24. Sara

6K 421 54
                                    

Zostałam rzucona na łóżko. Nie wiem co mną kierowało. Zwykła żądza i pożądanie. Nie dało się ukryć, że dalej czułam na jego punkcie pewną satysfakcje. Zacisnęłam rękę na prześcieradle, gdy patrzyłam w jego oczy, które były pełne pragnienia. Anton zaczął powoli rozpinać swoją koszulę. Zagryzłam wargę z pożądania. Przyjemne uczucie lokowało się w dole mojego brzucha, a ja powoli stawałam się niecierpliwa. Byłam spokojna, test wykazał jedną kreskę, czyli wszystko mogłam zwalić na stres.

– Z wielką przyjemnością przypomnę ci jak dobrze było nam trzy lata temu – było cholernie dobrze i obydwoje to wiedzieliśmy. Byliśmy przekonani, że pragniemy siebie teraz jak niczego innego.

Ogień niemal iskrzył między nami, a płomyki tańczyły w nas niespokojnie, czekając aż w końcu skumulują się i wybuchną. Żar nasilał się, a my wchodziliśmy w to dalej. Mieliśmy gdzieś co z nami będzie jutro. Liczyło się to tu i teraz. A później? Po co miałam myśleć co będzie jutro.

Mężczyzna zawiesił się nade mną opierając swoje ciało na umięśnionych rękach. Kąciki jego ust uniosły się lekko w górę. Zrobił to tak seksownie, że poczułam motylki w brzuchu.

– Skąd wiesz, że było mi dobrze? – wymruczałam. Poprawił moje włosy z twarzy, które zakrywały moje włosy.

– Liwia – wypowiedział imię córki. Ręką pogłaskałam jego policzek pokryty zarostem. Uśmiechnęłam się lekko.

– Gdy nasza córka wyzdrowieje zabiorę was w góry, obie – nie chciałam o tym myśleć, nie chciałam nawiązać z nim relacji, do której wkroczyłyby uczucia, te, których nie chciałam. Dla tego ominęłam ten temat i wpiłam się w jego usta.

Zszedł ustami na moją szyję, całował, pieścił skórę pozostawiając mokre ślady. Nie żałowałam żadnej chwili. Czułam się wielbiona. Zagryzłam wargę.  Nie byliśmy nastolatkami, tylko dorosłymi ludźmi, którzy wiedzą co robią.
Gdy zahaczył ustami o krawędź moich koronkowych majtek wciągnęłam powietrze. Miałam wielką ochotę, by zjechał ustami niżej, ale Anton najwyraźniej robił to specjalnie.

– Anton – sapnęłam.

– Słucham, kochanie? – na jego twarz wpłynął ten zadziorny uśmiech, który uwielbiałam. Zdjął moją bieliznę zębami, a majtki wsadził w kieszeń swoich spodni. Uśmiechnął się.

Zdjął ze mnie krótką koszulkę i zacząć pieść sutek przez cienki materiał koronkowego stanika. Lizał, ssał czy delikatnie ściskał robił to z wyczuciem, że po moim całym kręgosłupie przeleciał prąd przyjemności, a ciałem targnęły przyjemne pazmy. Mocniej chwyciłam materiał prześcieradła. Cholera, to co ze mną wyprawiał było więcej niż boskie. Po chwili podniosłam się i sama z siebie rozpięłam jego pasek rzucając go gdzieś w kąt, a w końcu usłyszałam brzdęk klamry. Anton pomógł mi, gdy zauważył moje chaotyczne ruchy rąk.

– Jesteś niecierpliwa kochanie, a ja się dopiero rozkręcam – prychnęłam. Usiadłam mu na kolanach i popchnęłam mocniej jego klatkę piersiową, tak by plecami wylądował na poduszce.

Postanowiłam sama rozprawić się z jego spodniami. Szarpnęłam meteriał w dół pozbywając się spodni, gdy leżały one na podłodze zaczęłam całować jego łydki idąc w górę. W końcu Anton umieścił swoją rękę, na mojej głowie, a ja uśmiechnąłam się wiedząc co chodzi mu po głowie, ale nie kochanie, nie tym razem. Przejechałam swoim kroczem po wybrzuszeniu w jego bokserkach, by zaraz po tym poruszyć się na nim lekko w górę i w dół. Spojrzałam na jego twarz, odprężył się co dawało mi duże pole do popisu, ale i przyjemność, ale rosnące w podbrzuszu napięcie wcale mi tego nie ułatwiało, bo sama byłam na skraju.

– Nie baw się ze mną kochanie – warknął. Złapałam za jego penisa. Popatrzył w moje oczy, a zobaczyłam w nich taką żądzę, jakiej nie widziałam dawno u żadnego mężczyzny. Zdjęłam jego bokserki, ale zaraz po tym zostałam pozbawiona stanika.

