30

13.5K 255 5
                                    

Nyx

Wyatt całował mnie zapamiętale w jeziorze. Jego dłoń wsunęła się w moje majtki od stroju kąpielowego. Manewrował swoimi palcami tak umiejętnie, że szybko stałam się mokra. 

Oddałam się w ręce Wyatta. Pozwoliłam, aby podsadził mnie wyżej, dzięki czemu oplotłam go nogami w pasie. Przeczesywałam palcami jego włosy, które w popołudniowym słońcu lśniły niczym złoto. Wyglądał jak dziecko elfa. Brakowało mu tylko spiczastych uszu i skrzydełek. Wyatt był pięknym chłopcem, do którego moje serce zabiło mocniej.

Nie chciałam czuć się źle z tym, że pragnęłam ich obu. Zarówno Frasera jak i Wyatta.

Obaj byli intrygujący na swój sposób. Fraser stanowił ucieleśnienie dominacji. Przy nim kolana miękły mi za każdym razem. Pragnęłam, aby mnie zniewolił, choć zarzekałam się, że było inaczej.

Wyatt natomiast był delikatnym chłopcem o gołębim sercu. Przeszedł piekło, ale narodził się na nowo. Silniejszy, piękniejszy i jeszcze bardziej kochany. 

Nagle Wyatt podsadził mnie na mostek. Nie przestawał mnie całować. Nasze ciała tworzyły jedność. 

Szatyn wyszedł z jeziora, po czym podniósł mnie z drewnianego mostka i zaniósł mnie na najbliższą skałę. Była płaska, a jej faktura nie była chropowata, więc gdy Wyatt mnie na niej położył, poczułam się tak, jakbym leżała w najtwardszym łóżku świata. 

Skała znajdowała się w cieniu za sprawą licznych drzew. Sceneria była piękna. Czułam się jak zakochana nastolatka, która po raz pierwszy całowała się z chłopakiem.

Wyatt wsunął się na mnie. Chwycił moje nadgarstki i przygwoździł mi je na wysokości głowy do skały. W jego oczach widziałam pożądanie i nienazwane uczucie. Miałam ochotę chwycić w dłonie jego piękną chłopięcą twarz i ją wycałować. Trudno było mi uwierzyć, że ktoś o tak dziecięcym wyglądzie mógł lubować się w sado-maso. 

- Zaopiekujemy się tobą, skarbie - wyszeptał, przeciągając czubkiem nosa między moimi piersiami. Wyprężyłam się w jego stronę. Moje ciało pragnęło zostać zniewolone przez Wyatta Fitzgeralda. 

- Mój książę...

Szatyn zsunął się niżej. Ściągnął ze mnie majtki, czym pomogłam mu, unosząc biodra wyżej. Wyatt mruknął jak kociak, a ja zarumieniłam się, czując zawstydzenie. Po wczorajszej orgii w Chalcedony nie powinnam się wstydzić, jednak przebywanie sam na sam z księciem elfów było czymś pięknym. Czymś oszałamiającym. Czymś odbierającym zdolność logicznego rozumowania.

Zacisnęłam palce na włosach Wyatta, gdy liznął mnie po raz pierwszy. Wstrzymałam oddech, czując łaskotanie w całym ciele.

To, co Wyatt wyprawiał ze swoim językiem przy mojej cipce, było niewiarygodne. 

- Miałeś kiedyś dziewczynę?

- Nie, kotku. Skąd takie pytanie? - spytał w przerwie między liźnięciami. 

- Jesteś taki dobry w...

- Lizaniu twojej cipki? Och, Nyx. Obejrzałem z Fraserem kilka filmów dla dorosłych.

Zaśmiałam się, jednak śmiech chwilę później przerodził się w głośny jęk. Nie musiałam się hamować, gdyż w odległości kilkunastu bądź kilkudziesięciu kilometrów nikt nie mieszkał. Moje jęki jednak przyciągnęły kogoś, kogo wcale nie spodziewałam się tu zobaczyć.

- O, rany.

Fraser wyłonił się z drzew. Stanął obok nas, wpatrując się w Wyatta liżącego mnie bezwstydnie. Zasłoniłam twarz dłonią, czując się źle sama ze sobą. Fraser widząc moją reakcję cmoknął z niezadowoleniem. 

FraserOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz