44. Sara

3.8K 281 11
                                    

– Wstawaj kurwo, ubieraj się w te szmaty i wypieprzaj na scenę – obudziłam się z mocnym ciosem na policzku. Łza popłynęła, ale już druga nie opuściła mojego oka, gdy zobaczyłam, że mężczyzna szyderczo się śmieje. Miałam ochotę spulnąć mu na wypastowane, na błysk buty.

Popchnął mnie mocno, gdy szłam w złym tempie do obskurnej łazienki. Obiecałam sobie, że się nie poddam. Miałam dla kogo żyć, a jakiś pojeb nie złamie mnie na tyle, bym nie wróciła do swojej córki żywa. Zrobię wszystko, choćbym miała oddać duszę diabłu. Kolejny raz moja uwagę przyciągnęło mało okno, przez które mogłabym wyjść gdybym stanęła na toalecie. Owszem, mogłabym to zrobić, ale domyślałam się, że nie przeszłam bym sama przez taka fortecę. Prędzej wylądowałaby tu znowu, a wtedy brat Antona byłby dla mnie znacznie gorszy niż teraz. Wiedziałam, że nie mogę przeciągać za długo, więc ubrałam się szybko w rzeczy, które mi dał. Przeszedł mnie dreszcz i odruch wymiotny, wyglądałam w tym jak dziwka. Wyszłoby na to samo, gdybym wyszła nago. Starałam się powstrzymać łzy, ale nie wyszło. Wiedziałam jednak, że musiałam wykorzystać sytuację. Zaczęłam grzebać po szafkach, ale oprócz jednorazowej maszynki do golenia nie znalazłam nic ostrego. Jednak musiałam się pocieszyć i tym.

– Rusz się, bo wejdę tam po ciebie i już nie będzie tak przyjemnie – z całym swoich sił starałam się wyjąć ostrze i gdy już mi się to udało, drzwi do łazienki zostały otwarte. Ostrożnie włożyłam sobie ostrze do kieszeni szlafroka.

– Gdyby nie to, że jesteś mi potrzebna to z przyjemnością zanurzyłbym w tobie mojego kutasa – wpatrywał się we mnie wygłodniałym wzrokiem, a ja kolejny raz powstrzymywałam wymioty. Zablokował mi wyjście z małej łazienki.

Odsunęłam się jakby jego ręka mnie parzyła, gdy zaczął dotykać mojego pośladka.

– Zawsze mogę cię sprawdzić. Przecież produkt powinno się sprawdzać przed wysłaniem na rynek – oblizał obleśnie wargę, a mi zaczęło robić się słabo. Musiałam coś wymyślić zanim będzie za późno. Grać, cokolwiek.

Po chwili chwycił mnie za rękę i siła wyciągnął z łazienki, by zaprowadzić mnie do jakiegoś pomieszczenia i zamknąć. Byłam w nim całkiem sama.

– Część, jestem Roxi szef kazał, bym cię oprowadziła – dziewczyna z niemal białymi włosami weszła do środka, a ja instynktownie zaczęłam się kolejny raz zasłaniać.

– Co ja tu robię? – zapytałam blondynki.

– Nie moja w tym rola, by mówić ci co tu robisz. Najwidoczniej zrobiłaś coś, co mu się nie spodobało tak jak każda z nas –  na ostatnie słowo przeszły mnie dreszcze. Było ich więcej. On miał jakąś pieprzoną kolekcje kobiet, które zalazły mu za skórę? O co w tym wszystkim chodziło. Nie wiedziałam co powiedzieć, bo zabrakło mi słów.

– Powiesz mi, co masz mi tak właściwie pokazać? – chciałam choć trochę wiedzieć na co się nastawiać.

Obejrzałam się wokół czy przypadkiem na ścianach nie ma kamer ani pluskw. Na szczęście jedyne co zobaczyłam to brud na białych ścianach i grzyb. Śmierdziało okrutnie i zbierało mnie na wymioty, ale starałam się powstrzymać.

– Zapoznam cię z dziewczynami i powiem co i jak – zdziwiłam się, gdy podała mi czarny T-shirt, który zdecydowanie zakryje mój tyłek.

– Radzę ci nie kombinować, Pan ma mnóstwo znajomości, a uwierz Meksyk to nie jest zbyt bezpieczny kraj – byłam jej najprawdę wdzięczna za  koszulkę.

– Posłuchaj Roxie, ja muszę się stąd wydostać. Mam czteroletnią córkę, która na mnie czeka i rodzinę, ja muszę do niech wrócić – blondynka uśmiechnęła się do mnie pocieszająco i oparła się o ścianę.

– Z kim jesteś? Jeśli nie masz pojęcia o co tu chodzi, to najwydoczniej nie zrobiłaś nic, ale wystarczyło, że Pan miał do kogoś jakieś pretensje. Uwierz, nie jestem jego lalką, jestem tu od siedmiu lat. Sama chciałam się stąd wydostać.

– Pomogę ci, tylko proszę pomóż mi – mogłam ja błagać na kolanach, byleby tylko mi pomogła. Nie mogłam tu dłużej zostać, nie wyobrażałam sobie tego.

– Najpierw powiedz mi z kim jesteś. Spróbuję się z nim jakoś skontaktować.

– Anton Iwanow, tak się nazywa mój partner – kobieta otworzyła szeroko oczy.

– O laska, grubo poleciałaś. Znasz do niego numer? Nie mam telefonu, ale może mi się uda.

Napisałam jej numer na kawałku materiału od koszulki. Dziewczyna wsadziła go sobie w stanik. Wiedziałam, że dużo ryzykuję, ale musiałam próbować. Tonący chwyta się brzytwy. Musiałam znaleźć jakiś sposób, by ułatwić Antonowi poszukiwania. Nie miałam zamiaru się nad sobą użalać, choć w tej chwili byłam w fatalnym położeniu. Roxi zaprowadziła mnie do różowego pokoju, w którym na czarnej, skórzanej kanapie siedziały dziewczyny. Było skąpo ubrane w bieliznę, każda miała przydzielony inny kolor. Naprzeciwko były ustawione toaletki, a na nich zawieszone różne ubrania.

– Dziewczyny to jest Nicol. Będzie z nami przez jakiś czas – każda spojrzała na mnie oceniająco. Byłam wdzięczna Roxie, że okłamała co do mojego imienia, sama bym o tym nie pomyślała.

– Siadaj kochanie, jest wolne miejsce przy Natashy – skinęłam głową i zajęłam miejsce na samym końcu pokoju przy rudowłosej dziewczynie. Miała włosy ścięte do ucha, a na twarzy mnóstwo piegów. Oprócz tego piękne, niebieskie oczy. Siedziała jak ja, nie wiedziała do końca co się dzieje.

Czarnoskóra dziewczyna z samego przodu patrzyła się na mnie jakbym coś jej zabrała. Oparłam bardziej w kanapę, by widziała mnie jak najmniej.

Natasha spojrzała na mnie oczekująco, jakby czekała aż coś powiem, tak też zrobiłam.

– Jestem z Polski, a ty? – zapytałam choć obstawiałam, że jest Słowianką.

– Z Ukrainy, dokładniej z Doniecka –  skinęłam głową.

– Jak to się stało, że tu trafiłaś? – zapytałam z ciekawości.

– Byłam przesyłką dla pewnego Meksykanina za długi ojca. Odbito mnie podczas drogi, gdy dostarczyciel zawoził mnie w bagażniku zamkniętą jak psa – skrzywilam się. W porównaniu do tej dziewczyny mojej życie było sielanką.

– Ile tu jesteś?

– Miesiąc, chyba. Nie mamy dostępu do niczego, nawet do papierowego kalendarza.  Doskonale dbają o to, byśmy nie wiedziały co się dzieje.

– To okropne. Próbowałaś się stąd jakoś wydostać?

– Jeśli jakimś cudem, by mi się udało to trafiłabym w łapy innych bandytów. Jedno gorsze od drugiego. Nie mam przy sobie kasy, telefonu nie mam zupełnie nic – zrobiło mi jej się szkoda. Wtedy obiecałam sobie, że jej też pomogę. Nie mogę pozwolić, by działy się takie rzeczy. Mam tylko nadzieję, że Anton mi w tym pomoże.

-----------------------------------------------------

Dzieje się, dzieje ! Sytuacja się wyjaśnia i rozwija, a mi zbliżamy się coraz bardziej do końca ! 😈

IMADŁO - Szatańska gra [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz