Fraser
Zerwałem się gwałtownie z łóżka w chwili, w której usłyszałem sygnał telefonu komórkowego.
Wyatt przeciągnął się nieznacznie. Szybko pocałowałem go w czoło, po czym pobiegłem na górę, aby jak najszybciej trafić do salonu, w którym na blacie stołu spoczywało moje urządzenie do komunikacji ze światem zewnętrznym.
Na ekranie zobaczyłem numer Joshui. Czym prędzej odebrałem połączenie.
- Joshua? Coś się stało?
- Proszę pana, musi pan natychmiast przyjechać do Chalcedony.
W tle słyszałem intensywne rozmowy ludzi. Nie byłem pewien, czy Joshua wciąż znajdował się w moim klubie w Vegas. W Chalcedony bowiem zwykle panowała cisza. Z głośników umieszczonych w rogach pomieszczeń płynęła spokojna muzyka, a krzyki można było jedynie usłyszeć za ścianami pokojów zabaw zwanych potocznie lochami lub komnatami grzesznych przyjemności.
- Powiesz mi, co się tam dzieje?
Oddychałem szybko. Wyszedłem na zewnątrz domku, aby Wyatt i Nyx mogli sobie jeszcze w spokoju pospać. Była dopiero siódma rano, a dzień powoli się zaczynał.
- Knight nie żyje.
- Co, kurwa?!
Ptaki siedzące w koronach drzew odleciały, gdy usłyszały mój krzyk.
Opadłem na huśtawkę, dysząc ciężko. Otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia, a wolną dłonią zasłoniłem usta, jakbym próbował stłumić jęk.
- Eric poszedł z nim spać, a gdy rano się obudził, Knight nie żył. Nie wiemy, jaka jest tego przyczyna. Może Knight zażywał jakieś silne leki przed przybyciem do nas? Mieliśmy zbadać go jutro, aby upewnić się, że był zdrowy psychicznie i fizycznie, ale do diabła. Nie zdążyliśmy. Nie wiem co robić, proszę pana. Mam kogoś powiadomić? Policję? Naprawdę nie wiem, co mam począć!
Zacisnąłem dłoń w pięść. Wbiłem sobie paznokcie w skórę, tworząc małe ranki o kształcie półksiężyców.
Nie miałem pojęcia, co powiedzieć. Byłem tak szczęśliwy, że udało nam się uratować Knighta przed jego popapraną rodzinką. Celowo umieściłem go pod skrzydłami Erica, który miał najlepsze podejście do uległych wśród wszystkich pracowników Chalcedony. Byłem pewien, że Eric się załamie po tym wydarzeniu. Miałem nadzieję, że nie zrezygnuje z klubu. W końcu włożył w Chalcedony wiele wysiłku i spod jego skrzydeł wyszło wiele pięknie wyszkolonych uległych. Znając jednak Erica, który miał tak dobre serce jak Wyatt, z pewnością się na to na nim odbije.
Oraz na mnie.
Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, aby jakiś uległy umarł podczas szkolenia w klubie. Owszem, pod nasz dach wchodziły osoby z problemami psychicznymi, ale dzięki zatrudnionym przeze mnie psychologom, którzy odwiedzali Chalcedony raz w tygodniu, wszyscy byli pod kontrolą.
Śmierć Knighta była jak cios prosto w serce. Ciężko mi było oddychać, a co dopiero powiedzieć Joshui, co powinien zrobić.
- Przylecę do klubu prywatnym odrzutowcem. Spotkanie z policją byłoby niezbędne, ale nie chcę robić sobie problemów.
- To zrozumiałe, proszę pana. Jestem pewien, że Knight nie chciałby, abyśmy wykonali na nim sekcję zwłok. Dobry Boże, nie ma pan pojęcia, co się tutaj dzieje. Nie wiem, w co mam ręce włożyć. Wiem, że powierzył mi pan klub w moje ręce, gdyż ma pan do mnie zaufanie, ale...
- Joshua, uspokój się - nakazałem, doskonale wiedząc, że wystarczyło drobne osunięcie się ziemi spod stóp, aby mój pracownik stracił rozum. - Przylecę prywatnym odrzutowcem do Vegas. Już jadę na lotnisko. Wszystkim się zajmę, gdy dotrę na miejsce. Połóżcie proszę ciało Knighta w ustronnym miejscu i otoczcie je kocami. Kiedy tam będę, podejmiemy wszystkie kroki, aby godnie go pochować.

CZYTASZ
Fraser
ActionFraser Callahan i Wyatt Fitzgerald. Dwóch mężczyzn, którzy wywrócą życie młodej Nyx wtargnęło do jej życia po spłatę długu. Dziewczyna ma dwadzieścia cztery godziny na zebranie pół miliona dolarów. Pieniądze mają na celu uwolnić ją od długu pozosta...