14. Some day you're gonna see the things that I see

774 22 4
                                    

Wylądowaliśmy w Dublinie. Podróż była szybka. Kolejna taksówka zawiozła nas pod arenę.

- Co tak szybko? - spytała Joanne.
- Coś nie wypaliło. - uśmiechnęłam się.
- Oh... - zdziwła się.

Nikt więcej nie pytał. Po prostu byli zdziwieni. Coś nie wypaliło i ja się cięszę. Domyślali się, że pokłóciłam się z moimi rodzicami, ale nie rozumieli mojej reakcji.

- Czemu nie pojechaliście do hotelu? - spytał Niall.
- Wiedzieliśmy, że będziecie tu jeszcze siedzieć... - odpowiedziałam.
- Ta. Jeszcze pracujemy. - mruknął Harry.
- Aww. Jak uroczo. Wy pracujecie! Kto was zmusił? - zaśmiałam się.
- Paul. - odpowiedzieli równo.
- W takim razie trzeba mu pogratulować. - odpowiedziałam.
- 1 dzień nas nie ma i już takie zmiany. - zaśmiał się Zayn.
- Oznacza to, że częściej musimy wyjeżdżać. - powiedziałam do Malika.
- Nie zabierzesz go nam ty żmijo! - krzyknął na mnie Louis i przytulił się do nóg Zayna.
- Koleś, wszystko dobrze... Zobacz! Wróciłem! - śmiał się mulat.
- Spadaj Louis! On jest mój! - przytuliłam się do Malika.
- Wybacz, Lou. Jestem jej. - powiedział Zayn.
- Mam cię na oku Black. - zmrużył oczy i odszedł.
- Taaa... - mruknęłam. - W każdym razie. Nie wiem jak wy, ale ja jestem padnięta dzisiejszym dniem, bo to był bardzo długi dzień. Będziecie coś jeszcze tu robić?
- Paul powiedział, że mamy ćwiczyć piosenki przed koncertem. Jutro koncert. Haloo. - odezwał się Li.
- Serio? Będę wam potrzebna? - spytałam.
- Tak. - odpowiedzieli wszyscy równo.
- No tak... Kto będzie wam przygrywał. - mruknęłam. - Zayum, ile zostało do zdjęcia mojego gipsu?
- 3 tygodnie. A co? - spytał Malik.
- Mhym. Ma ktoś nożyczki? - spytałam.
- Nope. - odparł Niall.
- Hm... Nie pozostaje mi nic innego jak ściana. - powiedziałam.
- Chyba nie chcesz rozwalić gipsu, co nie? - spytał Li.
- Oczywiście, że chce. Nie wytrzyma z tym. Pamiętam jak raz złamała nogę i kazali jej chodzić w gipsie przez 2 miesiące. Po tygodniu roztrzaskała gips o podłogę i tyle było z gipsu. - zaśmiała się Jo.
- I chodziła ze złamaną nogą? - zdziwił się Niall.
- Nie. Po jakimś czasie udała się na operację. - odparła.
- Operację? - spytał Zayn.
- Tsaa. Jo zadzwoniła po karetkę bo się przewróciłam i nie mogłam wstać. Dobrze, że akurat to było w mieszkaniu. - mruknęłam.
- Wezwałam karetkę, bo zaczęłaś się wykrwawiać. Gdybyś nie pocięła swojej ręki sama bym cię tam zawiozła. - zaczęła.
- Tniesz się?! - wydarł się Zayn.
- Głośniej. Bo chyba pół kraju cię jeszcze nie usłyszało, a też chciało by wiedzieć. Nie nie tnę się. Zbiłam szklankę i głęboko wbiła mi się w rękę. Musieli mi szyć tą ranę. A nogę zobaczyli przy okazji, bo strasznie mi spuchnęła i składali mi ją na śrubki. Nawet fajnie było. Dali mi coś do wciągania, operował mnie fajny lekarz... Miło to wspominam. - uśmiechnęłam się.
- Ty na prawdę jesteś popierdolona. - stwierdził Lou. - Kocham cię Sam.
- Aww. Dziękuję Lou! - zaśmiałam się.
- Łapska przy sobie Lou. - zagroził mu Zayn. - A ty podrywasz ze mną jakiś lekarzy łamiąc sobie przy tym kości i tnąc się?
- Zayn kotku. Uszy się myje a nie pizga o zlew. Nie chce mi się tego znów tłumaczyć. - przytuliłam się do niego.
- To było przede mną, czy jak już jesteś ze mną? - zapytał cicho.
- Oj ty mój zazdrośniku. Nie ucieknę ci, przecież. - zaśmiałam się.
- Zazdrośniku... - prychnął.
- Samerah, gdybym by na miejscu Zayna też bym był o ciebie zazdrosny. - uśmiechnął się Liam z Harrym.
- Oj chłopcy nie czarujcie mnie tu tak, bo będziecie mieć najwięcej pracy. - wytknęłam im język.

Przywaliłam gipsem w ścianę, przez co się skruszył. Rozruszałam chwilę rękę i zasiadłam przy pianinie.

- Gdzie jest lista piosenek? - spytałam.
- Jeszcze jej nie przygotowaliśmy... - mruknął Niall.
- Dobra. Co chcecie zaśpiewać. Na pewno piosenki z FOUR... - zaczęłam.
- I część piosenek z Midnight Memories. - wtrącił Liam.
- Ale tylko te, do których nagrywaliśmy teledyski. - odezwał się Harry.
- Ale macie wymagania... - mruknęłam. - Okay. Pierwsza piosenka Story Of My Life, później Best Song Ever, You & I, Fireproof, Fool's Gold [...]. Na końcu No Control, Night Changes, Clouds i Midnight Memories.
- Czemu w takiej kolejności? - spytał Niall.
- Bo tak mi się podoba. Koncert jest na 22 i chwilę przed połnocą będzie się kończył. Midnight Memores będzie idealne na finał.
- Samerah ma rację. - poparł mnie Harry.
- Jedziemy z SOML. - zaczęłam grać, a oni śpiewać.

Gdy przećwiczyliśmy wszystkie piosenki zmęczeni pojechaliśmy do hotelu. Każdy rozdzielił się do swojego pokoju, według rozpiski Paula. Każdy z kimś dzielił pokój. Ja dzieliłam pokój z Zaynem, Jo z Niallem, Louis z Harrym i Liamem. Paul był sam. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zwiedziłam apartament. Przysiadłam na łóżku. Oparłam ręce o kolana i schowałam twarz w dłoniach. Myślałam o rodzicach. Działałam pod wpływem emocji. Ale powiedziałam im to, co chciałam powiedzieć. Teraz tak sobie myślę... Czy to źle, że chciałam odzyskać rodziców? Czy to źle, że znów chciałam poczuć tą rodzicielską miłość? Bądź usłyszeć od nich głupie "Kocham cię córeczko"? Nie chciałam, aby tak to się potoczyło. Ale oni sami zaczęli. Prawda? Są na mnie źli, bo co? Bo wybrałam karierę muzyczną? Bo byłam przy tym jak mordowali ich syna? Bo byłam zupełnie innym dzieckiem? Zawsze starałam się być perfekcyjną córką. Ale gdzie popełniłam błąd, że nie załużyłam na tą wyjątkową miłość, a oni zawsze preferowali Aarona. On też był dla mnie bardzo ważny. Kochałam brata. Był dla mnie wszystkim. Bardzo cierpiałam, gdy widziałam jego śmierć i po jego pogrzebie. Ale czemu oni mnie odrzucili? Co zrobiłam nie tak?

- Sam... - usłyszałam za sobą głos Zayna. Moje serce zaczęło bić szybciej.
- Przestraszyłeś mnie... - mruknęłam ciężko wzdychając.
- Przepraszam, skarbie. - usiadł za mną i pocałował mnie w głowę. - Wszystko okay?- Tak. Tylko jestem trochę zmęczona. - uśmiechnęłam się lekko.
- Rozumiem... Myślisz jeszcze o twoich rodzicach? - spytał.
- Nie. Są dla mnie martwi. - odparłam.
- Pamiętaj Sam, że zawsze możesz ze mną o wszystkim porozmawiać. Zawsze. - pocałował mnie.
- Wiem. I dziękuję ci za to. - odpowiedziałam. - No nic... Pójdę wziąć prysznic.

Wstałam. Z torby wygrzebałam piżamę i weszłam do łazienki, która była w naszym małym apartamencie. Rozebrałam się. Weszłam do kabiny prysznicowej i odkręciłam ciepłą wodę. Od razu lepiej. Umyłam włosy oraz resztę ciała, po czym zakręciłam wodę i owinęłam się miękkim w dotyku ręcznikiem. Wysuszywszy swoje ciało ubrałam na siebie piżamę, czyli biały t-shirt z napisem GO AWAY i blado-różowe shorty. Umyłam swoje zęby. Ostatnią rzeczą jaką zrobiłam w łazience to rozczesałam swoje włosy i wyszłam. Zayn leżał bez górnej garderoby na łóżku z telefonem w rękach ze skupieniem.

- Co robisz? - spytałam.
- Gram we Flappy Bird. Grałem. - mruknął niezadowolony.
- Spadłeś? - zaśmiałam się.
- Jeszcze chwila i pobiłbym własny rekord. - jęknął.
- Moje biedactwo. - wdrapałam się na łóżko i go przytuliłam.
- Chyba muszę grać częściej w to gówno, żebyś mnie częściej przytulała.
- Nie prawda. Ciągle cię przytulam!- A ja mówię, żebyś robiła to częściej. I wow. Masz proste włosy. Zazwyczaj masz takiego baranka.
- Mam proste bo są mokre. Poczekaj 5 minut, to znów będzie baranek.
- Ładnie ci w prostych, ale w kręconych jeszcze ładniej. Idę pod prysznic. Idziesz spać, czy będziesz coś jeszcze robić?
- Pewnie na ciebie poczekam pobijając twój rekord. - wzięłam jego telefon.
- Tsaa. Grać... Bez karniaków proszę. - cmoknął mnie w czubek głowy i wstał kierując się do łazienki. - I aha. Zapomniałbym. Jakiś facet do ciebie dzwonił, mówiąc, że ciebie zna i ma na imię Aaron. Czy jakoś tak...  Mówił, że masz do niego oddzwonić. Mam nadzieję, że mnie nie zdradzasz, skarbie.
- Wydało się. 5 razy dziennie. Zaraz oddzwonię do mojego kochanka. - wysłałam mu całusa w powietrzu, a ten się tylko zaśmiał.
- Ucałuj go ode mnie. - mrugnął do mnie i wszedł do łazienki.

Chwyciłam mój telefon. Wykręciłam ten numer, z którego nijaki Aaron do mnie dzwonił. Hm... Aaron... Szczerze mówiąc liczyłam na to, że nikt nie odbierze. Głupia nadzieja. Znów mnie zawiodła.

- Halo? - usłyszałam po drugiej stronie.
- Dzień dobry. Chłopak odebrał mój telefon i mówił, że dzwonił z tego numeru nijaki Aaron i mówił, że mnie zna. - powiedziałam.
- Ja jestem Aaron i znam cię, Sam. - odparł.
- Czyżby? Tzn. Nie dziwne, że mnie znasz, ale jakby nie patrzeć jestem osobą publiczną i wiele osób mnie zna... - mruknęłam.
- Dziwne, żeby brat nie znał siostry Samer. - odpowiedział.
- Mój brat nie żyje. Od wielu lat. Zamordowano go na moich oczach. Tuliłam jego martwe ciało. Nie wiem skąd masz mój numer, ale nie dzwoń do mnie już więcej. Inaczej spotkamy się w sądzie. - syknęłam.
- Czekaj! Aktualnie jestem w Irlandii. Konkretnie w Dublinie. Możemy się spotkać? Udowodnię ci, że jestem twoim starszym bratem i że nie umarłem. Wyślę ci SMS'em co i jak. - rozłączył się.

Aaron żyje?

London Dreams_Z.M.✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz