Po ustaleniu szczegółów, chłopacy pojechali do domu, tzn. tylko Louis, Harry i Liam. Zayn i Niall pojechali do mojego i Jo mieszkania. Niall jechał do Jo, a Zayn stwierdził, że posiedzi u mnie w pokoju, aż załatwię wszystkie sprawy. No cóż, mam co robić więc sobie trochę poczeka...
Do studia weszli Fall Out Boy. Przywitałam się z nimi, a oni rozsiedli się na kanapie.
- Mam dla was złe wieści chłopaki... - zaczęłam.
- Niby jakie? - spytał Partick, wokalista.- Nie będę już z wami pracowała. Tzn, nagrywać nadal tu będziecie, ale nie będę dla was już pisała piosenek, ani nic z tych rzeczy. Po prostu pan Cowell zaproponował mi lepszą ofertę na którą przystałam i będę tu rzadziej jak zwykle. - wyjaśniłam.
- Jaką ofertę, jeśli można spytać? - spytał Joe, gitarzysta.
- Zostałam prytatną tekściarką pewnego zespołu i obowiązuje mnie nowy kontrakt, który zakazuje mi pisania teksów dla innych zespołów, czy wokalistów. Będę tu jeszcze pracować, ale jak już wcześniej mówiłam, będę tu rzadziej, czyli między trasami. I tu tylko nagrywam z wami, wy przynosicie nuty, teksty i nagrywacie i tyle. I może mogę jedynie wam podmiksować piosenkę, dać rady... - odparłam.
- A jeżeli zaproponujemy ci lepszą ofertę? - wtrącił Partick.
- Przykro mi, ale nie mogę się na to zgodzić, bo w to już wchodzą też sprawy prywatne. - odmówiłam.
- Jesteś w związku z którymś z nich, prawda? - zapytał Andy, perkusista.
- To szczerze mówiąc nie ma znaczenia. Po prostu nie mogę i tyle, przepraszam chłopcy. - założyłam nogę na nogę.
- W takim razie nic tu po nas chłopaki. - powiedział ostatni Peter, basista.
- Do zobaczenia po trasie. - odparł Patrick i z resztą zespołu wyszli.Westchnęłam. Wzięłam swoją torebkę i wyszłam ze studia żegnając się z Simonem i resztą ekipy. Cowell powiedział mi, że wie, że dam radę i mam go nie zawieść, bo zna mój potencjał i ambicję. Zaraz po wyjściu z Syco pojechałam dowiedzieć się, czy mój paszport jest aktualny i musiałam też załatwić inne sprawy... No cóż... Mało podróżuję, ale teraz to się zmieni. Następnie wróciłam do domu. Wjechałam windą na odpowiednie piętro i pchnęłam ciężkie drzwi od mieszkania.
- Wróciłam! - krzyknęłam rzucając klucze do miseczki na klucze.
- Cieszę się, ale nie krzycz kochanie. - zza rogu wysunął się Zayn.
- Gdzie Jo z Niallem? - spytałam.
- Bardziej spodziewałem się tekstu "Tęskniłam kotku" lub coś w tym stylu, ale niech ci będzie. Jo i Niall pojechali do Nandos na romantyczny obiad. - odparł.
- Romantyczny obiad w Nandos powiadasz? - zaśmiałam się.
- Będę orginalny i powiem, że to ja tęskniłem. - uśmiechnął się uroczo.
- Aww, powiedzmy, że ja za tobą też. Dużo mieliście biegania po Londynie? - spytałam.
- Chyba objechaliśmy całą stolicę... W sumie sam nie wiem po co. Paszporty załatwia nam Paul, my tylko mieliśmy rozmowę z Paulem i ekipą gdzie najpierw jedziemy i co potem, dostaliśmy rozpiskę gdzie i kiedy dany koncert, kiedy i gdzie jakieś sesje, czy wywiady... Ludzie... Ile można, a ty, cały dzień tylko w studiu? - odparł.
- Nie. Na początku odbyłam rozmowę z FOB, później zaczęłam załatwiać spawy typu paszport, aktualność dokukumentów i tak dalej... Jadłeś coś? - spytałam.
- Nie jestem głodny, ale ty coś zjedz. - cmoknął mnie.
- Nie chcę. Jadłam w studiu. Simon uroczyście mnie pożegnał. - zaśmiałam się. - A z tobą mój drogi chcę ustalić zasady panujące w naszym związku.
- Zasady? - zdziwił się.
- Zasady. Żeby nie było różnych wpadek, żenujących momentów i innych takich. Ustalimy co lubimy, czego nie i co chcemy a czego nie. Tyle - wyjaśniłam.
- Okay. - odparł.Weszłam do mojego pokoju i odłożyłam torbę na krzesło. Sama usiadłam się na łóżku, a Zayn na przeciwko mnie.
- Więc jakie zasady będą panować w naszym związku? - zapytał.
- Zero romantycznych kolacji typu drogie restauracje. Stanowczo mówię nie. Nie nawidzę takich randek. Stawiam na prostotę, czyli normalny wieczór w dresie przy telewizorze z paczką chipsów, czy popcornu, przy jakiś filmach.
- Zero komedii romantycznych. Umieram na takich typu filmach. Wszystko byle nie jakieś romansidła.
- Dokładnie romansidłom śmierć. Lubię rozmawiać, ale lubię też po prostu pomilczeć. I nie toleruję jak facet nie sprząta po sobie, np. brudne skarpety, czy boskserki na umywalce. Nienawidzę. Lubię, jak facet potrafi sprzątnąć po sobie, albo sam z siebie posprząta mieszkanie. Narazie ze sobą nie mieszkamy, ale tak na przyszłość.
- Spokojnie. Też lubię ład i porządek. Nie lubię kiedy dziewczyna woli pracować niż po prostu przebywać ze mną. Albo jak każdy facet, niecierpię gdy dziewczyna rządzi w związku.
- Seks dopiero wtedy, gdy będę gotowa.
- Czy ty jesteś...?- Tak jestem. Więc proszę pod tym względem nie naciskaj.
- Spokojnie, nie jestem taki. Jeśli chodzi o jedzenie, mam specyficzną dietę, więc niezdziw się jeśli zauważysz niebezpieczne dla mnie zmiany. To nic poważnego.
- Dieta muzułmańska?
- Tak.
- Rozumiem. Ale wiedz, że zależy mi na tobie i tak czy tak będę się o ciebie martwić... Skoro jesteśmy już przy religii... Moje wyznanie jest specyficzne. Mój ojciec, owszem był muzułmanem, ale po pewnym czasie stwierdził, że nie ma Boga i stał się ateistą. Moja matka była głęboko wierzącą protestatką, więc mam pewne zawahania religijne.Nie jestem muzułmanką, ale nie wiem czy czuję się bardziej ateistką, czy prostestatką, czasem wierzę w boga, ale czasem... No wiesz... Moja psychika jest zbyt skomplikowana i niektóre moje zachowania należy ignorować.
- Rozumiem, całkowicie szanuję twoją szczerość.
- Zdrady. Raz zdradzisz nie ma drugiej szansy. Nie przyjmuję żadnej wymówki. Nie cierpię gdy ktoś mnie zdradza.
- Coś o tym wiem, jak to jest być zdradzonym... Nie martw się nie jestem z tej ligii facetów. Nie lubię, gdy ktoś mnie okłamuje. Nie ważne o co chodzi, nie toleruję kłamstwa. Nawet jeżeli jest to błahostka.
- I vice versa. Jeszcze jedno, nie lubię niespodzianek, nawet tych miłych. I niecierpię ogólnie romatyzmu. Gardzę nim. A co do urodzin i gwiazdki... Na urodziny zero prezentów, a na gwiazdkę każdy wybiera sobie prezent, bądź uzgadnia to czy jakiś podarunek danej osobie odpowiada.
- Więc obietnica na paluszek?
- Na paluszek.
- Więc na paluszek obiecuję, że będę brał zawsze pod uwagę zasady.
- I wzajemnie.Pocałowałam go. Uśmiechnęłam się szeroko. Pokręciłam głową niedowierzając.
- Co? Źle całuję?
- Wręcz przeciwnie. Po prostu cieszę się, że zobaczę kawałek świata.
- A nie cieszysz się mną?
- Eh... No wiesz... Pięciominutowa faza minęła, tak na prawdę cię wykożystałam bo nie mam co innego do roboty ze swoim życiem...
- Bardzo śmieszne.
- No bardzo.
- Jesteś moja, a ja twój.
- Raczej nie inaczej.
- To shake, czy piwo?
- Po długim na myśle, piwo.
- A może shocik, kreseczka i na balety od razu co?
- Piwo wystarczy. W lodówce leży.Mrugnęłam do niego, a on poszedł do kuchni po magiczny napół. Przypomniałam sobie, że zapomniałam o jednej rzeczy. Sława. Szczerze wolałabym pozostać w ukryciu. Okay, jestem z Zaynem, ale nikt prócz specjalnego grona, czyli Liam, Louis, Niall, Harry, Jo, Paul i Simon nie może się dowiedzieć. No może wliczymy też rodziny, ale nikt po za tym.
- Proszę. - podał mi jedną flaszkę.
- O! Już otwarta, jak miło... - zaśmiałam się.
- Nie pozwolę ci się męczyć pod tym względem. - odparł.
- Spokojna twoja rozczochrana. Zampomniałam o jednej sprawie... - powiedziałam poważnie.
- Czuję, że coś będzie o fankach... - mruknął.
- Nie do końca... Nie chcę, aby świat się o nas dowiedział. Nie chodzi o to, że się wstydzę, czy coś... Po prostu za bardzo boję się ludzi. Nacisk, opinia, stres i pytania, które paść nie powinny. Boję się, że mogę tego nie wytrzymać. Preferuję anomimowość i proszę nie bądź na mnie zły...
- Nie jestem na ciebie zły... Nie śmiałbym. Już mówiłem, doceniam to, że jesteś ze mną szczera. Możemy to ukrywać w tajemnicy, ale co z Jo i chłopakami?
- Tylko Jo, chłopacy, Paul i Simon, rodzina, plus osoby, które na 1.000.000% się nie wygadają.
- Okay, kochanie. Dla ciebie wszystko.
- Okay...Przybliżył się i mnie pocałował. Uśmiechnęłam się przez pocałunek. Cieszyłam się, że Zayn jest osobą, która zapewnia mi podstawową radość i powód do życia... Ja Samerah Renee Black mogę uroczyście powiedzieć, że jestem na zabój zakochana w Zaynie Jawaddzie Maliku i jestem pewna, że to będzie ciekawy związek...
CZYTASZ
London Dreams_Z.M.✔
Fanfiction- Więc dostałem list polecający z pani uczelni i szczerze mówiąc jestem pod wrażeniem. - powiedział facet. - Jak siebie pani określa? - Jestem ambitna, potrafię zawalczyć o swoje, moja kreatywność nie ma granic i umiem pracować w grupie. Żadne zadan...