Przedstawiliśmy Paulowi i chłopakom całą sytuację. Bez problemu pozwolili nam jechać, ale tylko na 2 dni. Paul powiedział, że najwyżej Zayna nagra się na końcu. Najbliższym lotem udaliśmy się do Bradford. Taksówka zawiozła nas pod mój rodzinny dom. Chwilę się wahałam czy wysiąść, ale odważyłam się.
- Jeśli nie chcesz nie musisz.... - odezwał się.
- Chcę mieć to z głowy. Nie chcę wiecznie uciekać przed przeszłością... - odparłam.
- To pańska walizka. - powiedział kierowca. Zayn mu zapłacił i odjechał.Zayn chwycił za rączkę walizki i razem ze mną podszedł do drzwi.
- Czego powinienem się spodziewać? - spytał cicho.
- Wszystkiego. - mruknęłam i zadzwoniłam do drzwi.
- Samerah! Bambina! - w drzwiach pojawiła się mama i mocno mnie uścisnęła. - Kto to?
- To Zayn. Syn Malików i mój chłopak. - przedstawiłam go.
- Wejdźcie. - wpuściła nas do środka.
- Samerah, córeczko! - krzyknął ojciec wystawiając do mnie ręce. Ja tylko ścisnęłam dłoń Zayna.
- Nagle ci się odmieniło? Jeszcze do niedawna nienawidziłeś mnie za to, że przeze mnie zamordowali Aarona. - syknęłam.
- Sam spokojnie... - szepnął Zayn.
- Samerah, jest nam strasznie przykro... Straciliśmy już jedno dziecko, nie chcemy stracić też drugiego... - powiedział ze skruchą.
- Mhym... - mruknęłam.
- Usiądźmy do kolacji... - powiedziała mama.Wszyscy jedni w ciszy. Atmosfera była strasznie niezręczna. Skoro ja czułam się niezręcznie, to Zayn musiał jeszcze gorzej się czuć.
- Pyszny kurczak, pani Black. - odezwał się Zayn. Poprawiłam swoją czarną sukienkę.
- Oh, Samerah, nie lubię jak chodzisz w tak wyzywających sukienkach. - powiedziała mama. - Rozumiem, że masz chłopaka i chcesz mu się przypodobać, ale bez przesady.
- Mamo, Zayn właśnie pochwalił twojego kurczaka. - powiedziałam.
- A, dziękuję. - mruknęła do niego.
- I założyłam tą sukienkę dlatego, że chciałam, a nie, bo chcę się przypodobać Zaynowi. Tego akurat nie muszę robić! - syknęłam.
- Samerah, ton. - upomniał mnie ojciec. Wbiłam mocno widelec w mięso.
- Jak ci się układa Samerah? - spytała mama zmieniając temat. - Sam, czym się zajmujesz?
- Jestem kompozytorką i tekściarką. Przylecieliśmy tu aż z Irlandii. - odparłam.
- Mieszkasz w Irlandii? - zdziwił się ojciec.
- Nie. Jestem w Zaynem w trasie. - mruknęłam.
- Czym się zajmujesz, chłopcze? - spytał ojciec.
- Jestem piosenkarzem. Razem z przyjaciółmi mam zespół. - odparł.
- Oh tak! One Direction, prawda? - spytała mama.
- Tak. - mruknął.
- Powiem szczerze, nie lubię waszej muzyki. A ta waszan nowa piosenka... Zaraz jak ona się nazywała... Clouds! Totalna klapa. Nie rozumiem jak stacja taka jak BBC mogła to puścić! - powiedział ojciec.
- Ja z Zaynem ją napisaliśmy. - syknęłam.
- Mówiłem Samerah, że muzyką nic nie osiągniesz. I teraz masz. Jesteś marną tekściarką. - mruknął gardząco ojciec. - I w ogóle skąd ten gips? Chłopak nie umiał cię obronić i złamałaś sobie rękę?
- Zamknij się do cholery! - wydarłam się wstając energicznie od stołu.
- Uważaj jak mówisz do ojca. - Yamin.
- Nie. Samerah ma rację. Powinien pan się zamknąć. Na pańską prośbę, tu przyjechała, a ja na jej przyjechałem z nią. Nie chciała tu przyjeżdżać. Wolała umrzeć niż z wami się spotkać. Nie dziwię się, że was nienawidzi. - synął Zayn i poszedł po naszą walizkę.
- W dodatku, nie wasz zasrany interes jak i z kim żyję. Przyjechałam tu po to bo myślałam, że usłyszę to głupie szczere przepraszam i ukażecie choć trochę skruchy i powiecie jak bardzo żałujecie tego, że straciliśicie i syna i córkę. Bo ja już się nie nazwę waszą córką. Bym musiała być głupia. To był mój największy błąd życia że odważyłam się tu przyjechać i chciałam wam wybaczyć, bo też chciałam odzyskać rodziców. A wy co?! Obrażacie mnie i mojego chłopaka mówiąc jakimi głupcami jesteśmy wybierając muzykę. Sami nie jesteście lepsi. My walczyliśmy o marzenia. Odnieśliśmy wielkie sukcesy i odniesiemy jeszcze większe. Współczuję sobie, że miałam tak pojebanych rodziców. Dla mnie jesteście martwi. I proszę panią i pana, aby państwo do mnie nie wydzwaniało, inaczej spotkamy się w sądzie. - wyszłam z jadalni. Zayn stał na korytarzu trzymając mój płaszcz.Nakrył mnie nim i wyszliśmy trzaskając drzwiami. Taksówka stała pod domem. Pewnie Zayn ją zamówił. Wsiedliśmy.
- Samerah, przepraszam. Nie potrzebnie cię namawiałem... - powiedział.
- Nie masz za co przepraszać. Już dawno miałam ochotę im to powiedzieć. - odparłam.
- Jak się czujesz? - spytał.No właśnie. Jak się czuję? Zła, wściekła, smutna, załamana, ale z drugiej strony czuję radość, wewnętrzną wolność, bo w końcu powiedziałam rodzicom co o nich myślę i nie bałam się o konsekwencje.
- Myślę, że dobrze. - uśmiechnęłam się do niego.
- Dobrze? - zdziwił się.
- Tak. Zakończyłam pewien rozdział w moim życiu i czuję się wolna. - odpowiedziałam.
- Szczerze ci powiem, że myślałem, że inaczej przebiegnie ta kolacja. - powiedział.
- Mówiłam, żebyś wszystkiego się spodziewał. Mnie nic nie zaskoczyło. Powiedziałam im to co o nich myślę i jestem z tego zadowolona. - zaśmiałam się.
- Wow. Nigdy nie widziałem cię takiej radosnej... - uśmiechnął się.
- Ta... - zagryzłam dolną wargę.
- Skoro jesteśmy już po kolacji, co dalej? - spytał.
- No właśnie, co dalej? Nie chcę nic mówić, ale zacząłem naliczać. - odezwał się kierowca.
- Zayn, zwiedziłeś już cały świat. Chcę abyś pokazał mi najromantyczniejsze i najbardziej piękne zakątki świata. Nie licząc Anglii. - spojrzałam na chłopaka.
- Najbliższe lotnisko. - skierował się do taksówkarza, a ten ruszył. - Gotowa na przygodę swojego życia?
CZYTASZ
London Dreams_Z.M.✔
Fanfiction- Więc dostałem list polecający z pani uczelni i szczerze mówiąc jestem pod wrażeniem. - powiedział facet. - Jak siebie pani określa? - Jestem ambitna, potrafię zawalczyć o swoje, moja kreatywność nie ma granic i umiem pracować w grupie. Żadne zadan...