23

13.1K 255 8
                                    

Nyx

Kiedy Fraser zasnął we mnie, leżąc na mnie całym ciałem, zaczęłam się zastanawiać, czy nie zajdę w ciążę.

Nie uśmiechało mi się zostać młodą mamą. Obiecałam sobie, że pogodzę się ze wszystkim, co przyniesie mi los. Miałam tylko nadzieję, że jeśli się okaże, że będę mieć dziecko, Fraser mnie nie zostawi. Nie chciałabym, aby mój synek albo córka wychowywali się bez któregoś z rodziców. Nie mogłam więc pozwolić, aby przez chwilę uniesienia niewinna istota ucierpiała.

Głaskałam Frasera po głowie, gdy spał. Przygniatał mnie całym ciężarem ciała, więc ledwo oddychałam. Nie miałam jednak sumienia go budzić.

Odetchnęłam z ulgą, gdy po dłuższej chwili Fraser opadł na bok. Wysunął się ze mnie, a ja czym prędzej popędziłam do łazienki, aby się umyć. Kąpałam się cicho, żeby nie obudzić śpiącego za ścianą mężczyzny. Fraser zasłużył na sen. Czułabym się ze sobą okropnie, gdybym go przebudziła.

Gdy się myłam, do oczu po raz kolejny napłynęły mi łzy. Oparłam się plecami o kafelki, po czym zsunęłam się na ziemię, aż usiadłam w brodziku.

Było mi potwornie żal Frasera. Został skrzywdzony, kiedy był dzieckiem. Niczemu niewinnym dzieckiem.

Byłam ciekawa, o co chodziło tamtym dwóm mężczyznom i tajemniczej kobiecie. Nie rozumiałam, jaką szumowiną można było być, aby zgwałcić na oczach przerażonych rodziców ich dwunastoletniego synka. Nie wiedziałam, dlaczego mama Frasera nie zgłosiła sprawy na policji. Może była tak przejęta śmiercią męża, a może zwyczajnie się bała. O życie swoje i swojego ukochanego synka.

Fraser był dla mnie definicją męskości i dominacji. Nie dostrzegałam w nim żadnych rys. Domyślałam się, że nie był mężczyzną bez skazy, jednak gdy popłakał się w moich ramionach, w mojej głowie utworzył się zupełnie nowy obraz Frasera Callahana. Dominującego z klubu Chalcedony. Mężczyzny, który zakochał się w swoim uległym. Faceta, który był gotów zwrócić mi wolność, jednak ja go nie zostawiłam.

Po prysznicu wróciłam do łóżka. Okryłam Frasera kołdrą, po czym wsunąwszy się obok niego, pocałowałam go w czoło. Przytuliłam go. Brunet mruknął sennie, jednak się nie przebudził.

- Słodkich snów, Fraser. 

Wyatt

Kiedy słońce zaświtało, Eric pocałował mnie w policzek. Wtuliłem się w niego, zarzucając nogę na jego uda. 

- Dzień dobry, królewiczu. Mam nadzieję, że spodoba ci się ten dzień. W końcu za kilka dni masz urodziny i należy to uczcić. 

- Chciałbym, żebyś pojechał z nami do domku w lesie. Nie masz pojęcia, jaki byłbym szczęśliwy, mając przy sobie Frasera, Nyx i ciebie.

- Kochanie, nie bądź zachłanny - poprosił Eric, obejmując mnie ciasno, aż zamruczałem z rozkoszy. - Poznałeś wczoraj Knighta. Ten chłopiec potrzebuje teraz całej mojej uwagi. Kiedyś pomogłem tobie, a teraz pomocy potrzebuje ktoś inny.

- Wiem, Eric - odparłem, myśląc o Knightcie, którego było mi tak cholernie szkoda. Eric pozwolił Knightowi wczoraj wypłakać się na moim ramieniu Przytulałem niewiele młodszego ode mnie chłopaka przez kilka godzin, aż usnął z wyczerpania.

- Knight to dobry chłopiec. Potrzebuje silnej ręki, która mogłaby się nim zaopiekować. Czuję, że uda mi się mu pomóc. Muszę jednak być w stu procentach skupiony na nim i mu oddany. Mi też nie jest łatwo się z tobą znowu żegnać, bo wiesz, że czuję do ciebie sentyment, ale...

- Rozumiem, Ericu - odpowiedziałem, niezbyt grzecznie mu przerywając. - Nie będę odbierał Knightowi tak wspaniałego pana. Poza tym, mam Frasera. I Nyx.

FraserOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz