48. It's impossible...

391 12 2
                                    

*3 dni przed ślubem*
Przygotowania idą pełną parą. To wszystko dzieje się tak szybko... Zayn wyjechał do Bradford, żeby dopilnować czy wszystko idzie po jego myśli. Chce, aby to była dla mnie niespodzianka, dlatego, żeby się nie pogrążyć zabrał ze sobą Joanne. Tylko ona mnie najlepiej zna. Zawsze i wszędzie. Mimo iż pozory mylą. Nawet nie wiem jak wygląda moja sukienka. O ile mi ją kupili. Jo dziś ma wrócić do Londynu, by zająć się mną. Od jakiś 2-3 tygodni mam nudności. A Zayn o niczym nie wie. W ramach tego, że Zayn jest tak długo na wyjeździe mną opiekuje się mój 2-letni syn, a nim 6-letnie bliźniaki Joanne i Nialla, a nimi sam Niall. Biedny Niall... Musi się zająć 4 osobami. Joanne jest częściej w domu, że względu na swoją rodzinę, a Zayn cóż... Raz do mnie przyjechał i ktoś się w czymś pomylił w wystroju ogrodu. Powiedziałam mu, że gotycki ślub nie jest taki zły... Od tamtej pory stwierdziliśmy, że tak po prostu będzie lepiej. Codziennie rozmawiamy przez telefon lub Skype, ale to i tak nie jest to samo.

- Niall! - Jęknęłam. - Błagam!

- Co się dzieje? Ej serio. Z tobą nie jest dobrze, a Zayn nic nie wie. Może zadzwonię do niego i powiem, żeby przesunął datę ślubu. Albo chociaż godzinę. Rzygasz tylko rano i wieczorem... W środku dnia, będziesz miała pewność, że obrzygasz kiecki...

- Zamknij się i powiedz mi kiedy przyjdzie Joanne. Słyszałam jak rozmawiałeś z nią przez telefon.

- Za jakieś 15 minut.

Zamknęłam oczy, gdyż znów zrobiło mi się niedobrze. Kurwa. Po chwili usłyszeliśmy dziecięcy pisk. Wróciła. Niall zszedł, a Jo zawitała w moich drzwiach.

- Lepiej ci? - Spytała.

- Zabierz mnie do szpitala. - Powiedziałam.

- Niall cię znów zatruł żarciem?

- Nie jadłam nic od 3 dni. To co zjem wyrzyguję.

- A nie jesteś w ciąży?

- Jestem niepłodna.

- Czyli na sto pro ciąża. - Mruknęła i pomogła mi się zabrać do jej samochodu.

Przez drogę nic nie mówiłyśmy. Strasznie się denerwowałam. Już nie długo ślub, za 2 dni mam być w Bradford, a ja co? Choruję. Nie chcę, żeby Zayn był zawiedziony. I tak czekał już wystarczająco długo na ten wyjątkowy dzień i to głównie z mojego powodu. Cholera. Brakuje mi tchu. Joanne wysiadła kierując się do recepcji. Westchnęłam ciężko i poszłam jej śladami. Kobieta skierowała nas do odpowiedniej sali. Lekarz akurat nie miał nikogo zapisanego, więc zgodził się mnie przyjąć.

- Woah! Pani Horan! Czyżby chował nam się 3 Irlandczyk w pani łonie? - zażartował mężczyzna.

Kiepski żart.

- Nie u mnie. - uśmiechnęła się brunetka.

- Pani koleżanka ma dziecko z pani mężem? - był zbity z tropu.

- Z moim. O ile to możliwe, bo stwierdzono, że nie mogę mieć dzieci i to jest nieodwracalne. - powiedziałam.

- Zaraz się okaże. Niech się pani odpręży, podwinie bluzkę i się dowiemy co i jak. - powiedział.

Spojrzałam odruchowo na Joanne, która uśmiechnęła się lekko, chcąc mnie pocieszyć. Położyłam się na kozetce i podwinęłam bluzkę. Facet wylał na mnie jakieś mazidło i zaczął jeździć mi po brzuchu.

- Jest pani w ciąży. Gratuluję. - powiedział.

- CO?! To przecież niemożliwe! - zdziwiłam się.

- Najwidoczniej wystawili pani złą diagnozę. Niepłodność nie oznacza całkowitej bezpłodności.

- Stwierdzono u mnie sterilitas.

- To źle stwierdzono, panno Black. Ludzie często się mylą. Czy niepłodność może być trwała? Tak. Czy musi? Nie.

- Który to miesiąc? Dziecko jest zdrowe? Można już stwierdzić płeć?

- Początek 2 miesiąca. Dziecko miewa się fantastyczne. I nie można jeszcze stwierdzić płci. Dopiero podczas 5 miesiąca ciąży. Więc jeszcze trochę czasu nam zostało. Przepiszę pani witaminy, żeby dziecko rozwijało się poprawnie i ustalę datę następnej wizyty. Proszę się wytrzeć.

- Dziękuję.

- Zayn aż posra się z radości, jak usłyszy, że zaciążyłaś. - Powiedziała Joanne.

- Uwielbiam pani szczerość, pani Horan. Powiem szczerze, że tęskniłem za panią. - Zaśmiał się doktor.

- No nie? - Jo.

- Wprowadzi pani, pannę Black w tajniki ciąży, prawda pani Horan? - Lekarz.

- Będzie ze mną bezpieczna. - Zaśmiała się przyjaciółka.

- Zastanowiłabym się nad tym 2 razy. Może nawet 200. - Mruknęłam.

- Jak długo będziesz wspominać mi to jak prawie cię przejechałam?! - Oburzyła się. - Jestem dobrym kierowcą, tylko ty spod ziemi wyskoczyłaś!

- Na moim podjeździe! - Wyrzuciłam z siebie. - I przejechałaś moje forsycje! Jak nie kret to ty!

- Oj jeden kwiatek w tą czy wew tą, no doprawdy... - Przewróciła na mnie oczami.

- Przestań już. - Warknęłam. - Dziękuję, panie Nelson.

Lekarz dał mi receptę na witaminy i obdarował miłym uśmiechem mówiąc, że następna wizyta jest za miesiąc. Podziękowałyśmy mu i wróciłyśmy do domu. Powiedziałyśmy Niallowi co i jak, po czym zaczął ryczeć na ramieniu Jo skarżąc się jaki to świat był dla niego zły. No cóż. Jo kazała zająć mu się mną i dziećmi. Hm... No w sumie to mi pomóc, ale na jedno wychodzi. Przy okazji dowiedział się też Liam, Harry i Louis, razem z ich drugimi połówkami. Jo i ten jej niewyparzony jęzor... Tylko oby Zayn się nie dowiedział... To akurat muszę mu sama powiedzieć. Mimo iż nadal sama jestem w szoku...

_____________________________

Hah! Wiesz _aszia_, że musiałam to napisać xd nie mogłam się powstrzymać. Muszę odreagować, przez wiesz kogo xd kocham cie wariacie x

London Dreams_Z.M.✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz