43. Sara, Anton

4.5K 307 37
                                    

Nie wiedziałam co się dzieje. Jednak, gdy przyjrzałam mu się z bliska udało mi się dostrzeć między nim, a Antonem pewne różnice. Był znacznie młodszy i nie miał charakterystycznej blizny na brwii jak Anton. Poczułam, że bicie mojego serca powoli zwalnia.

– Kim jesteś? – zapytałam z przerażeniem. Poczułam, że taśma, którą mam związane nadgarstki boleśnie się zwija i wbija w ręce.

– Mój starszy brat ci o mnie nie opowiadał? Jaka szkoda. W sumie smutne, że o mnie nie wiedział – zaśmiał się, a mi cholernie nie było do śmiechu. Byłam w pieprzonym Meksyku, a facet straszył mnie burdelem. Byłam tylko wdzięczna, że Liwii nie było wtedy przy mnie.

– O czym ty mówisz? – zapytałam, czując narastającą panikę, bo nie wiedziałam kompletnie o czym on mówił.

– Nasz ojciec miał wiele kurw na boku. Pewnie jest nas znacznie więcej –  zrobiło mi się słabo.

– Chodź kochanie! –  zawołał jakąś kobietę. Odwrócił głowę w stronę drzwi, a ja w tym czasie próbowałam jakoś rozerwać taśmę. Ugryzłam się w wargę, gdy włoski z rąk wyrwały mi się.

– Nie kąbinuj nic, jebana suko – warknął.

Wstał i podszedł w moją stronę. Chwycił mnie mocno za włosy aż syknęłam. Posadził mnie siłą na drewniane krzesło, a następnie posłał mocny cios w policzek. Moja głowa z przypływu siły przechyliła się, a miejsce mocno pulsowało bólem. Po policzku poleciała mi samotna łza. Mężczyzna warknął i złapał mocno wymięty materiał mojej białej koszuli. Wyrwał z niej dwa guziki.

– Nie dotykaj mnie – załkałam. Zaśmiał się gorzko i wrócił na swoje miejsce.

Drzwi od obskurnego pokoju otworzyły się. Zrobiło mi się słabo, gdy zobaczyłam kobietę, która weszła do środka. W eleganckich spodniach, opinających nogi i pośladki. Biała prosta bluzka z lekkim dekoltem.

– Olena, jak mogłaś. Anton ci zaufał! – miałam ochotę ją rozszarpać. Wyrwać wszystkie doczepiane kudły. Rozszarpać drogie ubrania, które kosztowały krocie i zrobić wszystko, by żałowała tego, co zrobiła.

– Oj, kochanie, jesteś taka głupiutka – powstrzymywałam wstanie i zdzielenie jej po wytapetowanej twarzy.

– Ty też mądrością nie grzeszysz – za późno ugryzłam się w język, ale słowo się rzekło. Dziewczyna podeszła do mnie na szpilkach i wsadziła broń pomiędzy żebra. Syknęłam. Ogarnął mnie paniczny strach przed śmiercią.

– Ty mała ździro. Zapłacisz mi za to – byłam wściekła i jednocześnie się bałam. Czułam teraz wszystkie negatywne emocje, jakie są wstanie się zgromadzić w człowieku.

– Anton pozbędzie się was wszystkich, obiecuję to was – odpowiedziałam, nie wiedząc czy przypadkiem nie gram z ogniem, a było to bardzo możliwe.

– Dobrze ci radzę, bądź grzeczna, landrynko. Klienci często nie lubią takich wyszczekanych w mordzie.

                           ***

Anton

Zacząłem się niecierpliwić, gdy Sara długo nie wracała. Liwia w tym czasie poszła na drzemkę, a ja twardo wpatrywałem się w drzwi, które nie chciały za chuja się otworzyć. Czułem w kościach, że coś nie gra. Miała iść tylko po jebane tabletki, więc co mogło pójść nie tak?

– Sprawdziłeś monitoring? – zapytałem Saszę, gdy wrócił zdyszany z dołu. Był blady jak trup.

– Porwali ją – powiedział na jednych wdechu. Wściekłość i żal do samego siebie rosła z każdą sekundą. Miałem ochotę coś rozjebać, ale powstrzymałem się, wiedząc, że za ścianą śpi moja córka. Co miałem jej do chuja powiedzieć, gdy się zapyta gdzie jej mama.

– Pokaż mi to – warknąłem niemal miażdżąc jego tablet w dłoniach. Obserwowałem jak Sara wchodzi do windy a za nią stoi jakiś facet, którego widziłem pierwszy raz na oczy.

– Przybliż – zażądałem. Nie miałem bladego pojęcia kim mógł być, ale byłem pewny, że ta sprawa miała coś wspólnego z moim ojcem. Jeśli coś jej się stanie, nie daruję sobie tego. Przeszukam każdy pieprzony zakamerek tego świata i odnajdę ją, choćby miał prosić o pomoc samego Lucyfera.

– Wezwij chłopaków niech rozpozczą poszukiwania i zbiorą ślady. Ten facet nie może być duchem, do kurwy nędzy – musiałem zostać z Liwią. Choć sam pragnąłem zająć się tym osobiście. To nie ja teraz byłem najważniejszy, tylko ona.

Sasza kiwnął głową.

– Myślisz, że twój ojciec przed śmiercią miał jakiś plan, który komuś powierzył? – zapytał, choć sam wiedział, że taka najprawdopodobniej była prawda.

– Jestem tego niemal pewny.

Chwilę później do apartamentu wparowali moi ludzie ze specjalistycznym sprzętem do zbierania śladów. Jeden oddział wysłałem na lotnisko. Jeśli ktoś zaatakował, równie szybko chciał stąd spierdolić. Nie pchałby się w paszczę lwa.

Po chwili jeden z moich ludzi przyszedł do mnie i zawiadomił, że pobrał ślady, ale jedynym był włos, który wcale nie musiał należeć do porywacza. Uderzyłem w regał z frustrowania. Targały mną sprzeczne emocje, które próbowały wydostać się z mojej skorupy, którą dotychczas udawało mi się trzymać w ryzach.

– Tatusiu, kiedy mamusia przyjdzie? – coś uścisnęli mnie w klatce piersiowej, gdy usłyszałem głos córki i pierwszy raz nie wiedziałem co jej powiedzieć. W tym momencie w mojej głowie była pustka.

Spojrzałem na zaspana córkę, która w ręce trzymała misia, a moje serce niemo krwawiło. Była za mała, by znać prawdę. A ja, w jednej chwili nie wiedziałem, jak się kurwa kłamie. Poklepalem miejsce na kolanach, a Liwia w jednej chwili usiadła. Przytuliła się ziewając, a ja, poczułem ojcowska dumę.

– Mama, musiała pilnie wyjechać do Monachium, by załatwić sprawę z pracą na przykład, ale postara się wrócić do nas jak najszybciej, Rozszpunko – spojrzała w moje oczy, zdziwiona.

– Mamusia nic nie mówiła – stwierdziła smutno.

– Zostaniesz ze mną. Mama postara się do nas wrócić,jak najszybciej – pokiwała powoli głową. Nie chciałem robić z Sary tej gorszej, ale musiałem wybrać mniejsze zło.

– Dobrze, a pójdziemy na spacer? – jak miałem powiedzieć małemu dziecku, że najlepiej, byłoby, by nie wystawiała stąd nawet nosa?

– Co powiesz na to, by przyszła do ciebie ciocia Inga? – zapytałem. Musiałem wziąć sprawy w swoje ręce, by moja dziewczynka wróciła jak najszybciej do domu. Inaczej sobie tego nie wybaczę.

Jeśli będę musiał spalić połowę pieprzonego świata, zrobię to z przyjemnością. Zabije każdego, kto choćby ja dotknie albo zagrozi. Ten ktoś będzie żałował, że na nią spojrzał.

Chwyciłem telefon i zadzwoniłem do Ingi. Ta dziewczyna była zbyt impulsywna i wtykała nos w nie swoje sprawy, ale tylko ona w tej chwili mógła mi pomóc.

– Co chcesz? – zapytała od razu.  Ani ja za nią nie przepadałem ani ona za mną. Nie dało się tego ukryć.

– Zajmujesz się Liwia do wieczora?

– Głupio pytasz, co robi Sara?

Teraz zaczął się problem.

– Ktoś ja porwał. Możesz ruszyć tyłek i zająć się Liwia, bo właśnie próbuje ustalić kto za tym stoi.

– Co kurwa?! Wiedziałam od początku, że to nie jest dobry pomysł, żeby do ciebie wracała. Ty gdybyś miał trochę oleju w głowie, byś kurwa odpuścił, a tak to teraz ktoś może ja gwałcić. Jesteś idiotą, wiesz?  Egoistą. Wyślij mi piznezkę, pomogę ci tylko że względu na Liwię i Sarę – rozłączyła się od razu. Na myśl o tym, że ktoś może ja właśnie gwałcić poczułem narastający gniew i ból w klatce piersiowej.

"Gdy kogoś kochasz, chowaj dumę do pudełka i rób wszystko, by była szczęśliwa, Antonie "

Obiecałem to prababci i dotrzymam słowa. Odnajdę ja i sprawdzę do naszej córki, choćby to równało się z moją śmiercią.

----------------------------------------------------

Wreszcie Anton to przyznał, jestem z niego dumna!

IMADŁO - Szatańska gra [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz