Nyx
Oddychałam ciężko, gdy Wyatt kazał mi położyć się na plecach na łóżku, na którym przed chwilą pieprzył go Fraser.
Ułożyłam się posłusznie, choć mój wzrok ciągle uciekał w stronę rozpartego na kanapie Frasera. Nie robił sobie nic ze swojej nagości i z perwersyjności zaistniałej sytuacji. Czuł się, jakby był panem tego świata. W pewnym sensie właśnie nim był, gdyż jak zauważyłam, Wyatt czcił swojego pana, jakby był jego bogiem.
Nie protestowałam, gdy szatyn usiadł okrakiem na moim brzuchu. Otarł się penisem o moje piersi, co spowodowało, że drgnęłam niespokojnie. Wyatt jednak się tym nie przejął.
Mężczyzna sięgnął za moją głowę. Chwycił łańcuch, do którego doczepione były skórzane kajdanki. Założył bransoletę na mój nadgarstek, tym samym przykuwając mi rękę do zagłówka. To samo zrobił z drugą ręką i już po chwili miałam obie ręce wyciągnięte nad głowę, bez możliwości ruszenia się.
- Nie - wyszeptałam błagalnie, gdy zobaczyłam, jak Wyatt sięga po coś, co okazało się być opaską na oczy.
- Skupisz się na doznaniach, skarbie. Nic cię nie będzie rozpraszało.
- Wyatt, proszę...
Szatyn uniósł wyżej jedną z jasnych brwi. W świetle ledowych lampek jego oczy świeciły, jakby Wyatt urwał się z jakiejś bajki o elfach. Miał delikatną urodę, jednak nadrabiał umięśnionym i wysportowanym ciałem.
- Panie?
- Już lepiej - odparł, uśmiechając się kącikiem ust.
Pozwoliłam, aby Wyatt założył mi opaskę na oczy. Zacisnęłam usta, obawiając się, że wydam z siebie niepożądany dźwięk. Nie podobało mi się, że nie widziałam, co planował zrobić ze mną mężczyzna. Nie miałam jednak wyboru, jak tylko oddać się w jego ręce. Wyatt nie sprawiał wrażenia człowieka, który skrzywdziłby mnie dla własnej przyjemności. Może lubił dominować i ulegać, ale nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że byłby w stanie chwycić w dłoń pejcz i mnie nim wychłostać, podobnie jak zrobił to Fraser w sypialni.
- Twoim hasłem bezpieczeństwa będzie zielony.
Drgnęłam na dźwięk głosu Frasera. Domyśliłam się, że mówił to do mnie, lecz byłam tak wystraszona, iż się nie odezwałam.
- Nyx, słyszałaś?
- Tak, panie - odrzekłam w końcu, wypuszczając gwałtownie powietrze z płuc.
- Nie bój się - kontynuował Fraser, który mówił swobodnie. Tak, przecież on nie miał się czego bać. To nie on był przykuty do łóżka i zdany na łaskę dwóch obcych mężczyzn. To nie on został wzięty w niewolę za dług kogoś innego i to nie on stanowił dodatek do relacji łączącej dwóch mężczyzn. - Wyatt cię nie skrzywdzi. Ma łagodne, choć poorane bliznami serduszko.
Pisnęłam, kiedy poczułam, jak Wyatt chwyta moją prawą nogę. Po chwili wokół kostki pojawiła się skórzana bransoleta. Nie zdziwiłam się, że skuł również moją lewą nogę. Zdał mnie na swoją łaskę. Mógłby mnie w tej chwili zabić i zapewne nikt nie odnalazłby mnie w tym miejscu przez długie lata.
- Podciągnij nogi wyżej, skarbie. Rozszerz je, abym miał widok na twoją spragnioną dotyku cipkę.
Przełknąwszy ślinę, podciągnęłam nogi maksymalnie, na tyle, na ile pozwalał mi łańcuch. Rozszerzyłam uda i wstrzymałam oddech, gdy poczułam zimne powietrze na swojej kobiecości.
Słyszałam jakieś dziwne dźwięki w tle. Nie potrafiłam odczytać, co mężczyźni robili. Nie zdziwiłabym się, gdyby śmiali się z mojego cierpienia. Oboje byli po części sadystami i masochistami, więc ból nie był im obcy.

CZYTASZ
Fraser
ActionFraser Callahan i Wyatt Fitzgerald. Dwóch mężczyzn, którzy wywrócą życie młodej Nyx wtargnęło do jej życia po spłatę długu. Dziewczyna ma dwadzieścia cztery godziny na zebranie pół miliona dolarów. Pieniądze mają na celu uwolnić ją od długu pozosta...