Rozdział 59

314 23 15
                                    

Pov. Loki 

Nie chciałem by tak to wyglądało. Zdaje sobie sprawę, że to ja bardziej zawiniłem, ale to ona pierwsza zarzuciła mi oskarżenia. Nie oszukuje wiadomość o tym, że mogę mieć tron mnie ucieszyła, ale jeżeli miałbym wybierać pomiędzy szczęściem mojej kochanej i dziecka, a pomiędzy władzą oczywiście wybrałbym swoją rodzinę. Tak naprawdę nie mam Melani za złe, że mnie wtedy zostawiła. Zrobiła to dla mnie, trochę w nieprzemyślny sposób, ale wciąż z myślą o mnie zdołała pozbawić się swojego szczęścia i zdrowia psychicznego. Nie wiem dlaczego jej to wypomniałam. Tak właśnie kończy się brak opanowania nad tym co się mówi. Kocham ją ponad wszystko jestem w stanie zrobić wszystko dla niej. Dla nich.

- A ty co tutaj robisz? - nawet nie zauważyłem kiedy do salonu wszedł jej ojciec. Jak już wcześniej mówiłem polubiłem go na swój sposób. To nie tak, że nagle zapomnę wszystko co wydarzyło się między nami. Myśląc o tym wciąż przed oczami mam jak wyleciałem przez okno...

- Miałem małą sprzeczkę z twoją córką. - Tony podszedł do barku i wyją z niego jakiś trunek i dwie szklanki. Nalał do pełna obie, a jedną z nich podał mi.

- Wiem. - spojrzałem na niego zaskoczony - Chyba cała wieża wie jak nie miasto. Byliście strasznie głośno. - sprostował, a ja dopiero zdałem sobie sprawę jak głośno musieliśmy na siebie krzyczeć.

Właśnie teraz zacząłem się zastanawiać jak przeżywa to moja mała. Jest bardzo wrażliwa choć nie chce tego pokazywać. Mam nadzieje, że nie płacze. Tak bardzo nie lubię widzieć jej we łzach. Jej piękna twarz nie zasługuję na niepotrzebne zmartwienia. Powinna się ciągle uśmiechać, bo ma cudowny uśmiech, który potrafi nawet każdego gbura, jak ja zarazić pozytywną energią.

- Nie wiedziałem, że tak zareaguje, gdybym wiedział przemilczał bym to przez jakiś czas i cieszył się wieścią o dziecku.

- Zdziwiła mnie Mel, która nie była zła na wiadomość o twoim innym dziecku w drodze. Moim zdaniem spieprzyłeś po całej linii i myślałem, że ci nie wybaczy ale jak widać moja córka ma wielkie serce i jest wyrozumiała. Od razu mówię, że nie wiem po kim ona to odziedziczyła chyba najbliżej po swojej babci. Ona była podobna do niej.

- Zaproponowałem jej zamieszkanie w Asgardzie...

- Co zrobiłeś! Teraz to chyba już sobie żartujesz! - popatrzyłem na niego obojętnie. Ta reakcja bardziej przypomina Mel, uśmiechnąłem się na wspomnienie jej.

- Nasze dziecko będzie półbogiem. Nie zapominając o tym, że będzie tam moje drugie dziecko i obejmę tron.

- No i teraz rozumiem dlaczego tak się wkurzyła. Po części jest wkurzona za to, że wspomniałeś o władzy ja bym to przemilczał, ale ona jest po prostu zazdrosna. - zmarszczyłem brwi.

W sumie to co powiedział ma sens. Nie przemyślałem tego jak ona będzie się czuć kiedy będę odwiedzał Sygin i spędzał z nią czas. Jestem totalnym idotą.

- Nie chciałem jej okłamywać. Jak ja mogłem być takim idiotą. - westchnąłem zrezygnowany. 

Wypiłem na raz cała zawartość szklanki i poprosiłem gestem dłoni o dolewkę. W Asgardzie normalnie zbił bym szklankę, ale kiedy raz tak zrobiłem przy Mel wystraszyła się i była zła, że zbiłem jej ulubiony kubek.

- Zadam ci pytania, które cię uświadomią w tym co masz zrobić. - wziął łyka trunku i poprawił się na fotelu. - Kochasz Mel?

- Co to za głupie pytanie?

- Odpowiadaj, a nie zgrywasz głupka.

- Tak kocham ją. Jej uśmiech... Jej poczucie humoru... Jej pocałunki... Rozmowy z nią i słuchanie jej jęków kiedy...

- Dobra, dobra nie chce znać szczegółów. Jestem jej ojcem.

- Kocham ją i dziecko. - podsumowałem swoją wypowiedź w głowie wciąż mając przed oczami moją ukochaną wijącą się pode mną. Czemu czuję się podniecony na samą myśl o mojej narzeczonej?

- No to teraz Sygin, czy jak jej tam. Kochasz ją? 

- I tu właśnie pojawia się problem. - westchnąłem - Kiedyś myślałem, ja kocham. Teraz wiem, że się myliłem. Może się wydaje, że martwię się o nią i zależy mi na niej i jej zdrowiu, ale prawda jest taka, że na tą chwilę jest dla mnie tylko kobietą, która urodzi mi dziecko. 

Nie wiem dlaczego akurat jemu się zwierzam, ale tak naprawdę nie mam innej osoby. Moja powierniczką wszystkiego jest Mel, ale aktualnie nie zamierza mnie widzieć, a co dopiero słuchać moich przemyśleń.

- Wiec wiesz co masz zrobić i powiedzieć. - uśmiechną się. 

Nie spodziewałem się, że po rozmowie z nim tak mi ulży. Wyznam Melani wszystko. Jak bardzo ją kocham, że mam gdzieś ten tron. Jeżeli nie chce zamieszkać w Asgardzie to nie będę jej zmuszał. Nie będę jej oceniał, bo niezależnie gdzie będziemy dla mnie się liczy, że razem. A z Sygin dosadnie jej pokaże, że jest moją jedyną już na zawsze.



***

Chyba pod każdym rozdziałem będę przepraszać za moje nieobecności, ale kiedy już myślę, że mam czas coś mi nagle wyskakuje i nie mam jak zasiąść do pisania.

Następny rozdział z perspektywy Melani? Czy wszystko pójdzie gładko?

Love is fake // Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz