— Dziecko? — powtórzył.
Strażnik skinął, prowadząc księcia Juliana szerokim pałacowym korytarzem w kierunku głównego wejścia.
— Tak. Mały chłopiec. Twierdzi, że musi zobaczyć się z królem...
Julian pokręcił głową. Wielu znajdowało się takich, którzy przybywali pod pałac, pragnąc ujrzeć Devlina.
— Mogliście go wypędzić — westchnął.
— Zrobilibyśmy to, ale... Zaraz książę zobaczy. — Strażnik popchnął ciężkie drzwi.
I Julian rzeczywiście zobaczył. Małego chłopca, ubranego w białą, brudną od krwi szatę o włosach czarnych niczym noc i oczach o barwie fiołków. Był żywym odbiciem Devlina.
— Co mamy z nim zrobić? — zapytał jeden ze strażników, ten, który dotychczas pilnował chłopca.
— Zajmę się tym — mruknął jedynie, po czym pokonał schody, chwycił dłoń malca i wciągnął go za sobą do ciemnego wnętrza pałacu. Tam puścił rękę chłopca i obdarzył go wymownym spojrzeniem. — To było do przewidzenia i nawet nie będę udawał, że jestem zaskoczony takim obrotem spraw, Devlinie...
— Ja...
— Mówiłem, że te twoje wypady na polowania kiedyś źle się skończą i proszę. — Uniósł dłonie. — Ktoś rzucił na siebie urok i zamienił w dziecko.
Chłopiec cofnął się o krok i skulił w sobie. Wyglądał na przestraszonego i zmęczonego.
— Może to w końcu nauczy cię, że nie powinieneś dać ponosić się emocjom. — Pokręcił głową i skrzyżował przed sobą ręce. — Jak my to teraz odkręcimy, co? Będę musiał ściągnąć do pałacu połowę królewskich wróżek, elfów i czarownic, żeby ściągnęły z ciebie urok...
— Z kim rozmawiasz?
Julian zamilkł w ułamku sekundy. Głos, który rozbrzmiał dookoła, z pewnością należał do Devlina. Nie wydobył się jednak z ust małego chłopca.
Odwrócił się z przerażeniem spojrzał na brata, który przechylił głowę delikatnie w bok. Nie ujrzał jednak postaci, która teraz skryła się za sylwetką Juliana.
— Zapytałem... — Spojrzał prosto w oczy brata. — Z kim rozmawiasz...
— Z... ze swoją drugą osobowością — palnął.
Devlin westchnął. Tego dnia nie miał nastroju na słowne przepychanki z Julianem. Zwrócił się więc do postaci, której wciąż nie potrafił ujrzeć:
— Pokaż się, kimkolwiek jesteś.
Postać powoli wyłoniła się z mroku i okazała się... małym, brudnym chłopcem. Chłopcem, który wyglądał zupełnie jak on sam w czasach, gdy był jeszcze dzieckiem.
Devlin zacisnął wargi, a potem zapytał:
— Czym jesteś?
Chłopiec poderwał głowę. Oczy miał pełne łez i to właśnie ich widok sprawił, że Devlin przełknął z trudem.
— Mam na imię Castiel — szepnął niemal płaczliwie. — I szukam... Króla Devlina...
— Dlaczego? — Pytanie wyrwało się z ust Juliana.
— Moja mama powiedziała, że muszę odnaleźć króla. Chcę poprosić go o pomoc. Moja mama... Została tam, sama.
Devlin milczał. Z każdą kolejną chwilą dostrzegał coraz więcej — fiołkowe oczy, tak bardzo podobne do jego własnych, dwa białe kosmyki przy skroniach i uśmiech, niepewny i pełen bólu, którym chłopiec go obdarzył.
CZYTASZ
True Blood [18+]
Vampire''Martwe serce kocha najmocniej'' ⚠ SCENY EROTYCZNE, PRZEKLEŃSTWA, PRZEMOC.