39. Sara

4.6K 292 27
                                    

Gdy wstałyśmy rano z Liwią, podałam jej  wszystkie potrzebne leki. Następnie na śniadanie zrobiłam naleśniki z bitą śmietaną i owocami, które tak bardzo uwielbiała.

– Co dziś będziemy robić? – zapytała zajadając się truskawkami, które zaczęła wyjadać z naleśników.

– Jeszcze nie wiem, słoneczko – posłałam jej uśmiech i sprzątnęłam po swojej porcji śniadania.

– Zjedz, a ja pójdę się ubrać – kiwnęła głową, a ja wróciłam na górę. Miałam wrażenie, że każdego dnia zaczynam na nowo żyć. Chce mi się tego, czego nie robiłam wcześniej.

Wpadłam do pokoju jak burza z uśmiechem na ustach, którego mi brakowało. Otworzyłam szafę z zamysłem wybrania ubrań, ale mój telefon znowu zawibrował. Na moment straciłam oddech, ale postanowiłam nie panikować. Przecież to mogła być zwykła wiadomość. Powoli zaczęłam iść w stronę szafki nocnej, na której zostawiłam telefon. Odblokowałam go i zobaczyłam wiadomość z tego samego, obcego numeru.

Bądź grzeczna, landrynko
Wystarczy, że będziesz siedzieć cicho a nic wam się nie stanie.

Zadrżałam ze strachu. Teraz już byłam pewna, że to nie była zwykła pomyłka. Tylko teraz   możliwość odpisania była aktualna i postanowiłam to wykorzystać.

Kim jesteś?

Postanowiłam zagrać w jego gre i dowiedzieć się jak najwięcej się da.

Nie chciałabyś się dowiedzieć, landrynko. Pamiętaj, ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a ja mam ciebie i twoją rodzinę na muszce.

Przełknęłam ślinę ze strachu i od razu odechciało mi się dalszego pytania. Musiałam porozmawiać z Antonem, natychmiast. Przebrałam się jak najszybciej, pamiętając, by zasłonić okna. Nie wiedziałam kim on jest i co robi w danej chwili. Istniała możliwość, że mógł nas obserwować. Byłam wdzięczna, że Franek i Inga byli w domu. Mama była z tatą w pracy, ale ten jej towarzyszył, więc nie bałam się o nich tak mocno.

– Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha – sapnęła Inga. Po wczorajszym świętowaniu został jej kac. Uśmiechnęłam się na widok kołtunów na jej głowie.

– Wydaje ci się, masz dziś jakieś plany? – zapytałam. Musiałam zrobić wszystko, by została w domu. Musiałam mieć ich na oku.

– Jadę do firmy, muszę dokończyć kieckę i w sumie to wszystko. Dziewczyny odebrały towar.

– Może zostaniesz dziś w domu? Obejrzymy jakiś film? – Inga pokręciła głową, a mi mina momentalnie zrzedła.

– Nie tym razem. Muszę oddać ją szybciej – miałam ochotę szczerze powiedzieć jej o co chodzi, ale wiedziałam, że zacznie wrzeszczeć i wtedy nie wyjdę z tego cało.

Gdy Inga zeszła do Liwki postanowiłam zadzwonić do Antona. Wiedziałam, że tylko z nim będziemy bezpieczne, ale nie chciałam wiedzieć za jaką cenę. Staram się, by o tym nie myśleć, ale było cholernie trudno, bo docierało do mnie to, że choćbym zaprzeczała sobie tysiące razy to zaczynało mi na nim zależeć. Nie chciałam go stracić, bo teraz nie wyobrażałam sobie tego, by go przy mnie nie było. Zaczynał rządzić moimi myślami i cholera, robił to w ten niegrzeczny sposób, w którym widziałam nas, nagich.

– Możesz do mnie przyjechać? – zapytałam od razu, gdy odebrał, a zrobił to naprawdę szybko, bo po drugim sygnale.

– Co się dzieje, aniele? – zapytał spokojnym głosem, ale wiedziałam, że walczy sam ze sobą, by nie wybuchnąć.

– Musimy porozmawiać, to ważne – usiadłam na łóżku. Z dołu słyszałam odgłosy zabawy Ingi, Liwki i Franka.

– Postaram się być jak najszybciej, nic się nie dzieje, pamiętaj. Będę przy tobie — powiedział coś go kogoś, ale nie przywiązywałam do tego wagi. Po prostu w tym momencie go potrzebowałam.

– Uważaj na siebie – opowiedziałam i się rozłączyłam.
Odkąd pamiętam Liwia była dla mnie na pierwszym miejscu, ale musiałam też dojrzeć do sytuacji, w której zdam sobie sprawę, że moje szczęście jest też ogromnie ważne. Córka była dla mnie najważniejsza, ale ja też zasługiwałam na miłość tego innego kalibru.

Zeszłam na dół, z całym sił przytuliłam córkę i wyszłam na zewnątrz, czekając aż przyjedzie. Wiedziałam, że Inga i mój brat będą mieli oko na małą. Gdy zaparkował na podjeździe poczułam ulgę. Wysiadł z samochodu bardzo szybko i idąc do mnie poprawiał sobie koszulę. Najwyraźniej musiałam wyrwać go z jakiegoś spotkania, przez co poczułam wyrzuty sumienia.

– Chodź, przejdziemy się na spacer. Niedaleko jest las – zaproponowałam. Skinął głową i chwycił mnie zaborczo za rękę. Musieliśmy porozmawiać w cztery oczy czym prędzej.

– Nie podoba mi się twoje zachowanie, coś ukrywasz – powiedział, gdy zbliżaliśmy do lasu. Westchnęłam, patrząc na piękny widok natury. Wyciągnęłam z kieszeni jeansów telefon i pokazałam mu wiadomości jakie dostawałam. Zatrzmał się i złapał mnie mocniej za rękę, tak że syknęłam.

– Przepraszam – powiedział, gdy zauważył, że mnie to bolało.

– Czemu nie pokazałaś mi tego od razu? Dobrze wiesz, że najważniejsze dla mnie jest wasze bezpieczeństwo – był zły na mnie. Zresztą nie dziwiłam mu się. Patrzyłam w jego niebieskie oczy z nadzieją, że powie mi, że wszystko będzie dobrze.

– Myślałam, że to zwykła pomyłka i po prostu to zignorowałam – powiedziałam szczerze wpatrując się w staw, który mijaliśmy. Pływały po nim łabędzie, a ja za dzieciaka uwielbiałam tu przychodzić i na nie patrzeć. Minęliśmy zbiornik i dalej szliśmy lasem z akompaniamentem ptaków i szumem drzew.

– Miałem powiedzieć ci to już wcześniej, ale nie było okazji, w której byśmy byli tylko we dwoje – zaczął, zatrzymał się i przyciągnął mnie do siebie, tak że nasze klatki piersiowe stykały się. Przytrzymał moją brodę i zostawił krótki pocałunej na ustach.

– Co takiego? – serce zadudniło mi dwa razy mocniej.

– Zależy mi na tobie, tak samo jak na naszej córce. Jednak wiesz w jakimś ja świecie żyje, ja z niego nie zrezygnuję, Sara. Dla ciebie to jest okropne, ale to moje całe życie, zresztą nie mógłbym odejść z mafii od tak, tak się nie da, kochanie. Tutaj w Warszawie nie jestem wstanie kontrolować wszystkiego, bo to nie mój teren, a są ludzie, którzy chcą mi zaszkodzić.

Kiwnęłam powoli głową nie za bardzo rozumiejąc do czego zmierza.

– Tylko w Moskwie jestem wstanie zapewnić wam takie bezpieczeństwo, jak powinnyście mieć. Spróbujmy aniele, ale to już tylko w Rosji. Wyjedź ze mną.

Niespodziewałam się, że zaproponuje mi coś takiego. Chciałam, by w tym momencie nie wpatrywał się we mnie tak uparcie, gdy nie wiedziałam co zrobić. Nie miałam najmniejszej ochoty, by tam wracać. Tu było moje życie.

– Daj mi czas, by to przemyśleć – odsunęłam się od niego. Zobolało go to, widziałam to w jego oczach przez moment. Nie byłam wstanie podjąć takiej decyzji w sekundę. Chciałam wrócić do Niemiec ogarnąć sprawę z przeprowadzką, poszukać pracy w Warszawie i mieszkania.

– Bylebyś zrobiła to szybko, bo ja aniele muszę wracać. Zostawiłem tam za dużo, by to zaprzepaścić.

– Dobrze, ale nie oczekuj ode mnie, że to zrobię. Mam tu tyle ważnych rzeczy ile ty tam w Moskwie. Nie żądam, że przeprowadzisz się tutaj na stałe.
Czuję presję, wiesz.

Anton pokręcił głową jakbym mówiła głupoty, ale taka była prawda. Wiedziałam, że jeśli ja się nie przeprowadzę on tym bardziej tego nie zrobi.

– Powinniśmy już wracać – powiedział oschle, a ja już nie miałam zamiaru się kłócić, więc zignorowałam jego ton.

-------------------------------------------------

Co byście zrobiły na miejscu Sary?

IMADŁO - Szatańska gra [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz