49. Prepare to death.

439 15 0
                                    

Niall zaparkował na pustym podjeździe rodzinnego domu Zayna. A więc uroczystości nie będzie tutaj? Ah... Okay... Spojrzałam na śpiące dzieci. Są tacy uroczy. Kanye był podekscytowany tym, że już niedługo zobaczy swoich dziadków, a Jonathan i Christopher byli bardzo zmęczeni podróżą. Siłacz-Niall wziął ich bliźniaków na ręce, a ja Kanye'a i wszyscy razem podeszliśmy do drzwi. Jako iż nie czułam się tu obco pchnęłam drewno i przepuściłam przyjaciół przodem.

- Dzień dobry. - Weszłam do kuchni.

- Sam! Jesteś wreszcie... - Trisha mnie przytuliła i wzięła ode mnie małego Mulata. - Jak się czujesz? Stresujesz się jutrem?

- Jakoś się trzymam. - A po za tym to noszę w swoim łonie dziecko twojego syna i rzygam od razu jak wyczuję żarcie. - Zayn w domu?

- Gdzie mogę rzucić bliźniaków? Kilograma nie ważą. - Odezwał się Niall.

- Zanieś ich do pokoju Zayna. Ma duże łóżko. Zmieszczą się. - Powiedziałam

- Dzięki. - Mruknął.

- Zayn jest w ogrodzie. Zrobił sobie przerwę na papierosa. - Powiedziała kobieta, po czym zaczęła plotkować z Joanne.

Wyszłam na taras. Zayn stał przy barierce. Przytuliłam go od tyłu. I pocałowałam nagie wytatuowane ramię.

- Tęskniłem... - Powiedział odwracając się. - Chciałem przyjechać, ale potrzebowali mnie tu...

- Ja też tęskniłam... Cholernie dużo czasu... - wtuliłam się w jego tors. - I... Musimy porozmawiać... Na poważnie. I możesz być zszokowany, ale mi nadal jest trudno otrząsnąć się z tego.

- Masz kogoś i chcesz ze mną teraz zerwać? - Zdziwił się.

- Nie! - Zaprzeczyłam od razu. - Niemożliwe stało się możliwe...

- Czyli? - zagryzł wargę.

Poradziłam go na bujanej ławce i chwyciłam za ręce.

- Nie jestem niepłodna. - Powiedziałam.

- Co?! - zmarszczył brwi.

- Miałam złą diagnozę. Moja niepłodność była nietrwała. Jestem w ciąży, Zayn... -uśmiechnęłam się lekko

- O Allahu! To wspaniale! - Zayn zaczął mnie całować. - Sam, cholernie się cieszę. Jutro bierzemy ślub, mamy Kanye'a, drugiego malucha w drodze i lecimy na Hawaje na wakacje. Czy może być lepiej?

- No ale czemu Hawaje? - Jęknęłam.

- Ja zgodziłem się na Bradford, więc ty zgodziłaś się na Hawaje. Coś za coś...

- No wiesz ty co... To się nazywa szantaż emocjonalny. Jesteś nie fair.

- Gdzie mój syn?

- Porzucił cię dla jego babci. Jak się z tym czujesz?

- Widać, że ojciec mu nie potrzebny... Będę musiał pocieszyć się tobą...

- Dzięki? Noszę twoje dziecko, a będziesz musiał się mną pocieszyć!

- Ah te twoje humorki. Jak ja tęskniłem, Sam... - mocno mnie przytulił.

- Teraz poznasz gniew samego diabła... - mruknęłam.

- Joanne?

- No ona nie jest aż taka zła, Z... 

- Znam ją cholernie długo, od 14 roku życia wychowywała się ze mną w Bradford, więc nie mów mi jaka jest Joanne... 

London Dreams_Z.M.✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz