Rozdział 60

337 25 25
                                    

Pov. Mel

Sama nie wiem co bardziej mnie boli. Słowa Lokiego czy jego propozycja zamieszkania w Asgardzie. Nie mówię, że mi się tam nie podoba. Jest tylko jeden problem, no dobra może dwa - Władza i Sygin. Może to wyolbrzymiam, ale z opowieści słyszałam, że Loki jest w stanie zrobić wszystko, by mieć władzę. Oczywiście nie poznałam dobrze tej strony i ciężko jest mi sobie wyobrazić mojego narzeczonego robiącemu krzywdę mi dla zysku swojego. Natomiast Sygin... piękna bogini... ciężarna. Wiem, że nie planowali tego dziecka, tak samo jak w naszym przypadku. Po prostu nie jestem w stanie wyobrazić sobie jak nasz pobyt w królestwie miałby wyglądać. Mielibyśmy podzielony czas, która spędza ile z Bogiem? Próbuje się przełamać i wierzyć, że jestem jedyną, którą kocha, ale co jeśli dziecko Sygin się urodzi i zmieni uczucia kłamcy do jego matki?

Zdecydowanie za daleko powędrowałam w swoje myśli. Jestem już zmęczona tym płakaniem. Powinnam chyba zacząć uprawiać jogę. Nie chciałabym swoim zachowaniem zagrozić mojemu maleństwu. Jeszcze się nie urodziło, a ja już je pokochałam.

Zrezygnowana wstałam z łóżka, poczułam ochotę na gorącą herbatę. Tak to powinno mi trochę poprawić humor. Nie zamierzam pierwsza wyciągać ręki do Lokiego, gdyż to on przegiął w swoich słowach. Kłótnia bardzo mnie dołuje i nie lubię kiedy nie ma go przy mnie.

Szłam po cichu do kuchni, by nikt mnie nie usłyszał i przy okazji nie spotkać gdzieś Lokiego. Tak naprawdę nie zdziwię się jeśli wrócił do Asgardu do bogini lub by się upić, jak przy ostatniej kłótni.

Nagle usłyszałam jakieś głosy. Od razu je rozpoznałam. Dźwięki rozmowy wydobywały się z salonu. A jednak został to nowość. Ale o czym on może rozmawiać z Tonym. Podeszłam bliżej i schowałam się za ścianą, by podsłuchać ich konwersacji. Wiem, że nie powinno się tak robić, ale cóż ciekawość ludzka.

- Kochasz ją? -spytał mój ojciec. Nie widzę ich ale rozpoznanie ich głosów wcale nie zalicza się do jakiś trudnych  umiejętności. Czekałam aż odpowie.

- I tu pojawia się problem. - Problem? Mogłam się domyślić, ale dlaczego rozmawia o tym z moim tatą. - Kiedyś myślałem, że ją kocham. 

Kiedyś...

-Teraz wiem, że się myliłem. Może się wydaje, że martwię się o nią i zależy mi na niej i jej zdrowiu, ale prawda jest taka, że na tą chwilę jest dla mnie tylko kobietą, która urodzi mi dziecko.

Stałam podparta plecami do ściany. Jedną ręką zasłaniałam usta, by nie usłyszeli mojego płaczu. Jego słowa cholernie mnie zabolały. Czyli moje podejrzenia, a raczej obawy ujrzały światło dzienne. Dlaczego przez ten cały czas mnie okłamywał. Za kogo on się uważa!

- Więc wiesz co masz zrobić i powiedzieć - podsumował Tony.

Czyli zamierza mnie zostawić. Dlaczego mój ojciec nie jest na niego wściekły? Jest wręcz za spokojny i wesoły.

Nie zamierzam słuchać ich rozmowy dalej. Przez swoje łzy ledwo widzę drogę do pokoju. Moje nogi trzęsą się tak samo jak dłonie, którymi pośpiesznie zdejmuje z palca pierścionek zaręczynowy i upuszczam go po drodze.

Kiedy znajduję się w pokoju podchodzę do szafy i zaczynam pakować swoje ubrania do jednej z walizek. Nie mogę tu zostać. Nagle opadam na kolana i zaczynam histerycznie próbować wziąć oddech. Nic nie zmieni to, że wyjadę. Przecież on zapewne wróci do siebie. 

Dlaczego kurwa wszystko musi się pierdolić!

Nagle przypominam sobie, że pod swoim sercem mam moją kruszynkę.

- Przepraszam skarbie... obiecuję, że poradzimy sobie we dwoje...

Love is fake // Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz