25. Sara

6.2K 410 59
                                    

Obudził mnie ciepły oddech Antona na swoich piersiach. Rozciągnęłam swoje ciało. Spało mi się wyjątkowo dobrze i doskonale wiedziałam dlaczego. Uśmiechnęłam się, a mężczyzna to odwzajemnił.

– Dzień dobry – powiedział i zaczął pieścić moje ciało pocałunkami. Mogłam mieć takie poranki codziennie, nie narzekałabym.

– Jak ci się spało? – zapytałam, a zza otwartego okna słychać było pianie koguta i śpiew ptaków, którym tata zrobił przed laty domki na drzewach.

– Bardzo dobrze, lepiej niż dotychczas – uniósł się na silnych ramionach i pocałował mnie w usta. Uśmiechnęłam się. Czy żałowałam? Nie, co miała przynieść przyszłość to i tak przyniesie.

– Chodź, trzeba wstać, zrobić śniadanie, a później się zobaczy– zaproponowałam. Anton uśmiechnął się i nagi jak Bóg go stworzył wstał i wyszedł na korytarz i zamknął się w łazience. Pokręciłam głową nie wierząć chyba w to, co robiłam.

Założyłam cieniki szlafrok i zeszłam na dół. Godzina była już tak dogodna, że jeszcze zadzwoniłam do lekarza Liwki pytając się co i jak. Dowiedziałam się, że byśmy nie przyjeżdżali, bo mała jeszcze troszkę poleży w śpiączce, by jej organizm wypoczął dopiero później będą ją wybudzać. Chciałam przy niej być, mówić do niej, cokolwiek. Jednak wiedziałam, że w niczym to nie pomoże, jeśli jej orgamizm miał się zregenerować to niech tak będzie. Będę przy niej, gdy będą ją wybudzać.

Pokroiłam świeże bułeczki, które wczoraj robiłam i przygotowałam wszystko do śniadania. Postanowiłam zrobić je na słodko. Nie wiedziałam czy Anton do śniadania piję kawę czy herbatę, więc postanowiłam z tym zaczekać. A sama zrobiłam sobie Latte Macchiato caramel.
Wysmarowałam bułkę dżemem truskawkowym od babci, którą zresztą miałam w planach dziś odwiedzić. Dawno się nie widziałyśmy.

– Jak Liwia? – zapytał Anton wchodząc do kuchni w samych bokserkach.

– Na dniach będą ją wybudzać. Lekarz powiedział, że nie opłaca się teraz przyjeżdżać, że lepiej będzie jak będziemy przy niej, gdy będą ją wybudzać – pokiwał głową. Jego włosy wciąż były mokre i wyglądało to bardzo seksownie, ale postanowiłam zatrzymać to dla siebie.

– Niech tak będzie, on wie co robi. Znam go od dawna, nie spieprzy swojej roboty – oparłam się o blat w kuchni. Szlafrok poluźnił się i rozwiązał, ale natychmiast go zawiązałam czując na swoim jego wzrok.

– Chcesz kawę? – zapytałam.

– Usiądź, ja sobie zrobie – kiwnęłam zdziwiona ramionami, ale usiadłam przy stole.

Mruknęłam niezadowolona, gdy zobaczyłam, że do środka dobija się kot. Musiałam podnieść swoje cztedy litery z krzesła i go wpuścić. Moi rodzice wypuszczali go i kotkę, a te zwierzaki były tak mądre i nauczone, że nigdzie nie wychodziły. Wpuściłam kota do domu i zostawiłam drzwi od tarasu, by kotka weszła przez nie do domu.

Anton w tym czasie robił sobie kawę. Nie powiem, zarobił tym u mnie plusa.

– Masz dziś jakieś plany? – zapytał, gdy szklanka od kawy napełniała się. W całej kuchni i jadalni unosił się zapach świeżo mielonych ziaren kawy.

– Idę dziś do babci, obiecałam jej, że ją odwiedzę. Dawno się nie widziałyśmy – uśmiechnęłam się na samą myśl o kobiecie. Mój dziadek zmarł, gdy byłam młoda.  Wiedziałam, że był człowiekiem honorowym i dla swoich dzieci i wnuków zrobiłby zupełnie wszystko.

– Iść tam z tobą? – zaproponował. Zwiesiłam wzrok. Czy chciałam przyprowadzać go do kobiety, która zaplanowałaby nam ślub w jeden dzień? W końcu, z drugiej strony był ojcem mojej córki.

IMADŁO - Szatańska gra [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz