Dotyk jego dłoni zawsze był dla mnie ukojeniem. Bezpieczne miejsce znajdowałam jedynie w jego ramionach. Śpiąc z nim w jednym łóżku naprawdę czułam się jak królowa. Ale czy naprawdę na to wszystko zasługiwałam? Czy nie byłam jedynie kulą u nogi, która blokuje jego pragnienia? Czyż nie byłam przeszkodą, która utrudnia Ileii stanie się silnym i niezależnym państwem? Państwem wolnym od dyskryminacji i ciągłej myśli o przeszłości. Państwem szczęścia.
Powiedziałam cicho te ostatnie słowa, a Maxon przytulił mnie mocniej i szepnął mi do ucha.
- Bardzo Cię kocham.
Serce stanęło mi w gardle choć całe moje ciało było rozluźnione.
Odwróciłam się do niego.
- Ale kochasz też swój kraj.
Zaczął całować zagłębienie mojej szyi.
- Ale na pewno nie bardziej niż Ciebie.
W ciemnościach widziałam tylko zarys jego twarzy.
- Może właśnie w tym jest problem. Czy ja Cię nie ograniczam?
Spojrzał na mnie jakbym postradała wszelkie zmysły.
- Wiem, że poświęcasz nam za dużo uwagi, ale w ogóle nie zdaje sobie sprawy z tego, że twoje ambicje cierpią.- Dotknęłam delikatnie jego policzka.
- Moje ambicje cierpią? Ami co ty wygadujesz?
Stwierdziłam, że nie będę mu mówić o Daphne i Auguście, o tym wszystkim co widziałam i czego się dowiedziałam. I tak musiał się mierzyć z mnóstwem stresu, a to przysporzyłoby mu go jeszcze więcej.
-Już nic- powiedziałam cicho i odwróciłam się od niego na drugi bok.
Chwile leżeliśmy w ciszy, kiedy on znowu objął mnie delikatnie i szepnął mi do ucha.
- Jesteś dla mnie najważniejsza. Dałaś mi największe szczęście w moim życiu. Rzuciłbym wszystko to co mam, gdyby to miało Cię skrzywdzić.
Jego cichy zmysłowy szept powracał do mnie cały czas kiedy siedziałam w skrzydle szpitalnym z roztrzęsioną Lucy, która bez żadnego wyrazu twarzy wpatrywała się tylko w sufit.
Maxon może i mówił, że oddałby za mnie swoje życie. Ale on nie znał innego. Od dziecka otoczony był tylko tym, tylko bogactwem. Ja wiedziałam, że miłość jest piękna, ale życie potrafi być brutalne. I co z tego, że mieszkamy w pałacu gdzie nigdy niczego nam nie brakowało. Z jednej strony wiedziałam, że to niemożliwe, ale zaczęłam się zastanawiać co byłoby gdybyśmy to wszystko stracili. Czy potrafilibyśmy żyć zdani sami na siebie? Z trójką dzieci i przyzwyczajeni do luksusu?
Lucy westchnęła ciężko więc złapałam ją za rękę.
- Nie mogę uwierzyć, że je straciłam.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć, nie byłam pewna czy jakieś słowa w ogóle zdołają ukoić ten ból. Dlatego chciałam tylko siedzieć, tylko być. Stwierdziłam, że to najlepsze, co mogę w tej sytuacji zrobić.
Lucy obróciła się do mnie z oczami pełnymi łez.
- Po co mi ten wielki dom skoro jest pusty?
Patrzyłam w jej wielkie szkliste oczy i w jej słowach znalazłam odpowiedzi na wszystkie pytania.
Mój dom to nie pałac, wielkie baletowe sale, czy przytulne saloniki. Mój dom to nie ogromny ogród czy przestronne balkony. Mój dom to trzy osoby i jedna, którą noszę pod sercem.
I dlatego zawsze z nimi czuje się jak w domu.
CZYTASZ
( Rywalki) Rodzina Schreave
Fanfiction"Rodzina Schreave" to dalsze losy Americi i Maxona. Akcja zaczyna się zaraz po zdarzeniach z fragmentu "Jedyna po Epilogu", który znalazł się w dodatku do serii pt. "Królowa i Faworytka". Dotychczas wszystko było jak z pięknego snu... teraz zaczyna...