Epilog

6.2K 316 70
                                    

Piec miesięcy później

Byłam szczęśliwa, bo byłam na swoim swoim miejscu. Gładziłam właśnie swój brzuch, by uspokoić kręcącego się w brzuchu malucha. Nie mogłam się doczekać, gdy za miesiąc przytulę go do własnej piersi. Czekałam na ten moment.
Mały Tima był mocno ruchliwy przez co, co chwile szłam do łazienki, a coraz oporniej mi to szło.

– Mamusiu, widziałaś jak pływałam? – wróciłam wzrokiem do Liwii i Antona. Cóż, był niemal idealnym ojcem. W życiu nie pomyślałabym, że tak dobrze odnajdzie się w roli taty. Jak na ten moment szło mu rewelacyjnie.

– Tak, kochanie – Anton uczył właśnie naszą córkę pływać w ciepłych wodach Hawaii. Od dwóch tygodni byliśmy w Stanach. Anton stwierdził sam, że potrzebuje odpoczynku. Byłam w szoku, ale nie przeszkadzało mi to. Nawet poród miałam mieć w klinice w Honolulu. Gdy mały będzie zdrowy i trochę urośnie wrócimy do Moskwy.

Anton nachylił się do Liwii i powiedział jej coś na ucho. Przemierzali razem prywatną plażę, by dojść do mnie. W moim stanie omijałam leżenie plackiem na słońcu. Nie działało to na mnie dobrze, więc leżałam na tarasie prywatnego domku w cieniu z chłodną wodą pod ręką. Jakiś czas temu skończyłam wideo rozmowę ze swoją psycholog, którą prowadziłam dalej. Dzięki nim czułam się znacznie lepiej, zaczęłam rozumieć siebie.

Liwia została w tyle. Bawiła się w piasku z całą rzeszą zabawek.

– Jak się ma moja kobieta i syn? – zapytał, kładąc się obok mnie na leżaku.

– Wyśmienicie, tylko twój syn daje czadu – zaśmiałam się uchylając kapelusz. Czułam się dobrze, ale coraz bardziej jak tykająca bomba, która w zasadzie byłam.

Anton położył rękę na moim brzuchu. Gładził go, aż w pewnym momencie nasz syn postanowił dać znać i kopnął mnie zapewne z całych sił, bo poczuł to i Anton.

– Jest silny, będzie dawał nam w kość, gdy stanie się nastolatkiem – nawet nie chciałam myśleć o tym, gdy zacznie dorastać mając podobny charakter do Antona. Już nam współczułam.

– Gorzej jak będzie miał charakterek po tatusiu, to będziemy mieć problem – powiedziałam z kwaśną miną.

– Ktoś będzie musiał tym rządzić, Aniele – dalej nie mogłam pogodzić się z tą myślą. Nie chciałam, żeby mój syn stał się tak bezwzględny jak jego tata, ale wiedziałam, że nie miałam dużo do gadania. Chciałam po prostu zaszczepić w nim to, z czym niestety nie dorastał Anton. Miłość i to, by wiedział, że zawsze może do mnie przyjść, by wiedział, że ma rodzinę. Ma obok siebie ludzi, którzy pomimo błędów mu pomogą. Chciałam, by mówił śmiało to, co czuł.

– Wiem, ale przeraża mnie to – odparłam szczerze. Chciałam, by moje dzieci miały jak najmniej wspólnego z tym okrutnym, mafijnym światem.

– Pomogę ci to zrozumieć, Aniele. Nie będę bawił się w aranżowane małżeństwa. Liwia nigdy nie stanie przed kobiercem z obcym dla niej mężczyzną, mogę ci to obiecać – kiwnęłam głową. Chociaż tyle. Gdy byliśmy na ślubie Loreny i Domy to przeraziło mnie to. Panna Młoda gra idealnie, ale widziałam jej oczy.
Gdy przyjechali do nas, zauważyłam, że to całkiem przyjemna dziewczyna i chciałam umilić jej pobyt u nas jak najlepiej umiałam.

– Obiecujesz?

– Obiecuję. Nasza córka i syn będą mogli poślubić kogo tylko zechcą. Chyba, że będziemy wiedzieć, że ta osoba jest zła.

Kiwnęłam głową. Ufałam mu, że nie zmieni zdania za kilka lat. Chciałam też, by moje dzieci związały się z dobrymi osobami. A wiedziałam, że Anton może to zrobić i najprawdopodobniej zrobi nawet, jeśli bym tego nie chciała. On już taki był.

IMADŁO - Szatańska gra [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz