Rozdział 56

303 23 11
                                    

Pov. Loki

- Co planujesz najpierw? - pyta Thor. Szczerze niby miałem w głowie poukładany cały plan, to teraz nie wiem od czego zacząć. Od Odyna czy od Sygin. Obie konfrontacje są dla mnie równie trudne.

- Pierwsza Sygin nie będę miał dobrych argumentów z ojcem, gdy nie będę wiedział wszystkiego. - i właśnie teraz powinienem ugryźć się w język.

- Czy ty powiedziałeś ojca? - wydukał tak zaskoczony, jakbym co najmniej powiedział, że wolę mężczyzn. Co jest, a raczej było dawniej prawdą, bo płeć nie miała dla mnie tak naprawdę znaczenia.

Przemilczałem jego pytanie i skierowaliśmy się do ogrodów królewskich, w których bogini uwielbia przebywać. Tak naprawdę nie wiem jak się zachować ani jak z nią rozmawiać. Jeśli ma w sobie cząstkę mnie nie chce jej zranić, ale wszystko co powiem właśnie to zrobi. Co jeśli mój syn albo córka... nie mogę myśleć tak sceptycznie. Postaram się wytłumaczyć kobiecie, że wróciłem do Mel. Do mojej słodkiej narzeczonej. Dziś rano trochę się zmartwiłem, że czułą się gorzej, a jednak nic mi o tym nie wspomniała. Nie miała zapewne złych intencji, może nie chciała zawracać mi głowy według niej nic nie ważnym aspektem lecz wszystko co jest z nią związane jest dla mnie najważniejsza. Każdy jej zły dzień jest moim. Każdy szczęśliwy dzień gdy widzę jej uśmiech jest i dla mnie szczęśliwy. Mam ochotę dzielić się z nią każdą myślą i chce by ona również to robiła, bo uwielbiam słuchać jej aksamitnego głosu. A jej jęki...

- Proszę proszę, kto znowu nas odwiedził? Co znowu midgarka dała ci kopa w dupę? - podśmiewuje się Sif. Czemu zawsze muszę ją spotkać akurat gdy coś jest jest nie tak.

- Nie ma się dobrze i powtórzę po raz setny nazywa się Melania i jest moją n... - prawie powiedziałem za dużo. 

Zanim nie naprawie wszystkiego tutaj wole, by nikt nieodpowiedni o tym nie wiedział, a Sif jest niezłą plotkarą i ma dużo znajomości wiec po kilku minutach całe królestwo by o tym gadało.

- Przepraszam kiedy słucha się opowieść Lady Sygin można się tyle nasłuchać o tej kobiecie, ale nie chodzi mi o te dobre rzeczy. - mam świadomość, że bogini jej nie lubi. Nie to za mała jej nienawidzi. Uważa, że kiedy byłem na ziemi wyprała mi mózg jakąś magią, gdzie Mel nawet nie wierzy w magię.

- Powiedz czy ją widziałaś jeśli nie to wybacz, ale nie będę marnował na ciebie swojego czasu.

- Jest w ogrodzie na waszej ławce. Nie może się przemęczać, więc siedzi na niej. - ławka jest naznaczona tytułem naszym ponieważ tam po raz pierwszy się pocałowaliśmy. Ja tego nie pamiętam, ale dla bogini, to miejsce jest jak święte. O ciąży chyba wiedzą wszyscy. Nie zdziwiłbym się, że już wyprawiają z tej okazji jakiegoś balu. 

Obdarzam wojowniczkę skinieniem głowy i kieruje się do wyznaczonego wcześniej miejsca. Po drodze zauważam, że gdzieś zgubiłem Thora. Nie przejmując się tym zbytnio zbliżam się do ławki. Widzę jak wokół blondynki jest trzech wojowników, zapewne dla jej bezpieczeństwa. A na ławce dostrzegam blondynkę siedzącą na niej, gładzi swój brzuch lecz nie dostrzegam by w jakimś stopniu. Naglę się odwraca i ma zamiar wstać i do mnie biec lec macham ręką na znak żeby się nie ruszała. Posłusznie wraca na swoje miejsce, a ja siadam tuż koło niej, utrzymując delikatny dystans.

- Boże Lokiś tak się cieszę, że już wróciłeś - całuje mnie w policzek na co się krzywię.

- Słyszałem o naszym dziecku. To prawda? Przecież za każdym razem piłaś zioła. - mówię od razu przechodząc do rzeczy. 

- Tak skarbie ale raz wypiłam go później pamiętasz tę noc podczas balu... 

- Tak pamiętam, ale nie powinno to mieć znaczenia z pomocą zajścia w ciążę. - nerwowo bawi się palcami.

- Medyk powiedział, że czasami się tak zdarza. Ale damy sobie radę urodzi się dopiero po ślubie. - rozmarza się. Jest tak szczęśliwa, że ja tai drań nie mam serca psuć tego. Może jej nie kocham, ale jednak wiele ze sobą przeżyliśmy i na jakiś pochrzaniony sposób jesteśmy związani.

- Sygin - zwracam jej uwagę - nie wiem jak ci to powiedzieć. Cieszę się z tego dziecko równie bardzo jak ty, ale nie możemy być wciąż razem. - wtedy uśmiech jej znika i patrzy na mnie ze łzami w oczach.

- O... o czym ty mówisz? Przecież będziemy mieli dziecko, ślub już wszystko zaplanowane. Kochamy się skarbie. - chwyta moją dłoń na co jej pozwałam, wiem jak boli złamane serce.

- Posłuchaj mnie. Zależy mi na tobie i dziecku, ale kocham inną - otwiera usta i słyszę jak nagle wciąga powietrze. - Pomogę ci ze wszystkim. Będę twoim przyjacielem wsparciem i ojcem dziecka, lecz... nie twoim mężem. - chce coś powiedzieć lecz tylko wtula się kurczowo w moją klatkę.

- Nie mogę cię nienawidzić, a bardzo tego chce - płacze - Zrezygnuję ze wszystkiego nawet z... nawet z ciebie co będzie trudne. Obiecaj mi tylko, że już jej nie spotkam i że nasze maleństwo będzie miało ojca. - Jestem w stanie zapewnić opiekę nad synem lub córką, ale ciężko będzie mi spełnić jej pierwszą prośbę. 

- Obiecuję, ale chciałbym coś zmienić. - patrzy na mnie - Pozwól mi na opiekę nad małym też na midgardzie. 

- Zgadzam się ale trzymaj tą swoją dziewczynę z daleka ode mnie. Nie zamierzam patrzeć jak się z tobą przekomarza i patrzy na mnie zwycięsko. - nie mogę wyobrazić sobie Mel takiej. Ona by podziwiała i szanowała Sygin za pozwolenie mi na odejście. - Życzę ci szczęścia Loki. 

- Tobie również Sygin. Pamiętaj o cokolwiek poprosisz dostaniesz. Będziesz potrzebować rozmowy z przyjacielem jestem. Puki co dziecka jeszcze nie ma ale będę cię odwiedzać, byś nie czułą się z tym sama. Tak naprawdę będę ty codziennie, choć na ziemi to co tydzień.

- Dziękuje, nie będę ci sprawiać problemu z tym wszystkim, jeśli nawet to ci pomoże pójdę z tobą do Odyna. - blondynka jest inna niż dla osób, których nie zna. Tak naprawdę jest naprawdę świetna i zazdroszczę temu, którego pokocha. Nigdy mnie nie kochała czuła się po prostu przynależna do kogoś i że nie jest sama. Może pomogłem jej to zrozumieć.

Wstajemy z ławki podaję jej chusteczkę, by doprowadziła się do porządku i kierujemy się do sali tronowej. 

Na razie idzie lepiej niż sądziłem. Jedyne o czym teraz myślę to jak ma się moja Mel i czy będę miał syna czy córkę. Może nawet Sygin pozwoli nadać mi imię. Uważam, że Stark będzie i tak mnie wspierać za co będę jej wdzięczny. Z każdym dniem kocham ją bardziej i bardziej o ile to jeszcze możliwe.

***

Kto by się spodziewał nowej Sygin? Bo sama jak pisałam, aż nie mogłam w to uwierzyć.

Jeżeli są błędy to bardzo przepraszam, ale pisząc tylko zerkam czy jest okej, bo chcę trochę nadrobić moją nieobecność.

Love is fake // Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz