Rozdział 13

745 41 45
                                    

Kiedy znaleźliśmy się pod wieżą, ustaliśmy na chwilę. Staliśmy na przeciwko siebie. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy, poczułam się trochę jak za dawnym czasów, gdy zawsze mnie odprowadzał.

- To ja już może pójdę - powiedział, już miał się odwracać, ale rzuciłam mu się na szyję.

- Dziękuję. - szepnęłam mu do ucha

- Nie ma za co, mam nadzieję, że do jutra. - odsunęliśmy się do siebie. Spojrzałam na niego jeszcze raz. Szybko pocałowałam go w policzek.

Co mi odbiło?!

Poniosło mnie! Byłam na siebie straszne zła.

Odwróciłam się szybko w stronę drzwi, nie odwróciłam już się. Gdy zniknęłam za drzwiami, wypuściłam głośno powietrze. Potrząsałam głową, by myślami nie wracać już do Tylera i tego, co przed chwilą zrobiłam.

Weszłam do windy i wjechałam na piętro, na którym znajdował się salon. Miałam nadzieje, że zostanę tam Tony'ego albo Pepper.

Kiedy weszłam, nie spodziewałam się tego, co zastałam. Tony, jak zwykle, siedział na swoim fotelu ze szklanką whisky. Pepper siedziała na jego kolanach, przytulając się do niego. Wydaje mi się, ze zasnęła. Wyglądali razem tak słodko. Na przeciwko ich siedział nikt inny niż Loki.

Co on tu robi? Beze mnie nie wychodzi z pokoju, a tu nagle siedzi na kanapie z książką w salonie.

- Wróciłam - krzyknęłam, podchodząc bliżej, zwracając na siebie uwagę Tony'ego, Loki udawał, że mnie nie widzi. Wiedziałam, że w głębi chciałby wstać i pocałować mnie namiętnie, ale sytuacja na to nie pozwalała.

- O, i jak było z...

- Było dobrze, możemy porozmawiać jutro? Jestem zmęczona. - przerwałam, zanim powiedziałby za dużo. Loki zmarszczył brwi, nadal patrząc w książkę. Zdziwiły go słowa taty, czy moje zestresowanie? Nie jestem w stanie teraz tego stwierdzić.

- Idź się połóż, wyglądasz jakoś niemrawo - uśmiechnął się, a Pepper uderzyła go łokciem. Jednak nie spała.

- Dobranoc wszystkim - odwróciłam się i udałam do swojego pokoju. Mogę za chwilę spodziewać się Lokiego. Musi odczekać chwilę, by Tony nie połączył faktów, bo o mamę się nie matrwię, i tak znała już prawdę.

Usiadłam na łóżku, czekając na jego przyjście. W głowie zastanawiałam się, co mu powiedzieć, nie chciałam go okłamywać, ale całej prawdy też nie chciałam mu mówić.

Usłyszałam otwierające się drzwi. Jak zwykle - nie puka.

- A co, jeśli byłabym naga? - zapytałam, gdy wszedł.

- Podziwiałbym świetny widok - uśmiechnął się cwaniacko, ale po chwili posmutniał. Tak przynajmniej mi się wydaje. - Gdzie byłaś? - zaczął swoje przesłuchanie. Rozumiałam go i postanowiłam odpowiedzieć na kilka jego pytań.

- Na początku z rodzicami w restauracji, a później spacerowałam po parku.

- O kim mówił Stark? Byłaś z kimś? - zalał mnie falą pytań, na które odpowiedź była jedna i ta sama.

- Tak, z kolegą z liceum, nazywa się Tyler. - powiedziałam prawdę, bo teraz aktualnie nim jest.

- Miałaś nie sprowadzać nowych chłopaków. - powiedział, patrząc na mnie z zazdrością. To było urocze, że tak się przejmował każdym chłopakiem wokół mnie.

- Wiem, spotkaliśmy go w restauracji i zaproponował spacer. Miałam mu odmówić? Nie widzieliśmy się dwa lata, a jakbym się nie zgodziła, tata mógłby coś podejrzewać. - zaczęłam się tłumaczyć, jakbym popełniła jakieś przestępstwo.

Love is fake // Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz