31. Anton

4.9K 350 22
                                    

Olena Iwanow, kobieta która była moją siostrą, jedyną rodziną była w niebezpieczeństwie. Obiecałem jej i sobie, że nikt nigdy jej nie skrzywdzi. Była jedyną dobrocią w mojej rodzinie. Dowiedziałem się o niej za późno. Byłem wściekły na ojca i matke, że oddali ją pod opiekę jakiejś kurwie z burdelu. Nigdy do niej nie pojechali, nigdy nie odwiedzili, bo była dla nich zbędna. Była przestraszoną dziewczynką, która wychowywała się przy kurwie, którą wyruchała cała Moskwa. Chlała, ćpała. Gdybym tylko wiedział nigdy, bym na to nie pozwolił.

– Jedź Rodion, szybciej do chuja! – ryknąłem. Wszyscy patrzyli się na mnie jak na jakiegoś popaprańca, bo nikt oprócz mnie nie wiedział o Olenie. Miała dwadzieścia trzy lata. Nie mogła tak szybko umrzeć i płacić za moje grzechy!

– O co ci kurwa chodzi?! Do kogo my jedziemy? – Sasza wkurwił się. On też niczego nie widział. Wszystko było jedną, wielką tajemnicą. To też przez nią rozniosłem o swojej "śmierci". Oczywiście interesy też były tego dowodem, ale chciałem ją poznać. Chciałem poznać swoją małą siostrzyczkę, która wyglądem bardzo przypominała mnie i matke. Obydwoje gardziliśmy naszymi rodzicami, którzy wręcz nie powinni być nawet nimi nazywani.

– Później ci wytłumaczę – mieliśmy szczęście, że nie trafiliśmy w korki. Dom znajdował się na jednym z osiedli, które dopiero co się rozbudowywało i miało kilka domów na krzyż. Obok bramy stał wóz strażacki i kilku gapiów.
Wszystko zostało już prawie zgaszone. Miałem tylko nadzieję, że Olenie nic się nie stało i że nikt jej nie porwał.

Wysiedliśmy z samochodu od razu, Sasza kręcił głową załamany, że nikt nic nie wiedział oprócz mnie. Podszedłem do strażaka, który właśnie wychodził z domu.

– Nie było w środku żadnej dziewczyny? – zapytałem.

– Nie, nikogo nie było. Musimy wziąć pod uwagę to, że mogła się przestraszyć – pokiwałem głową idąc w głąb podwórka, które roznosiło się dalej. Gdy zobaczyłem ślady samochodu przeklnąłem cicho pod nosem.

– Powiesz mi w końcu co tu się dzieje? – podszedł do mnie Sasza.

– Dwa lata temu okazało się, że mam siostre. Ulokowałem ją tu. Nie chciała mieszkać w głównym domu – Sasza zrobił wielkie oczy. Nikt się tego nie spodziewał. Nawet ja. Byłem w szoku, że mam siostrę.

– O kurwa – skomentował cicho.

– Ta, też się zdziwiłem.

Oboje pokierowaliśmy się w stronę lasku, który był za domem. Gdy usłyszeliśmy krzyki ruszyliśmy od razu w tamtą stronę. Gdy zobaczyłem moją siostrę, która miała nóż przy szyi włączyło się we mnie niemal zwierzęce pragnienie krwi. Sasza celował w głowę mężczyzny w kapturze i kominiarce. Moja siostra szamotała się i błagała o uwolnienie.

– Miło cię widzieć, Anton. Ładną masz siostrę – coś we mnie zagotowało się.

– Oddaj ją, a weź mnie. W końcu to mnie właśnie chcesz – odparłem zdecydowanie i rzuciłem na mokrą ściółkę pistolet. To mnie chciał. Nie moją siostrę, wszyscy to wiedzieliśmy.

– Anton, nie! – krzyczała Olena. Była młoda, miała całe życie przed sobą. Nie mogła zginąć dla takiego skurwysyna jak ja.

– Ciekawe. Może i nawet, bym się na to zgodził, ale widok jak cierpisz będzie bardziej satysfakcjonujący – ugryzłem się w policzek, by nie powiedzieć czegoś, co by go bardziej zdenerwowało. Reszta moich ludzi już za pewne otoczyła las, ale on o tym nie wiedział.

– Puść ją, powiedziałem. Weź mnie, Olena nic ci nie zrobiła – warknąłem.

– Może to i dobra zamiana, ale on ma odejść – spojrzałem porozumiewawczo na Saszę. Pokręcił głową na mój szalony plan.

W pewnym momencie zbliżyłem się do siostry i pogładziłem ją po ręcę dając znać, że wszystko będzie dobrze. Patrzyła w moje oczy, kręcąc głową, bym tego nie robił. Mężczyzna agresywnie rzucił nią na ziemię, a ja Olena zaczęła łapczywie łapać powietrze. Sasza pomógł jej wstać.
Gdy poczułem ostrze na swojej skórze warknęłem cicho. Nic przyjemnego. Zgodnie z umową Sasza odszedł z dziewczyną, ale wiedziałem, że robi to z trudem. Mógłbym zaatakować, ale nie wiedziałem na ile jest uzbrojony, a nie mogłem ryzykować życiem swoim i ich. Podążaliśmy do starego SUV-a. W momencie, gdy usiadł za kółkiem, a ja siedziałem z tyłu przycisnąłem jego szyję z całej siły do oparcia, tak że nie mógł złapać oddechu.

– Kiedyś już powiedziałem. Nikt mnie nigdy nie wychuja, a tym bardziej ty – warknąłem, niemal siebie nie słyszałem. Byłem w takim amoku, że żądza i adrenalina płynęła w mojej krwii. Szarpał się, próbował zabrać moje ręcę, gdy go dusiłem. W końcu jego starania ulżały, głowa bezsilnie opadła i już wiedziałem, że był kolejną ofiarą na mojej długiej liście.

Wysiadłem ze starego samochodu. Sasza już biegł w moją stronę.

– Stary nic ci nie jest? – zapytał, patrząc jakby za mnie na samochód.

– Nie zabije mnie jakieś ścierwo. Powiedz chłopakom, by się tym zajęli – kiwnął głową. Nawet nie ciekawiło mnie kto czaił się na życie moje i Oleny. On już nie żył, nic i tak, by to nie dało. Sprawa była zamknięta.

– Wszystko dobrze? – zapytałem nachylając się do siedzącej w aucie siostry. Była okryta po uszy kocem. Koleś musiał długo trzymać ją w zimnym miejscu.

– Tak – szepnęła. Sięgnąłem do termosu z herbatą i podałem go Olenie.

– Nie możesz tu dłużej być. Zabieram cię ze sobą do Warszawy – Olena spojrzała na mnie swoimi dużymi, sarnimi oczami.

– Nie, Anton. Nie mogę cały czas na tobie polegać. Masz córkę, partnerkę. Nie, ja nie chcę.

– Sara na pewno ucieszy się, że będzie mogła poznać kogoś z mojej rodziny. To już postanowione. Lecisz ze mną do Polski. Resztą się nie martw. Wiem, że przywiązałaś się do tego domu, ale nie możesz to zostać to zbyt niebezpieczne – pokiwała głową zrezygnowana.

Byliśmy w Warszawie późno w nocy.

– Nie wiem sama Anton. To wasze życie – powiedziała smętnie, gdy przekroczyliśmy próg apartamentowca. Rozpaliłem jak najmniej świateł, by nie obudzić Sary, która zapewne już spała. Uśmiechnąłem się, gdy zobaczyłem ją śpiącą na kanapie.
Olena zajrzała za moje ramię i uśmiechnęła się zmęczona całym dniem.

– Pasujecie do siebie – stwierdziła szepcząc.

– Może masz racje – skomentowałem.

– Dobra skończ gadać, bracie pokaż mi gdzie mam spać i idź do niej – chwyciłem jej walizkę i zaprowadziłem do wolnego pokoju.

Gdy Olena zniknęła za drzwiami. Wróciłem do śpiącej Sary. Jej widok był jakbym z piekła wrócił do nieba. Ukucnąłem i pocałowałem jej czoło.

– Chodź aniele idziemy spać – złapałem ją wygodnie i zaniosłem do sypialnii. Położyłem powoli na łóżku i przykryłem.

Gdy miałem już iść do łazienki Sara otworzyła oczy.

– Czekałam na ciebie – powiedziała cicho zaspanym głosem. Uśmiechnąłem się. Była lekiem na serce.

– Już jestem i będę.

---------------------------------------------------

Kto by pomyślał, że rozdział pojawi się tak szybko. 😂
I jak co myślicie o Olenie?

IMADŁO - Szatańska gra [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz