Miami! Kolejny koncert! Yeah! Od wczorajszego posta na Twitterze pojawiło się mnóstwo odpowiedzi. Wybrałam te, które mogłyby stanowić dla mnie wyzwanie. Ale byłam zadowolona z swojego wyboru. Oczwyście nie wyjawiłam co będę śpiewać, tylko napisałam kolejnego posta, żeby nikt się nie obraził, jeśli nie będzie akurat jego piosenki.
Obudziłam się z lekkim bólem głowy, który generalnie nie był aż tak przeszkadzający, więc położyłam się na Zaynie i delikatnie muskałam jego kark, oraz prawy bark.
- Wstawaj śpiochu. - szepnęłam mu na ucho.
- Nie krzycz. Mamo daj mi jeszcze pięć minut. O wiele proszę? - mruczał.
- Dupek. Nie jestem twoją mamą. Czy twoja mama całuje cię po szyi, idioto? - zeszłam z niego.
- Nie, ale nazywa mnie śpiochem. Chodź tu do mnie. - pociągnął mnie za biodra, przez co wylądowałam na niego.
- Spieprzaj palancie. - wytknęłam mu język.
- Masz już piosenki? - spytał.
- Mam. - przytaknęłam.
- I co będziesz śpiewać? - zadał kolejne pytanie.
- Będę rapować. - powiedziałam.
- Wow. Przecież ty nie rapujesz... - zauważył.
- Nie rapuję, bo nie umiem. To wyzwanie. - mruknęłam i wstałam z jego nóg.
- Woah! No nieźle. - zaśmiał się.
- Dzięki za wsparcie. - burknęłam.
- Zawsze cię wspieram. - wstał i przytulił mnie od tyłu. - Nie dałaś mi buzi na dzieńdobry...
- Teraz to się pierdol. Powiedziałeś, że jestem twoją mamą. Twoja mama jest spoko i uwielbiam tą kobietę, no ale kurde. Mam 20 lat. Jestem za młoda, żeby być matką. - powiedziałam trzymając ręce na sercu.
- Będę ciebie. - stanął przede mną i wpił się żarłocznie w moje usta. Mruknęłam w jego usta.
- Czemu do cholery z rana musisz być tak nieludzko seksowny? - jęknęłam.
- A czemu ty do cholery zawsze musisz być tak piorunująco podniecająca? Jeśli nie przestaniesz będę miał ogromnie wielkie problemy z moim kutasem. Chcesz tego? Naprawdę chcesz? - spytał.
- Jak na razie twój kutas nieźle się trzyma. - uśmiechnęłam się.
- Nieźle? - zaśmiał się.
- No, nie najgorzej. - mrugnęłam do niego.
- A może jeszcze nie pokazał ci na co go stać, hm? - spytał oburzony.
- A to już nie moja wina. - cmoknęłam go w usta. - Idę wziąć prysznic.
Kręcąc tyłkiem weszłam do łazienki.
~*~...~*~
Uśmiechnąłem się głupkowato i usiadłem na łóżku. Pokręciłem głową śmiejąc się cicho. Ona jest idealna. Niby jest taka pewna siebie, ale i tak co do niektórych spraw to jest nieśmiała. Gdy się kochamy - nie pieprzymy. KOCHAMY - nadal martwię się o to, czy nie zadaję jej większego bólu. Kiedy kładziemy się razem do łóżka, boję się, że moja ręka może zgnieść jej delikatne ciało. Nienawidzę kiedy tracę ją z pola widzenia. Wtedy boję się, że coś może jej się stać. Szalejesz Malik. - pomyślałem sobie. Chwyciłem jej telefon leżący na środku wielkiej poduszki. Kod PIN. Serio? Ja nie złamię? Bitch plzzz. Wbiłem Z-A-Y-N (tak jak szły cyferki) i nic. No dobra. Nie musi być 4-cyfrowy.
- Sam jaki jest pin do twojego telefonu?! - krzyknąłem tak, żeby usłyszała mnie pod prysznicem.
- Pomyśl! - odkrzyknęła. - Jak mnie znasz powinieneś wiedzieć!
Westchnąłem głęboko i próbowałem wiele sposobów. Odłożyłem ten telefon, a dziewczyna zdążyła wyjść z łazienki owinięta białym grubym ręcznikiem i z ociekającymi włosami.
- I co, udało się? - zaśmiała się. - Oh ty...
Pocałowała mnie w czubek głowy i chwyciła telefon.
- Zaskakujesz mnie codziennie Malik. - uśmiechnęła się. - Patrz i ucz się. Z-A-I-N. Pasuje? Pasuje.
- Serio. Ja się tu męczę, żeby wbić to cholerne hasło a ty mówisz mi, że to moje imię! - jęknąłęm.
- Yup. Jak chcesz mogę zmienić na Stiles Stilinski, albo Derek Hale. - wzruszyła ramionami.
- Nie. Moje pasuje idealnie, a ty jesteś tak cholernie seksowna, że obawiam się, że może dojść do gwałtu. - powiedziałem mierząc ją.
- Chciałbyś. - cmoknęła mnie w usta, a ja jęknąłem.
- No bardzo. - powiedziałem.
- Bardzo? - spytała siadając na mnie okrakiem.
- Bardzo bardzo bardzo. - położyłem dłonie na jej tyłku.
- No cóż... Mam dwie opcje. Albo pozwolić ci mnie zgwałcić, albo zdjąć ręcznik i jak na złość ubierać się przy tobie. - udała, że się zastanawia. - Powinnam ci pozwolić, ponieważ zbliża mi się okres.
- 5 dni katorgi. - mruknąłem kładąc głowę na jej biust.
- Mój skarb. Idziesz pod prysznic? - spytała.
- Yup. Wypadałoby. - bruknąłem.
- W takim razie potowarzyszę ci. - Wstała i ciągnąc mnie za rękę weszła do łazienki.
Zrzuciła ręcznik, na bok i weszła do kabiny. Rozbierałem się jak szalony, żeby jak najszybciej się znaleźć obok niej (i w niej).
Pff. Ona i niepewność? Błagam... O Allahu dałeś mi najcenniejszy skarb jaki istnieje na tej planecie. Dałeś mi Samerah.
~*~...~*~
Po udanym prysznicu (ponownym) osuszyłam się dogłębnie ręcznikiem i wsunęłam na siebie czystą czarną bieliznę. Zastanawiałam się co na siebie ubrać, aż nagle zadzwonił mój telefon.
- Yo, Thony. - powiedziałam.
- Sam musisz przyjechać na przymiarkę stroju! Gdzie ty jesteś?! Powinnaś być tu 20 minut temu! Jeśli teraz nie przyjedziesz, nie będę miał czasu na poprawki! Ernesto jest wściekły, bo przez ciebie wszystko ma opóźnienie! - jęczał.
- Shit. - przeklnęłam. - Jestem w drodze. Siedzę już w taksówce. Cholerne korki.
- Samerah, Dave czeka na ciebie w terenówce. Nie jeździcie taksówkami. - mruknął.
- Dobra, już schodzę! - wrzasnęłam i się rozłączyłam.
- Normalnie bym cię puścił w takim stroju, ale po namyśle jak zareagują faceci na twoje boskie ciało to normalnie aż mnie kurwica bierze. - podszedł szybko do mnie. - Podobał mi się ten prysznic. Z pewnością, będą blizny...
- Taki był zamiar. Chciałam cię oszpecić, żeby żadna laska sie do ciebie nie zbliżała. A przez ten twój prysznic jestem spóźniona. - pocałowałam go.
- Też cię kocham. Musimy to powtórzyć. - zaśmiał się.
- Z pewnością. -wsunęłam na siebie jasne shorty i jakąś koszulkę Zayna.
- Nie pomyliła ci się garderoba? - spytał śmiejąc się.
- Nope. - cmoknęłam go w usta.
- Jesteś zbyt seksowna. - mrukną.
- Jestem spóźniona. No chodź! - chwyciłam swoją torebkę, spakowałam do niej telefon, słuchawki, teksty piosenek, po czym zaciągnęłam Zayna za rękę do wyjścia.
Nie umiem rapować...

CZYTASZ
London Dreams_Z.M.✔
Fanfiction- Więc dostałem list polecający z pani uczelni i szczerze mówiąc jestem pod wrażeniem. - powiedział facet. - Jak siebie pani określa? - Jestem ambitna, potrafię zawalczyć o swoje, moja kreatywność nie ma granic i umiem pracować w grupie. Żadne zadan...