Weszłam do salonu - nikogo niebyło, ale ja postanowiłam usiąść i zawołać potrzebne mi osoby.
- Friday zawołaj Thora i Steva. - powiedziałam w przestrzeń.
- Pana Rogersa nie ma, a pan Thor już tu zmierza.
- Dziękuje.
W wejściu zobaczyłam blondyna z wielkim młotem. Czy ona cały czas z nim chodzi?
- Mel właśnie miałem z tobą porozmawiać. - wyznał bóg, nie tryskał energią jak zwykle. Próbował się uśmiechać, ale to też mu dziś nie szło. Czyli to coś poważnego.
- To dziwne, podsłuchałam trochę waszej wczorajszej rozmowy, ale nie sądziłam, że jestem w to jakoś zamieszana. - usiadł naprzeciwko mnie.
Przyglądał się swoim butom. Miedzy nami panowała cisza, zastanawiał się co ma powiedzieć, a ja byłam ciekawa o co chodzi.
- Odyn cię wzywa. - otworzyłam szeroko usta ze zdziwienia. Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego. Wiedziałam, ,że to kiedyś nastąpi - ale teraz? Przełknęłam ślinę z trudnością i patrzyłam mu prosto w oczy.
- Możemy polecieć jutro? Nie chce psuć sobie tak pięknego dnia. - powiedziałam błagalnym tonem.
- Powinniśmy dziś ale... niech będzie jutro z samego rana. Bez Lokiego.
- Dlaczego bez niego? - pewnie Odyn wciąż nie zamierza oglądać go w Asgardzie, ale on się zmienił, nie jest tym samym bogiem, który zaatakował New York - Wciąż ma zakaz przebywania tam?
- Nie już go nie ma, ale prosił byś przybyła sama. - kiwnęłam głową, dając znak, że rozumiem.
- Wiesz coś jeszcze?
- Wiem, ale dowiesz się tego jutro, a teraz przepraszam lecę odwiedzić jeszcze Jane przed wylotem.
- Nie zabierasz jej ze sobą? - krzyknęłam, gdy ten wychodził na balkon.
- Jeszcze nie czas na to. - skoczył. Tak po prostu skoczył z wieżowca. Jest Bogiem, będzie żył spokojniej.
***
Pov. Loki
- A ten? - spytał Stark, gdy oglądaliśmy już któryś pierścionek. Nie sądziłem, że to takie trudne. Wszystkie były ładne, ale nie idealne jak moja Melania.
- Nie, to nie to.
- Mam jeszcze to. - ekspedientka wyjęła zza lady małe pudełeczko, gdy je otworzyła moim oczom ukazała się najpiękniejsza rzecz, podkreślam rzecz. Nikt w wszechświecie nie może się równać z moją miłością.
Złoty pierścionek z zielonym brylantem w kształcie serca. To był ten.
- Bierzemy. - stwierdził Tony, gdy zobaczył jak patrzę na zawartość pudełeczka.
- Tak ten jest idealny.
***
Droga powrotna minęła nam w milczeniu. W rękach obracałem pudełeczko. Na pewno jej się spodoba.
- Jak ją poprosiłeś? Nie czekaj, poprawie się - jak ją ubłagałeś ,by się zgodziła? - z zamyślenia wyrwał mnie mój przyszły teść. Może zgodziła się przez naszą wspólną noc, albo po prostu mnie kocha. Obie opcje nie wykluczają siebie.
- Em, po prostu spytałem. - powiedziałem. Nie myśli chyba, że zacznę mu się zwierzać. Jedyna osobą, której mógłbym to robić jest jego córką.
- Tak bo ci uwierzę. Słuchaj nie interesuje mnie, co wy tam w łóżku wyrabiacie. - rzuciłem mu mordercze spojrzenie - Ale tylko spróbuj ją skrzywdzić...
CZYTASZ
Love is fake // Loki Laufeyson
Fanfic~Kocham cię! ~ krzyknęłam zdzierając sobie gardło ~Kłamiesz ! Nikt nie kocha potwora! Rozumiesz! ..