Rozdział 41

446 25 3
                                    

- Thor poprosił mnie, bym pojechała z nim na zakupy. - nie wiem, ale te słowa same wyszły z moich ust. Nie zastanawiałam się co mówię.

A jednak kłamstwo.

Zachwiałam się wstając ze swojego miejsca. Na szczęście w odpowiedniej chwili złapał mnie partner i uchronił przed bliskim spotkaniem z podłogą.

- No to idziemy spać. - stwierdził i przerzucił mnie przez ramię. Pisnęłam zaskoczona, zaczęłam lekko uderzać w jego plecy, by mnie zostawił. Lecz nie dawało to takiego efektu jakiego się spodziewałam, wiec po kilku ciosach opadłam zrezygnowana.

- Niszczysz dobra zabawę. - westchnęłam, przyglądając się podłodze i pośladkom mojego narzeczonego, bo teraz miałam na nie idealny widok.

Kiedy weszliśmy do pokoju, położył mnie na łóżku. Skierował się do łazienki i siedział tam kilka minut. Ja jednak postanowiłam przeszukać pokój kłamcy, a raczej nasz wspólny. Ostatnio schowałam tu troszkę alkoholu. Wstałam po cichu i otworzyłam wielką szafę. Bingo w bieliźnie była schowana resztka wina. Chwyciłam butelkę i wróciłam na łóżko, zaczynając popijać trunek.

- No chyba sobie żartujesz. - usłyszałam oburzony głos Lokiego, który właśnie wychodził z łazienki. Wyrwał mi z ręki wino, rozlewając je trochę na białe prześcieradło. - Jesteś już i tak pijana. Śpij czy to aż tak ciężko zrobić? - chciałam zapomnieć, o tym co mnie czeka za kilka godzin. Chcę mu się wyżalić powiedzieć, że boję się, ale... tak będzie lepiej. Polecę załatwię szybko sprawę i wrócę.

- Nie chce spać. - bóg odstawił butelkę na biurku i zdjął z moich nóg szpilki. Jezu jak ja cię kocham za to.

- Przebierz się w piżamę tak będzie ci nie wygodnie.

- Nie mam siły. - wybełkotałam, rozkładając się na łóżku.

Szatyn westchnął z poirytowania. Rozpiął moją sukienkę z boku i ściągnął ją delikatnie, jakby bał się, że ją uszkodzi albo mnie. Kiedy zostałam w samych majtkach, bo nie założyłam do dzisiejszej kreacji stanika, rzucił mi koszule nocną i położył się koło mnie. Nie miałam zamiaru się ubierać, tak było mi wygodnie.

- Będziesz spać tak, prawda? - pokiwałam głową z uśmiechem, a on lustrował mnie wzrokiem jakbym była jakimś dziełem sztuki, cudem świata.

Resztkami sił zwinnie usiadłam mu na kolanach i złączyłam nasze usta w pocałunku. Miałam zamiar ściągnąć mu koszulkę, ale chwycił delikatnie moje ręce.

- Nawet nie będziemy się kochać? Spodobał mi się wczorajszy wieczór. - wyznałam, gdy ponowiłam próbę rozebrania mojego mężczyzny.

- Oj chyba nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo chce to powtórzyć, ale nie teraz.

- Dlaczego? Ja tego chce, ty też więc gdzie leży problem? Masz inną? - bredziłam już totalne bzdury. Ale tak ma człowiek po przesadzeniu z alkoholem i tak dobrze się trzymałam.

- Skądże, nie mógłbym. Jesteś pijana i jaka z tego radość, skoro jutro nie będziesz pamiętać. - już miałam coś powiedzieć, gdy nagle poczułam ucisk w brzuchy i najszybciej jak mogłam, znalazłam się nad sedesem wcześniej zamykając na klucz drzwi. Usłyszałam kroki i pociągnięcie za klamkę.

- Otwórz. Wszystko dobrze? - spytał z wyczuwalną troską w głosie.

- Nie. Nie chce byś mnie oglądał taką! - wykrzyczałam, w głowie karciłam się, że tyle wypiłam.

- Jaką? Piękną? Mądrą? Czy cudowną? Musisz się zdecydować. Kocham cię i chce być przy tobie cały czas, nawet w takich chwilach. - po tych słowach nastała cisza. Walczyłam z myślami czy go wpuścić. W końcu to mój narzeczony, niedługo mąż. Westchnęłam i otworzyłam drzwi. Patrzyliśmy na siebie, po czym znów wylądowałam głową w ubikacji. Podszedł do mnie od tyłu i podtrzymał mi włosy.

- Żenujące co?

- Nie. Nigdy nie jesteś żenująca. - w oczach zaczęły zbierać mi się łzy. Tylko dlaczego? Dlatego, że mnie kochał, czy może, że go oszukuje i mam poczucie winy? - Nie płacz, nie masz powodu. Nie lubię, gdy jesteś smutna. - po tych słowach już nie wytrzymałam i rozpłakałam się, siedząc na podłodze. Tak po prostu. Loki podniósł mnie w stylu panny młodej, objęłam jego szyję rękoma. Położył mnie na łóżku, przytulając mnie do siebie mocno.

- Przepraszam. - wydukałam z siebie, ciężko było mi cokolwiek powiedzieć.

- Nie przepraszaj nic nie zrobiłaś. - Nic? Chyba nic, o czym nie wiesz. Pocałował mnie w czoło. Czym ja na ciebie zasłużyłam?

Zasnęłam w objęciach ukochanego. Ciężko było mi zasnąć przez wszystkie emocje, które były dwa razy mocniejsze niż zwykle.

***

Obudziły mnie ciepłe promienie słońca. Leniwie otworzyłam oczy, spoglądając na śpiącego boga. Wyglądał tak spokojnie i słodko, musiałam mocno się powstrzymać przed pocałowaniem jego. Niech pośpi jeszcze, wczoraj siedział ze mną do późna, albo jak niektórzy by powiedzieli do rana. Najciszej i najdelikatniej jak potrafiłam zeszłam z łóżka, uwalniając się z uścisku partnera. Szybkim krokiem weszłam do łazienki, by ogarnąć się przed wylotem. Kiedy wyszłam już gotowa z lekkim bólem głowy, wciąż spał. Musiałam już wychodzić, ale chce, żeby widział, że nic mi nie jest. Wyjęłam małą karteczkę i napisałam na niej krótką wiadomość.

"Spałeś tak słodko, że nie miałam serca cię budzić. Nie wiem kiedy dokładnie wrócę, ale będę z Thorem. Wytrzymam jakoś jego towarzystwo nie martw się. Wynagrodzę ci to.

Twoja ukochana Mel"

Zostawiłam ją na szafce nocnej po jego stronie i wyszłam z pokoju. Podążałam korytarzem w kierunku pokoju Thora. Zapukałam w jego drzwi. Po usłyszeniu pozwolenia weszłam do środka. Zastałam tam go z Jane. Byłam tak samo zdzwiona, jak kobieta leżąca w łóżku.

- Co tak wcześniej? - zaspanym głosem spytała mnie blondynka.

- Mam pilną sprawę do zrobienia z... o wilku mowa. - wyszedł z łazienki bóg.

- Gotowa? - spytał, on jak ja chyba nie mógł spać, bo jego wyraz twarzy był niewyraźny. Skinęłam głową - Najdroższa, zobaczymy się nie długo. - podszedł do leżącej kobiety i pocałował ją namiętnie. Odwróciłam wzrok dając im minimalną prywatność.

- Wracaj szybko będę u siebie.- powiedziała kiedy wychodziliśmy z pokoju.

- Jesteś zestresowana. - stwierdził blondyn, chwytając mnie za rękę.

- Nie. Wydaję ci się.- Oczywiście, że jestem cholernie zestresowana. I zła na samą siebie, że okłamuję Lokiego.

- Heimdallu! - po tych słowach wokół nas pojawiła się tęczowa poświata.

Po chwili staliśmy już na Bifroście. Przypomniała mi się ostatnia wizyta w tej krainie.

- Witajcie, Wszech ojciec już was oczekuję. - usłyszałam znajomy głos czarnoskórego strażnika.

- Wiec załatwmy to szybko, - wyznałam z uśmiechem, jednak tylko ja się uśmiechnęłam.

Mężczyzn chyba coś trapiło. Musieli coś wiedzieć, a przynajmniej Heimdall, w końcu on wie wszystko. Wsiedliśmy na przygotowane dla nas konie i popędziliśmy w stronę złotego pałacu. Tak bardzo nie chciałam tu być. Po kilkuminutowej przejażdżce, znaleźliśmy się przed wielkimi wrotami prowadzącymi do środka. Serce zaczęło walić mi jak szalone. Bałam się, po prostu bałam się tam wejść. Nie miałam przy sobie mojego ukochanego, który by chwycił moją dłoń i powiedział, że jest w porządku.

Wchodząc i widząc już z daleka Odyna, nie wiedziałam jeszcze, że go znienawidzę przez to, o co mnie poprosi.

Love is fake // Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz