Wstałam rano lekko obolała. No cóż... Bywa. Przekręciłam się w kierunku Zayna. Jeszcze spał. Aww! Jak słodko! Mam plan.
Jak gdyby nigdy nic wstałam z łóżka. Zayn leżał na środku łoża na plecach. Hm... To ile ja tam ważę? 39 tak? Chyba go nie połamię, co? No dobra, jak coś to złamię, trudno.
- Kanapka! - wydarłam się i rzuciłam się na niego.
- Mmm... Sam, co ty robisz? - spytał.
- Kanapkę? - zaśmiałam mu się do ucha.
- To miało mnie zaboleć?
- Tak.
- Mhym...
- Bolało?
- Mam udawać jakąś kontuzję, żebyś nie marudziła?
- Wypadałoby.
- O kurwa! Ale ból! Ja pierdole ale boli!
- Dziękuję.
- To teraz 2 buziaki.
- Bo?
- Jeden na dzień dobry, a drugi za moje wspaniałe aktorstwo.
- Okay...
Przewrócił się tak, że leżałam pod nim. Uniosłam 2 razy głowę całując go w usta.
- No to wiesz... Teraz mam pewną przewagę nad tobą, bo jestem nad tobą, a ty leżysz pode mną i ten teges i masz do wyboru 2 opcje.
- Co dzisiaj tak podwójnie, co? No ale dobra gadaj.
- Pierwsza opcja to... za tą kanapkę małą zemstę, czyli łaskotki, bądź opcja druga to no wiesz... Seksik z rana jak śmietana.
- Żadna z tych opcji mi nie odpowiada, więc musisz wymyślić coś innego.
- Coś innego mówisz? Hmm... To nie wchodzi w rachubę.
- Więc poproszę jakieś koło ratunkowe.
- Pół na pół, czy podpowiedź?
- Telefon do przyjaciela.
- Nie ma mowy.
- Więc podpowiedź.
- Opcja numer 2 jest bardzo optymistyczna...
- Mówisz?
- Mhym... Dzisiaj idę z chłopakami na siłownię, bo wiesz masa wyrobiona czas na rzeźbę. Chyba że wolisz to przesunąć to na później zamiast siłowni...
- Mam dziś mnóstwo pracy. Rozleniwiłam się przez was i muszę teraz to nadrabiać... I jak wy wyjdziecie, będę miała świetną okazję. Cóż. Wypadało by napisać nową piosenkę. Paul i inni ludzie z ekipy mnie gonią. A w dodatku Josh i reszta bandy prosili mnie o pomoc przy instrumentach. Odpowiedni ton, głośność, nuty, dodatki, wszystko ogółem mówiąc. Uniemożliwacie mi pracę, ale wszystko zwalę na ciebie.
- Bywa, kotku.
- No bywa, więc za karę seksu nie będzie. Mogłeś się nacieszyć mną wczoraj.
- No to mamy problem, bo co jak co, ale ja nigdy się tobą nienacieszę.
Zaczął mnie całować. W usta, tuż za uchem zjeżdżając na szyję i ramię, później obojczyk, piersi, brzuch. Cholera! Mruczałam, ale nie mogłam poddać się przyjemności. Jęknęłam z grymasem na twarzy.
- No weź przestań! - jęknęłam.
- Jesteś pewna, że wytrzymasz beze mnie?
- Spierdalaj Malik. Próbujesz mnie sprowokować, ale ja się tak łatwo nie dam.
CZYTASZ
London Dreams_Z.M.✔
Fanfiction- Więc dostałem list polecający z pani uczelni i szczerze mówiąc jestem pod wrażeniem. - powiedział facet. - Jak siebie pani określa? - Jestem ambitna, potrafię zawalczyć o swoje, moja kreatywność nie ma granic i umiem pracować w grupie. Żadne zadan...