9. Sara

7.7K 466 93
                                    

Byłam zła, wściekła do szpiku kości. Byłam wpieniona, że znowu dałam się wplątać w te ich mafijne zagrywki. To nie był mój świat i nie mój problem. Miałam dość.

– Zniszczyłeś mi życie, więc raz na zawsze daj mi spokój – utkwiłam w nim swoje spojrzenie. Spojrzał na mnie chłodno, jakby maskował swoje emocje.

– Jeśli wyjdziesz na zewnątrz możesz tego nie przeżyć – wycedził. Miałam dość, że decydował moim życiem.
Otworzyłam swoją torebkę i wyjęłam z niej telefon. Nie wiedziałam do kogo zadzwonić.
Nie chciałam nikogo narażać. Zachowałabym się jak idiotka, gdybym na serio kogoś tu ściągnęła. Gdy odblokowałam telefon zauważyłam wiadomość od Gabriela.

Mogłabyś przyjechać do mnie?

Wysłał ją pół godziny temu. Nie odzywał się do mnie od kilku dni. Nie dawał znaku życia. Już myślałam, że znudziło mu się czekanie na mnie. Może to i lepiej. Teraz nic w moim życiu nie było pewne. Miałabym mniej ludzi do stracenia, na których mi zależało.

– Albo ktoś odwiezie mnie do domu albo wyjdę stąd o własnych nogach – wymamrotałam. Sasza sapnął, spojrzał na Antona, który lekko kiwnął głową.

– Pilnuj tu wszystkiego i wrazie czego dzwoń jakby coś się działo – Anton polecił do Saszy, a sam wyjął kastet i naładował broń. Podszedł do mnie i chwycił mnie za rękę.

– Chcę w całości wrócić do domu – wyszeptałam. Odwróciłam się i rzuciłam ciche cześć do Gosi i Rafała. Chciałam tylko przytulić moją córkę, nic więcej.

Anton otworzył drzwi. Rozejrzał się, ale nikogo nie było. Szliśmy wzdłuż ściany budynku. Ręcę trzęsły mi się ze strachu.

– Nikogo nie ma – powiedział cicho. Był w pełni skupiony. Oglądanie go w takiej sytuacji było z deka satysfakcjonujce. Był prawdziwym sobą. Maszyną do zabijania. Wielki, szanowany pakhan Anton Iwanow.

Osłaniał mnie ciałem, czego się nie spodziewałam. Szybko otworzył mi drzwi od strony pasażera. Posadził na siedzeniu i zapiął pasy, jak małemu dziecku, jakbym sama nie potrafiła tego zrobić. Nie rozumiałam go.
Był zmienny. Obszedł samochód i zajął miejsce pasażera. Odpalił samochód i szybko wyjechał z parkingu. Aut wroga już dawno nie było. Tak samo jak pustki na ulicach. Anton robił wszystko z automatu. Jakby miał to zakodowane. Jak robot. Jego ruchy były pewne, zdecydowane.

– Chcę mieć kontakt ze swoją córką – zamknęłam oczy i policzyłam w głowie do dziesięciu, by nie wybuchnąć.

Otworzył schowek i wyciągnął z niego mały kartonik. Podał mi go. To była jego wizytówka.

– Po co mi ona?

– Gdyby coś się stało masz do mnie zadzwonić – odparł. Wyjechaliśmy z centrum Warszawy. Nie miałam ochoty na rozmowy. Jego obecność w moim życiu wywracała je do góry nogami.

Stanęliśmy w korku. Cisze przerywały gwary rozmów, trąbienie samochodów czy tramwaje.

– Co zrobiłeś Gabrielowi? – ośmieliłam się zapytać, choć nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Dobrze wiedziałam, że bez powodu Gabriel, by tyle nie milczał. Nie był taki. Jeśli nie odzywał się cały dzień na wieczór pisał z przeprosinami.
Cisza była do niego nie podobna. Nie lubił rutyny i nudy. Z tym znajdywał czas na spokój. Był wymarzonym facetem, ale czy dla mnie? Nie wiedziałam tego. Byłam przekonana jednego jego przyszła żona będzie miała obok siebie prawdziwy skarb.

– Czy ja musiałem mu coś zrobić? Może jest zwykłą kurwą i wolał spierdolić – pokręciłam głową.

– Nie wierzę ci – spojrzałam w jego oczy. Jego szczęka była napięta, a ręcę mocno zaciskały się na kierownicy.

IMADŁO - Szatańska gra [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz