Fraser
Tydzień po powrocie z Vegas zabrałem moich kochanków na Malediwy.
Wcześniej nie podróżowałem z Wyattem sam na sam. Uwielbiałem podróżować, ale robienie tego w samotności nie było czymś wymarzonym. Wyatt z kolei uwielbiał przebywać w bezpiecznym domku w lesie, z którego gdyby mógł, nigdy by się nie ruszył.
Dzięki kasie zebranej w Chalcedony i poprzez układy z osobami, które przychodziły do mnie po pomoc, zabrałem Nyx i Wyatta na prywatną wyspę na Melediwach. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu, gdy patrzyłem, z jaką radością Wyatt przechadza się po naszym tymczasowym lokum. Z jego gardła wydarł się dziewczęcy pisk, gdy zobaczył, że z tarasu można było zjechać zjeżdżalnią do wody.
Nyx usiadła na brzegu tarasu, mocząc nogi w wodzie. Wyatt ukucnął obok niej, po czym objął ją za szyję i zaczął się radośnie śmiać.
- Mam nadzieję, że macie zamiar w końcu wejść do wody. Chcę zobaczyć was mokrych, czy to zrozumiałe?
- Tak, panie! Już wyskakuję z ubrań! - odkrzyknął Wyatt, całując prędko naszą dziewczynkę w policzek. Potem wrócił do wynajętego przeze mnie domku, skradł mi szybkiego całusa, a następnie zamknął się w sypialni.
Obsługa kompleksu zdziwiła się, gdy poprosiłem o największe możliwe łóżko, mogące pomieścić aż trzy osoby. Niemniej jednak moje nazwisko było znane nawet tutaj. W końcu kiedyś zajmowałem się wieloma sprawami w Vegas. Miałem swoje kasyno, które jednak postanowiłem sprzedać, gdyż za często dochodziło w nim do bójek i oszustw. Kasyno przynosiło mi spore zyski i osławiło moje imię w mieście grzechu, jednak oprócz Chalcedony nie potrzebowałem innego interesu.
Zająłem miejsce obok Nyx. Wsadziłem nogi do wody i odetchnąłem beztrosko.
- Pięknie wyglądasz w słońcu. Niczym grecki bóg.
Zaśmiałem się na słowa Nyx. Objąłem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie tak, że była zmuszona oprzeć policzek o moją pierś.
- Ty za to jesteś moją boginią, kochanie.
- Dziękuję, że nas tutaj zabrałeś. Nie mam pojęcia, jak mogłabym ci się odwdzięczyć. Przecież pobyt na Malediwach musi kosztować sporo kasy.
- O to się nie martw, skarbie. Nie mam zamiaru żądać od siebie spłaty długu. Skończyłem z tym. Od teraz jedynym, czym się będę zajmował, jest Chalcedony. Chcę się w pełni poświęcić klubowi. Będzie to trudne, gdy nie zawsze będę na miejscu, ale wierzę, że damy radę.
Nyx położyła dłoń na moim udzie. Objąłem ją obiema rękami, chcąc być jak najbliżej niej.
- Dziękuję ci, Fraser.
- Za co? - spytałem zbity z tropu.
- Za to, że pozwoliłeś mi siebie poznać - zaczęła, sunąc dłonią coraz wyżej, aż w końcu zacisnęła ją na moim kroczu. Cóż, była niegrzeczną dziewczynką. Przy nas nie mogła być potulna. - Wiem, że poznaliśmy się w tragicznych okolicznościach. Przynajmniej dla mnie. Nienawidziłam cię i życzyłam ci jak najgorzej. Gdy zabrałeś mnie z mojego mieszkania, a później przykułeś do łańcuchów na korytarzu, miałam ochotę cię zabić. Nigdy nie życzyłam nikomu śmierci, ale bolało mnie, że Wyatt się mną zajmował, podczas gdy ty obserwowałeś mnie ze swojego tronu niczym król.
Westchnąłem boleśnie, wspominając tamte chwile.
- Byłam przerażona, kiedy powiedziałeś, że jestem twoją spłatą długu za Altheę. Przeklinałam cię, ale szybko oddałam ci serce. Czułam się winna, że pokochałam cię w tak ekspresowym tempie, ale nie żałuję. Jesteś cudownym mężczyzną, Fraser. Dzięki temu, co czujesz do Wyatta, pokazałeś mi, że nie jesteś takim potworem, jakim cię malują. Czuję się wdzięczna, że was mam.

CZYTASZ
Fraser
AzioneFraser Callahan i Wyatt Fitzgerald. Dwóch mężczyzn, którzy wywrócą życie młodej Nyx wtargnęło do jej życia po spłatę długu. Dziewczyna ma dwadzieścia cztery godziny na zebranie pół miliona dolarów. Pieniądze mają na celu uwolnić ją od długu pozosta...