Rozdział 29

603 32 43
                                    

Ogród był przecudowny, nigdy nie wiedziałam piękniejszego miejsca. Spacerowaliśmy kamiennymi ścieżkami, w koło wyczuwalny był zapach kwitnących kwiatów. Było ich tu tyle, niektóre widziałam po raz pierwszy raz w życiu. Żółte, czerwone, fioletowe, niebieskie...

- Dziękuje, że mnie tu zabrałeś. - powiedziałam przerywając ciszę panującą miedzy nami.

- Gdyby nie ty, nie bylibyśmy tutaj. - ustał na chwile, by złączyć nasze usta w namiętnym, pełnym pożądania pocałunku. Oparłam swoje dłonie o jego klatkę piersiową, a on objął mnie w tali. Naszą chwilę przerwał jakiś głośny krzyk.

- Loki! - krzyczała jakaś kobieta. Miała długie blond włosy, podobne do moich i błękitne oczy w których można było by się utopić. Przypominała wyglądem mnie, ale taką lepszą. Ubrana była w piękną, długą, białą suknie. Nie wiedziałam, co to za kobieta, w końcu zdążyłam poznać jedynie Siff. - Myślałam, że już nigdy cię nie zobaczę. - rzuciłam się na jego szyje. Bóg wyglądał na bardzo zdezorientowanego całą sytuacją. A ja? Stałam i przyglądałam się jak przytula Lokiego, mojego Lokiego. Kaszlnęłam sztucznie, zwracając na siebie uwagę nieznajomej.

- Melania Stark. - wysunęłam rękę w jej stronę uśmiechając się sztucznie.

- Sygin. - powiedziała z wyższością - Jesteś midgarką, prawda? - czy to ważne skąd jestem? Nie odwdzięczyła uścisku, jedynie spojrzała na moją rękę, opuściłam ją trochę speszona. Skąd mogę wiedzieć jak wita się z boginiami?

- Tak. - wyznałam, kłamca wciąż miał zakłopotaną minę i nie odezwał się ani słowem. - Jestem dziewczyną Lokiego. - musiałam się upewnić, że zna swoje miejsce. On jest ze mną, widzę jak patrzy na niego. Coś musiało powinno być pomiędzy nimi, ale tego dowiem się później.

- Co za niemiła niespodzianka. - uśmiechnęła się w moją stronę. - Naprawdę pocieszasz się zwykłą śmiertelniczką? - te słowa skierowała do boga, który zdenerwował się na jej słowa.

- Uwierz, że jest lepsza od ciebie i od każdej w całym wszechświecie. - wysyczał z jadem. A mi zrobiło się cieplutko na sercu. Bronił mnie, tak jak obiecał. Naprawdę aż tyle dla niego znaczę?

- Nikt nie jest lepszy ode mnie i nikt mnie nie zastąpi. Wpadnij kiedy będziesz miał chwile, i współczuję z powodu królowej. - Czyli pewnie chodzili ze sobą. Byłam przekonana, że Loki miał wiele kobiet przede mną. Zazdrość przemawiała przez moje ciało, a ona nie zechciała spróbować ukryć, że chce spotkać się z nim sam na sam.

- Obawiam się, że nie skorzysta, będziemy zwiedzać Asgard, a wieczorem będzie zajęty. - uśmiechnęłam się złośliwie do bogini, kłamca widząc moje zdenerwowanie, objął mnie ramieniem.

- Do zobaczenia. - tylko powiedziała i ruszyła przed siebie. Zostawiając nas samych w ogrodzie.

Od razu odwróciłam się w stronę boga, patrząc prosto w jego zielone oczy.

- Nie lubię jej, tylko spróbuj mi się z nią spotkać! - zagroziłam palcem, co wywołało uśmieszek na twarzy kłamcy.

- Jak bym mógł, skoro będę bardzo zajęty wieczorem. - uśmiechnął się cwaniacko, za co dostał w żebra.

Nie żartuję się w takich sytuacjach. Sygin kleiła się do niego. Po moim trupie, zamienią jeszcze słowo, a co dopiero spotkają się i to beze mnie. Wróciliśmy do spacerowania.

- Co cię z nią łączy? - prosto z mostu wyznałam meczące mnie już chwile pytanie.

- Z Sygin? Nic. - powiedział od razu.

- A co łączyło? - sprecyzowałam swoje pytanie. Westchnął i skierował nas w stronę ławki, na której usiedliśmy.

- Mieliśmy wziąć ślub, bo tak nakazał Odyn, ale uciekłem i po problemie. - unikał szczegółów, nie dziwie się. Rozmawiamy o byłej narzeczonej jak przypuszczam.

Love is fake // Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz