Rozdział 3

1K 68 58
                                    

Kiedy w kuchni przygotowywałam swoje śniadanie, wszyscy już siedzieli przy stole i jedli. Brakowało tylko Lokiego. Wsumie nie dziwię się mu, ludzie go tutaj nie lubią, ale nie może umrzeć z głodu.

- Thorze, czy twój brat zejdzie na śniadanie? - spytałam, siadając ze swoimi naleśnikami.

- Obawiam się, że Loki nie przyjdzie. Byłem u niego i nie ma zamiaru wychodzić z pokoju - westchnął Thor.  Widziałam, jak zależy mu na bracie, lecz Bóg kłamstw nie docenia tego.

- Może zaniosę mu jedzenie? - zapytałam, na co wszyscy nagle spojrzeli na mnie.

 -Chyba zwariowałaś! - pierwszy rzucił tata.

- On jest niebezpieczny. Chcesz ryzykować życie dla takiego potwora? - powiedział Clint, który wczoraj w nocy wrócił z jakiejś tajnej misji.

Wiem, że nie znam dobrze Lokiego, ale pomógł mi wczoraj, chce się odwdzięczyć. Jakby chciał, to by mnie zostawił samą w pokoju, jednak postanowił zostać. To był dobry uczynek, ale to za mało, żeby wybaczyć mu całe zło, które zrobił. Nie powiem jeszcze nikomu o tym, co się stało wczoraj. Po prostu nie zrozumieją.

- Oj, no, weźcie tak nie panikujcie. Zaniosę mu śniadanie i wrócę. Chyba mnie nie zabije za to, że przyniosę jedzenie? - zareagowałam na ich obawy śmiechem.

- Tylko bądź ostrożna. - powiedział Tony, łapiąc mnie za rękę, kiedy już wychodziłam z resztą naleśników w stronę pokoju gościa.

-Nic mi nie będzie, jak nie wrócę to wiecie gdzie mnie szukać.- rzuciłam ze śmiechem i ruszyłam przed siebie.

Kiedy stałam pod jego drzwiami, wzięłam głęboki wdech, by dodać sobie odwagi i zapukałam. Po chwili Loki otworzył drzwi, nadal miał ten sam obojętny wyraz twarzy. Wyglądał normalnie, jak każdy mężczyzna na Ziemi. Miał na sobie czarne dresy i obcisłą bluzkę tego samego koloru, która podkreślała jego umięśniony brzuch. Muszę przyznać, że jak na przestępcę jest naprawdę przystojny, co zauważyłam już po naszym pierwszym spotkaniu.

- Przyniosłam ci śniadanie - powiedziałam z uśmiechem - Pomyślałam, że jesteś głodny - dodałam, patrząc mu prosto w oczy. Przez chwilę wydawał się zaskoczony, lecz po chwili znowu przybrał maskę obojętności.

- Wejdź - przesunął się, bym mogła wejść do jego pokoju.

W środku wyglądał tak samo, jak mój, różnił się jedynie kolorem ścian, te tutaj były ciemno zielone. Zastanawiało mnie, czy Tony specjalnie wybrał pokój w taki kolorze, czy po prostu to czysty przypadek. Wchodząc, położyłam naleśniki na biurku.

- Chciałam ci podziękować - odwróciłam się w jego stronę, usiadł na łóżku i kiwnął głową, abym kontynuowała - ...że zostałeś ze mną, to wiele dla mnie znaczy. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak dobrze mi się spało - dodałam, delikatnie się rumieniąc.

- To tak, jak ja - przyznał, poklepał ręką miejsce obok siebie.

Niepewnie podeszłam i usiadłam koło niego. Patrzyliśmy się przez chwilę ciszy na siebie.

- Dlaczego zaatakowałeś Ziemię?- rzuciłam szybko, by przerwać ciszę, nawet nie zastanawiając się nad pytaniem. Nie odpowiedział mi, ale czego mogłam się spodziewać? Że wyzna mi mi wszystko?

- Lubisz czytać? - spytałam drugi raz, dostrzegając książkę na jego szafce nocnej.

- Nie twoja sprawa - powiedział ozięble.

Przed chwilą rozmawialiśmy normalnie, a teraz nagle zmienił ton. Przybliżył się bardziej, dzieliły nas jedynie kilka centymetrów, poczułam na sobie jego ciepły, przyjemny oddech i po chwili coś zimnego dotknęło mojej szyi. Wystraszyłam się sztyletu, nie wiedziałam co zamierza zrobić, ale nie mogłam dać po sobie poznać, że się go boje.

Love is fake // Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz