42

7.8K 179 0
                                    

Wyatt

Po masażu Eric dokładnie umył moje ciało. Sporo uwagi poświęcił mojemu fiutowi. Dotykał go czule, jednak nawet tak niewinny dotyk sprawił, że mój kutas drgnął, domagając się uwagi.

Nie moja wina, że byłem młodym mężczyzną potrzebującym seksu. Nigdy nie ukrywałem się ze swoimi silnymi popędami. Przez to, co zrobiła mi matka, miałem wypaczone pojęcie uprawiania miłości. Na szczęście Fraser mnie rozumiał. Dał mi to, czego potrzebowałem, nie oceniając mnie.

- Kochanie, kiedy przestaniesz się boczyć?

Prychnąłem, odwracając głowę od Erica. Mój "nowy pan" nie był tym jednak zachwycony. Chwycił mój podbródek w dłoń i nakierował moje spojrzenie na siebie.

- Znacznie lepiej - mruknął, pochylając się, aby pocałować mnie w usta. 

Kiedy Eric skończył mnie masować, przeniósł mnie na łóżko. Nie pozostawił mnie oczywiście wolnym. Tym razem zdecydował się założyć mi na biodra solidną opaskę, do której przykuł mi ręce. Czułem się więc, jakbym znajdował się w kokonie bez wyjścia. Moje nogi zostały ze sobą skrępowane, więc jedynym, co mogłem zrobić, było zrzucenie się z łóżka, co zapewne poskutkowałoby bolesnym obiciem.

Eric leżał obok mnie, opierając się na łokciu. Palcami kreślił niewidzialne wzorki na mojej piersi. Nie pomijał oczywiście sutków. Chciał doprowadzić mnie do błagania go o seks. Wolałem cierpieć katusze z moją bolesną erekcją niż poprosić go, aby mi ulżył.

- Dlaczego zabiłeś Knighta?

Brunet zdrętwiał. Jęknął przeciągle, po czym zsunął się niżej. Ustami objął mojego sutka i ssał go chwilę.

- Musiałem się go pozbyć, skarbie. To był dobry chłopiec, ale trafił do nas w idealnej chwili. Już od jakiegoś czasu planowałem uprowadzenie ciebie. Podałem Knightowi zastrzyk spowalniający pracę serca. To silny lek, który jednak po kilku godzinach od podania niknie w organizmie. Sekcja zwłok niczego nie wykryje. Jako przyczynę śmierci podadzą nieznaną. Wszystko precyzyjnie zaplanowałem, Wyatt. To wszystko dla ciebie.

- Nigdy cię nie pokocham. Jeśli chcesz, możesz zabić mnie już teraz.

Te słowa kosztowały mnie dużo odwagi. Starałem się nadać swojemu głosowi mocny ton. Nie było to łatwe, gdyż w moich żyłach płynęła uległość, ale musiałem postawić się Erikowi.

- Kochanie, nigdy cię nie zabiję. Będę cię czcił. 

Poruszyłem się nerwowo, gdy Eric objął dłonią mojego kutasa. Zacisnąłem usta, nie chcąc wydać z siebie niepotrzebnego jęku. 

- Pasujemy do siebie idealnie, gwiazdeczko. Twój opór jest bezcelowy.

- Nienawidzę cię! Wypuść mnie stąd, popierdoleńcu!

Eric zastygł w bezruchu. Przez chwilę patrzył mi w oczy bez emocji. 

- Najwyraźniej muszę cię ukarać, Wyatt. Nie chciałem tego robić, ale nie pojmujesz, że wszystko robię dla twojego dobra.

Eric zszedł z łóżka, po czym chwycił mnie. Zsunął mnie na podłogę tak, że na niej klęczałem. Mój znienawidzony kochanek usiadł na brzegu łóżka, uprzednio zsuwając z bioder spodnie wraz z bokserkami. Przed oczami miałem jego spragnionego uwagi kutasa. 

- Nie obciągnę ci, Ericu. Nie mam do ciebie za grosz szacunku.

- Kiedyś nie byłeś taki pyskaty, skarbie. Czy to znaczy, że będę musiał poddać cię ponownemu szkoleniu? Jesteś pewien, że chcesz znowu to przechodzić?

FraserOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz