Rozdział 58

434 30 30
                                    

Pov. Melania

Usiadłam wygodnie, by mieć lepszy wgląd na mojego ukochanego. On natomiast zapalił jedną lampkę, by oświetlić pomieszczenie.

- Może ja pierwsza.

- Może ja pierwszy. - oboje w tym samym czasie powiedzieliśmy. Zachichotałam i chwyciłam go za dłonie.

- Uwierz myślę, że mam lepszą nowinę. - spojrzał na mnie z przymrużonymi oczami. Nagle wróciło do mnie zwątpienie. A co jeśli... No dobra koniec takiego myślenia. 

- Dobrze kochanie - zaczął gładzić moje dłonie i pocałował mnie w czubek głowy.

- Jestem w ciąży. - powiedziałam szybko. 

Loki zaprzestał swoich ruchów i chyba przestał oddychać. Wyrwałam swoje dłonie od niego i wstałam z łóżka. Nie takiej reakcji się spodziewałam. Żadnego słowa szczęścia, smutku, złości czy pocieszenia. Kompletnie nic.

- Powiesz coś? - powiedziałam ze łzami w oczach, stojąc i obejmując się rękoma. 

- Zaskoczyłaś mnie. - również wstał, ale jakby obawiał się mojej reakcji na jego ruchy. Jakbym była jakimś jelonkiem jakiego może spłoszyć. -Kochanie... nawet nie wiesz jak się cieszę. Sam nawet nie umiem ubrać tego w słowa. - zmienił postawę na pewnego siebie i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. 

Po chwili oderwaliśmy się od siebie. Loki oparł swoje czoło o moje... i zaczął płakać? 

- Co się dzieję? - objęłam jego policzki moimi dłońmi, gładząc je.

- To uczulenie. Chyba na te twoje nowe perfumy. - zaśmiałam się i sama chyba dostałam na nie alergii, bo i ja zaczęłam płakać uśmiechając się jak głupia. - Kocham ciebie i to maleństwo. -Ukucną, objął mnie w pasie i przyłożył ucho do mojego brzucha. - Narvi mówi, że musimy świętować, a później dodał opis jak. Zastanawiam się skąd on wie o takich rzeczach. 

- Narvi? Na pewno nie nazwiemy tak naszego syna. A co do świętowania to chyba coś usłyszał ode mnie jak planowałam to. - pociągnęłam go w stronę łóżka, gdzie razem położyliśmy się wtuleni.

- To świetne imię, a córeczkę Layla. - powiedział podekscytowany.

- To już brzmi lepiej, ale może zostaw mi tą robotę.

- O nie nie, ja zrobiłem dziecko to ja je nazwę. Tobie i tak przypada najważniejsze zadanie, za które do końca dni życia będą pamiętać.

- A co chciałbyś się wymienić? 

- O nie. Po zastanowieniu się sądzę, że to właśnie ty powinnaś to zrobić. - zaśmiałam się. Przekręciłam głowę, by spojrzeć na mojego narzeczonego, przeszłego męża i ojca. O jezu jak to brzmi my jako rodzice. Ja będę mamą...

- Teraz twoja kolej. Co chciałeś mi powiedzieć? 

- Dobrze zanim odmówisz to daj mi dokończyć. Zgoda? - pokiwałam głową. Nie ukrywam, że się nie denerwuję ale może tylko na marne. - Odyn zaproponował nam zamieszkanie w Asgardzie...

- Nie ma mowy! - krzyknęłam.

- Miałaś mi nie przerywać! - oburzył się Loki - Nie spotkasz Sygin, będzie w innej części i ona też jakoś nie ma ochoty na ciebie wpaść. Wiem, że masz tu rodzinę, ale nasze dziecko będzie półbogiem i wychowanie jego tam będzie najrozsądniejsze. A tak poza tym Odyn powiedział, że jeżeli tam zostaniemy, to nie będę musiał rezygnować z tronu, a ty będziesz u mego boku...

- Czyli to o tu chodzi tak? - wstałam z łóżka i oddaliłam się od niego - Zależy ci na władzy? Nawet wtedy kiedy zakładasz rodzinę ty myślisz tylko o tym! - zdenerwowana zaczęłam chodzić zdenerwowana po pokoju. Loki zobaczył, że jestem rozłoszczona i próbował mnie uspokoić.

- Nie denerwuj się jesteś w ciąży to nie zdrowe dla dziecka. - próbował mnie dotknąć, ale odepchnęłam jego dłonie.

- Nawet nie waż się mówić, co jest dobre dla dziecka, a co nie. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Ale jak mam być spokojna w takiej sytuacji?

- Wy midgraczycy nigdy nie zrozumiecie... - zamilkł.

- No proszę dokończ.

- Kochanie...

- Dokończ! - krzyknęłam.

- Nie zrozumiecie prawdziwych wartości i boskiego życia. Myślicie, że coś wiecie, a tak naprawdę to gówno prawda. - krzyknął jeszcze głośniej ode mnie. 

Odsunęłam się wystraszona. Nie pamiętam czy kiedykolwiek widziałam go tak rozłoszczonego. W oczach pojawiły mi się łzy. Coraz częściej myślę o tym, że nie pasuje do niego, bo ma racje niektóre rzeczy są i zostaną dla mnie niezrozumiałe.

- Wyjdź.

 - Mel porozmawiajmy...

- Nie będę teraz z tobą rozmawiać. Jestem tylko głupią midgarką i nie mam sił i nerwów, by się teraz kłócić. A w porównaniu do ciebie, nie chce powiedzieć za dużo.

- Oj teraz udawaj poszkodowaną. Przypomnę ci, że to ty mnie zostawiłaś!

- Ale to ty pieprzyłeś się z inną i zrobiłeś jej dziecko. Mogłeś uważać gdzie wsadzasz fiuta!

- Masz racje ta rozmowa nie ma sensu. Jak zmądrzejesz to będę w innym pokoju.

- Pierdol się Loki. Nie będę cię przepraszać bo nie zawiniłam w przeciwieństwie do ciebie. - mógł zniknąć, ale wolał wyjść drzwiami trzaskając nimi i pokazując mi tym jak zły... nie przepraszam wkurwiony jest. 

Ja za to położyłam się na łóżku podciągając kolana pod brodę. Zamiast cieszyć się dzieckiem pokłóciliśmy się. Ale tak naprawdę dlaczego? 

- Nie martw się skarbie mama z tatą niedługo się pogodzi. - szepnęłam gładząc się po brzuchu - A przynajmniej mam taką nadzieje...


***

 Wiem, że trochę krótki, ale mam ferie i staram się z nich korzystać. Na zdalnych odżyję. 😊

Jak myślicie pogodzą się? Po kogo stronie jesteście?

Love is fake // Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz