Rozdział 35

505 31 5
                                    

Ważna informacja pod rozdziałem :)

Otworzyłam powoli oczy przyzwyczajając się do światła w pokoju. Ból minął, z góry za to dziękując, przekręciłam się na bok. Ujrzałam Lokiego, który śpi trzymając mnie za rękę. To chyba najsłodsza scena jaką widziałam.

- Kochanie...- szeptałam, by go zbudzić, ale w przyjemny i spokojny sposób - Kochanie... - powtórzyłam, delikatnie ściskając jego dłoń. Szatyn wstał gwałtownie, przecierając oczy. Ewidentnie zaskoczony był moją osobą.

- Wciąż śnie? - spytał podchodząc bliżej, uśmiechnęłam się.

- Nie, albo śnimy o tym samym. - zażartowałam - wszedł na łóżko i zwisnął nade mną.

Patrzyliśmy sobie w oczy z tęsknotą i miłością. Poczułam łzy napływające mi do oczu. Tak bardzo się cieszę, że go widzę. Nie wytrzymując napięcia jedną ręką przyciągnęłam go do pocałunku, który od razu oddał.

Tak bardzo brakowało mi tej bliskości.

Zmieniłam gwałtownie pozycje, teraz siedziałam na jego udach, a on leżał. Nachyliłam się składając pocałunki na jego ustach, szyi i szczęce. On dłońmi gładził po moich pośladkach. Pisnęłam, gdy mocno je ścisną. Wykorzystał to i badał językiem moje wnętrze.

Zaczęłam zdejmować jego koszulkę, nie mogłam opanować swojego zachowania, to działo się samo. Badałam każdy skrawek jego nagiego torsu. On nie pozostał mi dłużny i ściągnął moją koszulę nocną, zostałam jedynie w swoich majtkach. Wszystko to, działo się bez przerywania pieszczot jego językiem.

- Melanio Stark! - głośny, donośny głoś rozległ się po pokoju. Obejrzałam się za siebie.

Tata. Akurat teraz?

Zeszłam z boga. Szybko przypominając sobie, że nie mam stanika, zakryłam piersi rękoma. Szatyn odruchowo przykrył mnie kocem, wiedząc, że to niezręczna sytuacja.

- Co tu robisz? - wysapałam, wciąż ciężko oddychałam przez naszą chwile słabości.

- Przyszedłem sprawdzić jak się masz. Lepsze pytanie co ty robisz? - przyłapać córkę w takiej sytuacji jest... dziwne. Zarumieniłam się zdając sobie sprawę co mógłby zobaczyć, gdyby przyszedł chwilę później... O nie. nie myśl o tym.

- Obudziła się kilka minut temu. - jak gdyby nigdy nic, powiedział mój partner. Spuściłam głowę zawstydzona i jednocześnie zażenowana całą sytuacją.

- Kilka minut temu tak? - uśmiechnął się cwaniacko tata - Ubierz się musimy porozmawiać. - te słowa skierował do mnie. Zlustrował nas jeszcze wzrokiem i wyszedł. Od razu podbiegłam do drzwi zamykając je. Nie pozwolę, by ktoś jeszcze kiedyś wszedł w takim momencie.

- Zadowolony? Czemu nie zamknąłeś? - odwróciła się oburzona, ten zaśmiał się, podszedł do mnie chwytając mnie za rękę i znowu wróciliśmy do łóżka.

- Nie widzę przyszłości, skąd miałem wiedzieć, że akurat od razu po przebudzeniu, rzucisz się na mnie. - wyznał, a ja podniosłam brwi.

- Rzuciłam się powiadasz? Jakoś nie byłeś chętny przerwać. - stwierdziłam seksownym głosem, siadając na nim okrakiem. Objęłam jego szyję, a on moją talie. - Stęskniłam się, tam było... strasznie bez ciebie. Torturowa...

- Wiem, ale to już nigdy się nie powtórzy obiecuję. To moja wina. - wyznał kładąc głowę w zagłębieniu mojej szyi. -Tak bardzo się martwiłem.

- To nie twoja wina, to ja sama tam poszłam.

- Ale ja cię zostawiłem, na tą cholerną chwilę.

Love is fake // Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz