3. Sara

8.4K 449 118
                                    

Nie pamiętałam kiedy byłam w klubie. Daty, godziny i miejsca nie byłam w stanie podać. Na pewno jeszcze przed zajściem w ciążę i przed wyjazdem do Mariny. Nie chciałam zostawiać małej. Choć wiedziałam, że byłaby pod dobrą opieką mamy Mili. Jedno piwo w barze, raz na jakiś czas mi wystarczyło. Jednak teraz, gdy Liwia chodziła do przedszkola, wszystko zaczęło powoli się zmieniać. Ja dalej srałam pod siebie, gdy miałam ją zostawić. Bałam się, że Bratva coś zrobi, a ja nawet nie będę wiedziała kiedy. Jednak nie mogłam chronić jej cały czas przed światem. Nie była całymi dniami w przedszkolu, nawet zdarzyły się dni, w które je tam nie posyłałam. Cieszyłam się, że moje dziecko łapie kontakt z dziećmi i rozmawia na co dzień w języku niemieckim. 

– Nie daj się prosić. Musisz się rozerwać. To, że raz na jakiś czas wyszłaś z nami na piwo nic nie zmiana. Jesteś młoda, a mała chętnie zostanie z dziadkami. Nic jej się nie stanie – wypuściłam głośno powietrze. Rok temu poczułam, że żyję. Nie odkręcałam się za siebie przy każdym wyjściu. Jednak teraz, gdy do akcji wkroczył Sasza, mój niepokój znacznie się nasilił. 

– Nie wiem, czy to dobry pomysł – westchnęłam. Inga popatrzyła się na mnie z politowaniem. 

– Co teraz masz zamiar zrobić? Zamknąć dom na cztery spusty i nie wychylać nawet głowy zza okna? 

– Inga, proszę cię. 

– Ja rozumiem, boisz się. Jednak, jeśli cały czas będziesz o tym myśleć, padnie ci na głowę. 

Wypiłam łyk przez słomkę zimnego napoju z lodem. Z dołu słyszałam krzyki euforii mojej córki. Najwyraźniej cieszyła się z gotowych babeczek, które robiła razem z babcią. Robiłam z nią babeczek dość często i od ich dużych ilości zaczynało mnie mdlić na myśl o nich, a o widoku już nie wspomnę. 

– Twoje dziecko chodzi na zajęcia z języka rosyjskiego, bo chciałaś, by chociaż znała język swojego ojca. W sumie to jej się przyda w przyszłości. Będzie mogła zwiedzać, ile wlezie. Mówi lepiej po rosyjsku niż ja. Języki łapie jak mało kto. Z biedy w domu nie płacze. Nic jej nie będzie. Chodź, proszę – nie wiedziałam już co robić. Jednocześnie cholernie się bałam, a z drugiej strony wiedziałam, że przydałby mi się taki wieczór. Machnęłam ręką. 

– Niech ci będzie, ale nie długo? I zapytam się mamy czy zajmie się Liwią – uśmiechnęłam się. Inga zaczęła piszczeć ze szczęścia. 

– Ona jeszcze sama cię w kolejkę do wejścia wepchnie! Idziemy się szykować, szybko! – zeszłam na dół. Mój tata razem z Frankiem oglądali mecz piłki nożnej, tłumacząc krok po kroku  co chodzi, mojej córce, która zdezorientowana patrzyła na ekran telewizora. 

Moja mama siedziała w kuchni, spisując przepis z internetu do swojego zeszytu z przepisami. Nuciła piosenkę lecącą z radia. Uniosła głowę, gdy drewniana podłoga pode mną zaskrzypiała w jednym miejscu. 

– Mamo, Inga chce wyciągnąć mnie do jakieś restauracji lub klubu. Zostaniesz z Liwią? 

– Jeszcze się pytasz? No jasne – uśmiechnęła się, jej okulary lekko zsunęły jej się z nosa. Blond włosy spięła spinką z tyłu głowy. 

– To my idziemy się szykować. Kochanie chodź do mnie na chwilkę – zatrzymałam się przy otwartym wejściu do salonu. Tata wraz z bratem spojrzeli przez chwilę na mnie. Córka skoczyła z fotelu w kwiaty. Zmarszczyłam brwi na krzyki złości ze strony taty i Franka. Ukucnęłam przy niej. 

– Pojedziemy z ciocią do miasta, dobrze? Posiedzisz z dziadkami i z Frankiem. Mama wróci późno, ale rano już będzie, dobrze słońce? – pokiwała powoli głową. 

IMADŁO - Szatańska gra [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz