Z Zaynem stwierdziliśmy, że zejdziemy na dół. Poszliśmy do salonu, gdzie siedzieli jego rodzice. Trochę bałam się różnych pytań z ich strony, ale cóż. Jak już udaję tą jego "idealną dziewczynę"... Przysięgam, ten chłopak sporo mi zapłaci!
- Jako iż jestem dziewczyną Zayna, mam obowiązek zapytać, jakim dzieckiem był? - uśmiechnęłam się do jego rodziców, a on mnie spiorunował wzrokiem.
- Wezmę album z fotografiami! - pisnęła radośnie jego mama i zaczęła szperać w jakich szafkach.
- Zapłacisz mi za to Samerah Black. - szepnął mi na ucho.
- Szach-mat. To kara za podglądanie. - zaśmiałam się.
- Poczekaj do nocy. - mruknął.
- O! Mam! - oświadczyła Trish i usiadła blisko mnie. Zaczęła opowiadać o dzieciństwie Mulata i pokazywała różne fotografie. - O, a tu Zayn się kąpie. Nigdy nie lubił kąpieli, bo uważał, że woda to zło konieczne, bo gdy pływał w basenie to prawie się utopił i do dziś nie umie pływać.
- Tak jak ja. - powiedziałam.
- Mamo! Obciach mi robisz! - jęczał Zayn.
- Ma pani więcej tych zdjęć? Zayum, był uroczy jak był mały! - spytałam kobiety.
- Oczywiście, że mam! Oh, kochana, tego jest pełno! - oznajmiła.
- Cudownie! - ucieszyłam się.
- Serio Sam, doigrasz się. Jak nie wiem co, doigrasz się. - powiedział zażenowany chłopak kręcąc głową.
- Mamo! Jesteśmy! - usłyszałam krzyk jakiejś dziewczyny.
- Zayn! - pisnęła młodsza i rzuciła się na niego.
- Hej dziewczyny! - przytulił obie. - Samerah, to moje młodsze siostry, starsza Walihya, młodsza Safaa. Starszą ode mnie poznasz w piątek. Wal, Saf, to Sam, moja ukochana.
- Miło mi cię poznać. - powiedziała Safaa.
- I mnie też. - dodała Wal.
- Mi również. - uśmiechnęłam się do nich.
- Właśnie oglądamy stare zdjęcia Zayna. Dołączycie się dziewczynki? - spytał Yaser.
- Jasne! - pisnęły.
- No dzięki tato! - jęknął poraz kolejny Malik.Gdy albumy się skończyły, zaczęliśmy normalnie rozmawiać. W końcu padło pytanie, którego w życiu nie chciałam usłyszeć, ale czas powiedzieć prawdę.
- Samerah, co u twoich rodziców? Ponoć nadal mieszkają w Bradford, ale ponoć przeprowadzili się na inną ulicę... - spytał Yaser.
- Em... Nie utrzymuję z nimi kontaktu od... 2 lat... Chciałam wyjechać jak najszybciej z Bradford, od nich... - odparłam.
- Dlaczegóż to? - zdziwił się.
- Chodziło o Aarona. Z ust mojego ojca padły słowa, które dziecko nie powinno usłyszeć. Aarona zabili jak miałam 7 lat... Bawiliśmy się piłką, Aaron kopnął tak piłką, że wybił szybę i pobiegł po tą piłkę, ale do domu już nie wrócił. Rodzice stwierdzili, że to była moja wina, a tata cały czas powtarzał, że wolałby, żebym to mnie zabili a nie jego... Bo przecież Aaron miał coś osiągnąć w życiu, nie to co ja. Gdy skończyłam 18 lat, stwierdziłam, że się wyprowadzam do Londynu, chciałam spełniać marzenia, a ojciec powiedział z uśmiechem na ustach, że już nie jestem jego córką i nigdy nie byłam. Byłam tylko chwastem i darmozjadem w tej rodzinie, więc wzięłam walizkę i wyjechałam. Od tamtego momentu nie wiem co się z nimi dzieje. Nie oddzywałam się do nich, a oni do mnie. Ułożyłam sobie życie, spełniłam marzenia, mam cudownego chłopaka i przyjaciół i to w zupełności mi wystarczy. Na teraz, później oczywiste jest to, że sama będę chciała mieć rodzinę. - powiedziałam.
- Nic nie rozumiem... Przecież Yamin, był zachwycony, gdy ty się urodziłaś! Był wniebowzięty! Tak się bał, że sobie coś zrobisz, albo coś... Nagle mu się odmieniło?! - krzyczał.
- Najwyraźniej tak. Tak się o mnie martwił, że wylądowałam w szpitalu w wieku 6 lat, z powodu zagłodzenia. - mruknęłam.- Czym on się wtedy zajmował?! - spytał.
- Aaronem. Kochałam brata, nic do niego nie mam... Po prostu... Też brakowało mi tej rodzicielskiej opieki. Ale teraz mam wszystko czego potrzebowałam. - odpowiedziałam.
- Tato, uspokój się. - powiedziała Walihya.
- Jak mam się uspokoić, skoro wychowałem się z człowiekiem, który wyrzekł się własnego dziecka? Wal, nie rozumiesz! On kochał swoje dzieci! Kochał swoją żonę! Oni byli pefrekcyjną rodziną!
- Nie ważne. Na prawdę, panie Malik, proszę się tym nie przejmować. Było minęło. Wszystko jest dobrze, a nawet wszystko się polepszyło. Mam Zayna, mam jego przyjaciół, którzy są też moimi przyjaciółmi i to wszystko czego chcę. Na prawdę. Chcę, aby pan zapomniał o przeszłości. - powiedziałam.
- Sam, Yamin, był dla mnie jak brat. Starszy, ale brat. Przy mnie był inny, to Aaron musiał go zmienić. Renee nie, była zbyt dobrą kobietą. Renee tylko się podporzątkowuje twojemu cholernemu ojcu.
- Rozumiem. Naprawdę, ale na dzień dzisiejszy nie chcę o tym już myśleć.
- Tato, odpuść. Wystarczy. - powiedział Zayn.
- Masz rację... - wziął głęboki wdech.
- Przygotuję kolację. Sam, pomożesz mi? - spytała Trish.
- Oczywiście. - cmoknęłam przelotnie Zayna w usta i poszłam za jego rodzicielką.
- Lubisz gotować? - spytała.
- Zależy. - uśmiechnęłam się.
- Dla kogo, czy w jakiej ilości?
- I to i to. Jak mam gotować dla całego One Direction to jestem ciężko chora. Tym chłopakom ciągle mało.
- To prawda. Za pierwszym razem, jak przyjechali do Bradford, to z kuchni nie wychodziłam, później jak przyjeżdżali to zamawiali sobie pizzę, albo inne fastfoody.
- Coś o tym wiem.Rozmawiałyśmy gotując. Szybko i sprawnie nam to poszło. Po posiłku, każdy się porozchodził do pokoi. Ja z Zaynem również poszliśmy do jego pokoju.
- Więc teraz się doigrasz, Samerah Black. - zaśmiał się złowieszczo.
- Co mi zrobisz, Zły Chłopcze? - spytałam.
- Zobaczysz. - zaczął mnie łaskotać.
- Przestań! Błagam! - jęczałam.
- Przeproś.
- Okay, przepraszam.
- Niech ci będzie.
- Foch forever?
- Tak.
- Okay. Nie umiem się na ciebie tak długo gniewać! - od razu mnie mocno przytulił.
- Puszczaj! Dusisz mnie! -jęknęłam.Ułożyliśmy się na łóżku i zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam... Natomiast obudziłam się przykryta pod szyję kołdrą. Gdy się odkryłam zobaczyłam, że byłam w ciuchach. Zayna na łóżku nie było, ale siedział na podłodze pod oknem i coś rysował.
CZYTASZ
London Dreams_Z.M.✔
Fiksi Penggemar- Więc dostałem list polecający z pani uczelni i szczerze mówiąc jestem pod wrażeniem. - powiedział facet. - Jak siebie pani określa? - Jestem ambitna, potrafię zawalczyć o swoje, moja kreatywność nie ma granic i umiem pracować w grupie. Żadne zadan...