46. Anton

4.6K 321 38
                                    


          Życzę miłego czytania 😈

Zostałem poprowadzony do sali przez czarnoskórą kobietę w złotej bieliźnie. Od razu poczułem, że jestem obserwowany. W słuchawce słyszałem Saszę, który doskonale widział całej zejście przez ukrytą kamerę w moim garniturze. Moi ludzie byli wśród gości. Byłem z nimi połączony, ale żaden z nich najwyraźniej nie widział jeszcze nic na tyle podejrzanego, by dać mi znać. Między mężczyżniami chodziły kobiety w bieliznach, każda miała przydzielony swój kolor, ale wśród nich nie było Sary.
Nie wiedziałem czy być za to wdzięczny czy też nie.

- Proszę bardzo, miło nam pana gościć - rudowłosa w czerwonej bieliźnie uśmiechnęła się i wyciągnęła w moją stronę tacę ze szklankami napełnionymi whisky.

- Nie piję - odparłem chłodno, gdy zaczęła ręką przybliżać się do mojego krocza za co miałem ochotę jej ją uciąć.

- Ależ proszę się skusić - nie byłem głupcem, wiedziałem że na pewno jest tam jakaś tabletka. Nie zwracałem na nią więcej uwagi i poszedłem dalej.

- Co za baba - usłyszałem głos Saszy w słuchawce i niemal się uśmiechnąłem.

- Masz coś? - zapytałem przechodząc marmurowym korytarzem gdzie nikogo nie było. Poprawiłem kołnierz koszuli.

- Pokój gdzie jest Sara mieści się na trzecim piętrze. Jeśli przejdziesz korytarzem w prawo będziesz miał schody, ale są tam ochroniarze. Jest ich czterech, mają karabiny AK. Lepiej będzie jak po prostu usiądziesz jako klient i ją "kupisz". Nie róbmy rozróby, gdy jej nie odbijemy.

Sasza miał rację, ale miałem cholerną ochotę, by to zrobić. Jednak zdrowy rozsądek musiał wygrać. Wróciłem na główną salę, jednocześnie wzrokiem omotałem miejsca, w którym były kamery.
Minąłem swojego człowieka, który ostrożnie dał mi karteczkę. Musiałem przedostać się do łazienki. Nie miałem zbyt dużo czasu. Przedostałem się do łazienki ze złotymi kranami i zlewami.

- Czuję się jak w filmie z Bondem - znałem doskonale Saszę i wiedziałem, że on nie wie kiedy się zamknąć, ale w tym momencie chciałem go zakneblować.

Sięgnąłem po karteczkę i zobaczyłem na niej narysowany plan domu i pokój z krzyżykiem, którym była oznaczona Sara. Schowałem ją szybko, gdy do łazienki weszło dwóch karków ubranych w za ciasne garnitury.

- No to mamy problem - usłyszałem w słuchawce.

Faceci spojrzeli na siebie porozumiewawczo i zaczęli mnie okrążać. Przeklnąłem w myślach, gdy wyjęli noże. Nie mogłem strzelać, bo cała akcja poszłaby się jebać.

- Dwóch na jednego, co za skurwiele - miałem ochotę mu zajebać.

- Dobry wieczór panowie - powiedziałem i wyjąłem szybko nóż, który zawsze nosiłem przy sobie.

- Widzę, że zapowiada się świetna zabawa - dodałem.

Jeden z nich zamachnął się, by przeciąć mi brzuch, ale udało mi się zrobić odpowiedni unik.

- Albo powiesz nam co tu robisz albo skończysz marnie.

- Zastanów się do kogo mówisz, dobrze ci radzę - powiedziałem wyjmując drugi nóż.

Miałem dobry cel w rzucaniu nożem, więc trafienie mu prosto w szyję nie powinno być aż tak trudne. Nie dam się zabić, gdy wreszcie mam rodzinę. Iwanowa tak szybko nie da się pozbawić życia. Wykorzystałem fakt, że jeden z nich obrócił się i rzuciłem. Trafiłem idealnie, facet runął na płytki.

- Powiem ci kim jestem - warknąłem a mężczyzna, gdy zobaczył leżącego trupa chciał spierdalać.

- Rozmawiasz z pieprzonym Antonem Iwanow - podszedłem do niego i chwyciłem go mocno za szyję. Zaczął łapczywie łapać powietrze, ale pozbawiałem go tlenu coraz posyłając ciosy w brzuch.

IMADŁO - Szatańska gra [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz