21. Sara

5.4K 337 40
                                    

Oparłam głowę o zimną, szpitalną ścianę. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, gdzie podziać ręce, które ze stresu robiły się mokre od potu. Wpatrywałam się w wielkie, szklane drzwi, za którymi zniknęła moja córka. Mocno bałam się, że to był ostatni raz kiedy się do mnie uśmiechnęła, pokazując przy okazji brak jednego ząbka, który dopiero jej wypadł. Moja mama pogłaskała mnie po ramieniu. Była dla mnie ogromnym wsparciem, tak samo jak tata, który chodził po korytarzu. Miałam wrażenie, że w końcu wydepta mały tunel. Ochroniarz, który pilnował sali Liwki ulotnił się, by nie wzbudzać podejrzliwości moich rodziców. Szczególnie taty, który po mimo tego, że nie pracuje już w policji wie, co, gdzie i jak działa. Zresztą był przy nas Anton. Moi rodzice starali się przy nim normalnie zachowywać, chociaż na pewno bolało ich to, że nam się nie udało. Taka była wersja zdarzeń. Zegarł ścienny wskazywał kolejne minuty, a ja wraz z nimi robiłam się coraz bardziej niespokojna. Nikt nie wyszedł z sali operacyjnej, co jeszcze bardziej nakręcało we mnie niepokój.

Wyjęłam komórkę z torebki, gdy poczułam jak zawibrowała. Mama uniosła na mnie wzrok, ale po chwili natrafiła nim na przeciwną ścianę.

Przepraszam, że nie mogę być z wami. Kocham was obie. Mam nadzieję, że wszystko przebiegnie tak jak powinno. Proszę, napisz mi, gdy już będzie po.
                                              Gabriel

Prychnęłam pod nosem. Zostawił nas z dnia na dzień, bez żadnego wytłumaczenia i jeszcze bezczelnie kłamał, że mnie kocha. Miał facet tupet. Anton przeniósł na mnie wzrok, ale z jego pokerowej twarzy nie byłam wstanie wyczytać nic. Miałam wrażenie, że odpisywał na wiadomości, ale nie wnikałam w to głębiej, bo nie była to moja sprawa. Nawet z nim nie byłam ani nigdy go nie kochałam, więc nie powinnam od tak wymagać, by pokazywał mi z kim pisze. Zresztą nawet, by tego nie zrobił.

Po ostatniej jego wizycie w moim domu dalej odczuwałam mrowienie w dole brzucha, gdy przypominałam sobie ten moment. Nikt nie mógł mu odmówić tego, że był przystojny jak diabli. Pożądała go prawie każda kobieta przy której się zakręcił. Był jak magnes, przyciągał ofiary. Uniósł wzrok, gdy wyczuł, że się w niego wpatruje. Nie powiedział nic. Tylko dalej skupił się na stukaniu palcami w ekran telefonu. Raz latał za mną, a później atakował swoją obojętnością.

Westchnęłam i schowałam głowę w dłoniach. Od niezbyt wygodnych siedzeń bolał mnie tyłek. Czekałam tylko na Ingę, która miała zaraz być. Musiała pozałatwiać sprawy. Chciała z nami być, ale terminów już nie dało się zmienić, a pewne rzeczy musiała zrobić, gdy byłyśmy w Polsce. Na korytarzu było cicho, nikt się nie kręcił. Z tego wszystkiego, z nadmiaru emocji, które mną targały miałam ochotę się na czymś wyżyć. Tliłam w sobie emocje, które gromadziły się i gromadziły. Nie chciałam, by wybuchły.

Odetchnęłam głęboko, gdy w moją stronę biegła Inga. Była moim kolejnym wsparciem.

– I jak wiadomo coś? – popatrzyła przez chwilę na Antona beznamiętnym wzrokiem, by po chwili obdarzyć mnie i moich rodziców pełnym wsparcia uśmiechem.

– Nie, nikt jeszcze ani razu nie wyszedł. W końcu to operacja mózgu – Inga odpadła na krzesło obok mnie.
Siedzieliśmy w ciszy przez kolejne pół godziny. Wszyscy nie mieliśmy wyśmienitych humorów. Myśleliśmy tylko o tym, by operacja przeszła jak najlepiej.

– Chodź, pójdziemy do łazienki – Inga pociągnęła mnie. Anton uniósł wzrok i palił mnie nim. Czułam dziwne uczucie w brzuchu.

– Wpatruje się w ciebie jak w ósmy cud świata – rzuciła. Pokręciłam ze śmiechem głową. Cały szpital był zadbany. W łazienkach dobrze pachniało kwiatami. Było w nich wręcz domowo.