Anton złapał za moją ręke i naprowadził na swoje twarde przyrodzenie. Zagryzłam wargę podniecona do granic możliwości. Miałam w garści Antona Iwanow. Wzięłam go do ręki i zaczęłam powoli, subtelnie poruszać ręką w górę i dół nadając ruchom swój rytm. Byłam mokra, czułam to, a w powietrzu unosił się zapach seksu co jeszcze bardziej mnie pdniecało. Czułam jego większe oddechy.

– O tak, aniele – sprawiało mi to dużą przyjemność, myśl, że robię dobrze takiemu facetowi jeszcze bardziej mnie napędzała. Co gorsza miałam wrażenie, że nie będę miała go dość.

Po chwili zostałam przerzucona i to nie ja panowałam nad sytuacją. Leżałam pod nim na plecach, a Anton obsypywał moje nagie ciało pocałunkami. Dłużej zatrzymał się na piersiach. Jęknęłam, gdy zaczął je ssać. Szedł dalej całował brzuch, ale zatrzymał się na podbrzuszu, a ja byłam już na skraju. Poruszyłam się niecierpliwie. Wiedziałam o co mu chodziło.

– Anton – szepnęłam.

– Słucham, aniele.

– Pocałuj mnie, proszę – jęknęłam i położyłam rękę na jego głowie przybliżając ją do siebie. Anton zaśmiał się ochryple. Ciągnęłam za końcówki jego włosów.
W końcu polizał mnie długo. Jęknęłam przeciągle.

– Boże – sapnęłam.

– Do Boga mnie jeszcze nie porównywano – warknął i pocałował mnie. W końcu dołączył swój język i rozprowadzał wilgoć, ale gdy nacisnął nim na czułe miejsce eksplodowałam. Rozkosz rozniosła się po moim całym ciele. Doszłam z jego imieniem na swoich ustach.

Anton uniósł się i pocałował mnie w usta, a ja poczułam swój smak.

– Słodka, idealna i moja – powiedziałam w moje usta. 

– Bierzesz coś? – zapytał. Byłam tak spragniona jego, że prawie zapomniałam o antykoncepcji. Co on ze mną wyprawiał.

– Tak, tabletki. Proszę Anton...

– Moja, do usranej śmierci –
wszedł we mnie powoli. Nie ruszał się przez moment, bym przyzwyczaiła się do jego wielkości, ale po chwili zaczął się poruszać. Drapałam jego plecy paznokciami zapewne zostawiając ślady. Jęczałam, nie mogłam się powstrzymać. Poruszał się coraz szybciej, a ja byłam coraz bliżej ekstazy. Całował mnie po żuchwie. Czułam, że i on był blisko. Doszłam po raz kolejny i kolejny raz przez niego. Anton doszedł zaraz po mnie. Dyszał, a ja unosiłam niespokojnie klatkę piersiową. Dalej czułam przed chwilą przeżyty orgazm.

Mężczyzna chwycił mnie w swoje ramiona i zabrał pod prysznic. Byłam tak mocno zmęczona po orgaźmie, że ledwo co stałam, ale Anton podtrzymywał mnie.

– Byłaś wspamiała – uśmiechnełam się. Anton puścił wodę w odpowiedniej temperaturze. Para osadziła się na szkle.

– Gotowa na drugą turę? – zapytał. Czy byłam gotowa? Nie wiedziałam, ale bardzo chciałam się przekonać.

– Zrób to i nie gadaj – jęknęłam od razu, bo wszedł ze mnie szybcij niż się spodziewałam. Poruszał się szybciej, ale kręciło mnie to. W łazience słychać było moje jęki, bo to co ze mną robił to było szaleństwo. Poruszał się znacznie szybciej. Jęczałam, nie mogłam się powstrzymać i nawet nie chciałam.

– Anton – jęknęłam jego imię.

– Będziesz to imię krzyczała do końca swoich dni – obiecał, ale nie za bardzo zwróciłam na to uwagę, bo byłam tak bardzo zmęczona po doznaniach jakie mi dał. Anton umył mnie ostrożnie i delikatnie, za co byłam mu cholernie wdzięczna.

– Nie musiałeś – odparłam, gdy niósł mnie w ręczniku, do mojej sypialnii.

– Nie musiałem, ale chciałem – uśmiechnął się. Z jego włosów kapała woda.

– Bycie w tobie bez żadnego lateksu to było najlepsze co mnie spotkało –  uśmiechnęłam się. Powoli odpływałam i jak przez mgłę pamiętałam, gdy mężczyzna ubierał mnie, tak by mnie nie obudzić.

---------------------------------------------------

Powoli wracam w pierwszym rozdziale w tym roku!
Dziękuję, że na mnie czekałyście i za każde słowa wsparcia.

Przyznać się, kto czekał na tą scenę? I UWAGA będzie ich więcej. 😈

IMADŁO - Szatańska gra [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz