutaj miejsce.
Powiedział patrząc w dokumenty, które przyniósł, a ja mimowolnie się zarumieniłam.
Kriss tylko pokręciła głową.
- Co tam przyniosłeś?
Maxon podniósł głowę i położył kartki na kolanach.
- Sporządziłem dokumenty, które musicie podpisać, żeby uwzględnić formalności związane z zatwierdzeniem pierwszej uczelni.
Nie mogłam się powstrzymać i klasnęłam w dłonie.
- To takie fascynujące!
Kriss uśmiechnęła się i wyprostowała lekko.
- Mogę je podpisać już teraz, masz długopis?
Spojrzałam na Maxona, który skrzywił się lekko.
- Lepiej będzie jeżeli podpiszecie to razem.- popatrzył na mnie, a ja nie mogłam nic wyczytać z jego oczu.- Dzisiaj na uroczystej kolacji.
Zdziwiłam się ponieważ nic o tym nie wiedziałam, ale starałam się zachować pozę jakby wszystko było pod kontrolą.
- Ale jak ją nazwiemy? Kriss naprawdę myślałam o tobie, mamy zdecydowanie za mało patronek.
Kriss wydawała się odrobinę zmieszana i przyłożyła dłoń do piersi.
- Przecież ja nic nie zrobiłam.
Nie chciałam mówić, że prawie została Królową. Wyraz "prawie" był bolesnym łącznikiem pomiędzy przeszłością, a teraźniejszością, po za tym wiedziałam, że Kriss nie lubi kiedy tak się o niej mówi. To była szczera prawda, ale dobrze wiedziałam, jak to jest gdy życie odbiera jedną z szans. Ostatecznie wyszłam na tym lepiej i miałam nadzieję, że Kriss również znajdzie swoją stabilną drogę.
Maxon nadal wydawał mi się lekko poddenerwowany.
- Właściwie to Kaden się obudził. Dlatego tutaj przyszedłem.
Szeroko otworzyłam oczy ze zdziwienia.
- I dopiero teraz mi o tym mówisz?- wstałam i wygładziłam suknie.- Przepraszam Kriss, zaraz wrócę.- powiedziałam i szybko wyszłam z Komnaty.
Po jakimś czasie zauważyłam, że Maxon wyszedł na mną.
Stanęłam na środku korytarza jak wryta.
- Mógłbyś dotrzymać Kriss towarzystwa?
Podszedł do mnie bardzo blisko i złapał mnie za rękę.
- Tak naprawdę to Kaden jeszcze śpi chciałem Ci tylko coś pokazać.- powiedział i przybliżył się jeszcze bardziej- Coś czego Kriss nie powinna wiedzieć.
Serce mi zamarło. Znowu coś, co wymyśliłam okaże się porażką. Co gorsza mogło być nie tylko porażką, ale także powodem do kompletnej katastrofy,
Praktycznie wstrzymywałam oddech, kiedy wchodziłam z Maxonem do jego gabinetu.
Podszedł do biurka i zaczął wyciągać kolejne pliki papierów.
- Potrzebowałem danych żeby zdobyć ubezpieczenie, ale niczego nie znalazłem w bazie. Myślałem może, że dojdę do tego, kiedy znajdę jego rodziców, ale jego nazwisko nie figuruje w żadnym systemie. Nie ma ubezpieczenia zdrowotnego, numeru PESEL, ani dowodu osobistego. Nie ma nawet żadnych danych o edukacji.
Stałam obok niego patrząc na kolejne dokumenty, które wertował.
Popatrzył na mnie tym razem ze spokojem.
- Wiesz co to znaczy?
Nie chciałam, ale musiałam powiedzieć to na głos.
- Że nie ma kogoś takiego jak Elliot Piaria...
CZYTASZ
( Rywalki) Rodzina Schreave
Fiksi Penggemar"Rodzina Schreave" to dalsze losy Americi i Maxona. Akcja zaczyna się zaraz po zdarzeniach z fragmentu "Jedyna po Epilogu", który znalazł się w dodatku do serii pt. "Królowa i Faworytka". Dotychczas wszystko było jak z pięknego snu... teraz zaczyna...