Weszłyśmy do jednej z nich. W dość dużym, białym pomieszczeniu był rząd umywalek. W następnym zaś kilka toalet. Postawiłam torebkę na umywalce. Ochlapałam twarz wodą. Moja cera, twarz nie wyglądała najlepiej w ostatnich dniach. Straciła blask, więc ukrywałam to pod warstwą podkładu i korektora. Czułam się pewniejsza w tym co robię. Poprawiłam rzęsy tuszem, który od płaczu mi się rozmazał. Moja psychika nie była w najlepszym stanie. Musiałam iść do specjalisty, który przepisał mi specjalne tabletki  na uspokojenie. Nikt o tym nie wiedział, bo nie chciałam nikogo zamartwiać.

Gdy Inga zniknęła za drzwiami kabiny wyjęłam butelkę wody i połknęłam jedną tabletkę. Wierzyłam w to, że gdy usłysze, że operacja przeszła pomyślnie mój stan się polepszy i skończę brać tabeltki. Nie chciałam faszerować się chemią, ale nie miałam wyjścia.

Po chwili Inga wyszła.

– Pójdę nam bo herbatę. Idziesz ze mną? – zapytała podstawiając ręce pod dmuchawe, by wysuszyć ręce.

– Zaraz przyjdę, potrzebuję tylko pięciu minut – przyjaciółka kiwnęła niepewnie głową i wyszła. Odetchnęłam głęboko. Poprawiłam włosy, zarzucając je za plecy. Przekręciłam głowę, gdy z jednej z kabin wyszła elegancka kobieta. Nie było jej w ogóle słychać, więc gdy ją zobaczyłam byłam z lekka zdezorientowana.

Podeszłam do umywalki i zaczęła myć ręce. Na ustach miała czerwoną wręcz krwistą szminkę. Długie, granatowe paznokcie ozdobione cyrkoniami.

Chciałam się już zmyć, gdy kobieta zabrała głos. Zdębiałam, gdy zaczęła mówić po rosyjsku, co kojarzyło mi się tylko z nim.

– Cześć, jestem Polina – uśmiechnęła się. Odkręciłam się na pięcie i nie wiedząc jak się zachować przedstawiłam się i również podałam kobiecie rękę.

– Wyjdziemy na korytarz? – zaproponowała. Przytaknęłam zdezorientowana.

– Jestem narzeczoną Antona. Miło mi poznać mamę jego córki – poczułam ból rozlewający się po całym moim ciele. Nie kochałam go ani on mnie. Nie byłam zazdrosna, ale bolało mnie to, że kłamał mi w żywe oczy, zapewniając o tym, że będzie o mnie walczył. Starałam się nie dać po sobie poznać, że w jakiś sposób mnie to zabolało.

– Miło mi cię poznać, Polino – skłamałam. Miałam wrażenie, że jej imię ledwo co przeszło mi przez usta.
Po jej uśmiechu widziałam, że nie była szczerze miła.

– Mnie również. Ogromnie miło mi poznać byłą miłość mojego narzeczonego. W końcu za pięć cztery wasza córka będzie mieć braciszka – położyła ręce na swoim płaskim brzuchu. Otoworzyłam usta, ale nic nie powiedziałam. Znowu zrobił ze mnie idiotke.

– Gratuluje – wyszeptałam. Zagryzłam policzek od środka, by nic nie palnąć.

– Mam nadzieję, że tobie nie upozoruje śmierci. W końcu szczerze cię kocha – wyplułam wrednie, choć tego nie planowałam. Zachowałam się jak wredna suka. Ta kobieta przecież nic mi nie zrobiła.
Jednak jakoś nie miałam zamiaru jej przepraszać. Z czego nie byłam zadowolona, ale słowo "przepraszam" w jej stronę nie mogło przejść mi przez usta.

– Jestem pewna, że nie. W końcu jestem miłością jego życia.

– To pewne – odparłam – Muszę już iść. Jak chcesz to przyjdź do nas. Anton na pewno się ucieszy, gdy cię zobaczy.

-------------------------------------------------
Polina knuje i knuje...

Kochani, w ten czas życzę Wam przede wszystkim zdrowia, byście spędzili święta w gronie rodzinnym, szczęśliwie. By rok 2022 był jeszcze lepszy niż ten, a dla wielu ludzi nie był on łaskawy. Spokoju ducha i ogrom dobrych, książkowych premier!  No i żeby odwiedził Was niegrzecznego, bogaty Mikołaj... 😈🤭🙂

Tak na marginesie od dziś zaczynamy świąteczny maraton. Dziś jutro i pojutrze wpadnie po jednym rozdziale!

IMADŁO - Szatańska gra [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz