- Nnie, chyba dam sobie sama radę – wydukałam z trudem i drżącym głosem, uważnie obserwując czarnowłosego. Cholera, czemu to zawsze ja musiałam trafiać na psycholi?!
- Jeśli już się zatrzymałem, to pomogę damie w opałach – odparł z nieziemskim uśmiechem. Wyminął mnie powoli i otworzył bez problemu maskę mojego ukochanego autka. – Ile ta kupa złomu ma lat?
- Odwal się od mojego auta! Ma swoje lata, ale to zabytek! – zaoponowałam piskliwym głosem.
- Więc, ten Twój zabytek właśnie zginął – uśmiechnął się sztucznie, dotykając jeszcze przez chwilę różnych przewodów. – Widzę to tak : albo wracasz do Bradford na piechotę ciągnąc tego złoma sama, a to jest z trzydzieści kilometrów lub podczepiasz się pod mój wóz i jedziesz ze mną.
Skąd on do cholery wiedział, że jadę do Bradford?! Kim on do cholery był?! Szpiegiem NCIS?!
- Chyba przeboleję te kilometry – prychnęłam, odwracając się i chcąc pomaszerować do auta po swoje rzeczy. Nie zamierzałam siedzieć w jednym pojeździe z tym pustym idiotą. Znałam go od kilku minut, a już widziałam, że kobieciarzem, chamem i Bóg wie, kim jeszcze!
Lecz jego ręka jak automat wystrzeliła ku mnie i chwyciła dłoń. Nim mrugnęłam okiem przylegałam do chłopaka klatką piersiową. Jego oczy wypalały moją twarz z tajemniczym błyskiem w oku.
- Nie skończyliśmy rozmawiać – warknął, muskając palcami dłoni mój policzek. Zadrżałam.
- Nie dotykaj mnie – szepnęłam. Jego dotyk może i był delikatny, bale bałam się go. Był pewny siebie i to mnie bardzo niepokoiło.
- Więc, zrób co Ci karzę to może nie zaliczę Cię w samochodzie – moje oczy na moment się rozszerzyły. – Idź do auta i czekaj na mnie – chłopak pchnął mnie w stronę auta. Otępiała ciągle oglądając się za siebie, wsiadłam do jego Bentleya. Wygląd wewnętrzny powalał jeszcze bardziej, niż z zewnątrz. Nie chciałam niczego dotykać, by czegoś przypadkiem nie zepsuć czy ubrudzić. Z pewnością dbał o te auto. Było dopieszczone w każdym calu, wyczyszczone, no i pachniało grubymi pieniędzmi. Obejrzałam się za siebie. Mulat przyczepiał liną mój samochodów do swojego w szybkim tempie, potem na chwilę zajrzał do środka, majstrując coś przy kierownicy. Nie minęła chwila, a pewnym krokiem szedł już w stronę pojazdu, w którym się znajdowałam. Szybko wróciłam do poprzedniej pozycji i wbiłam swój wzrok w beżową maskę rozdzielczą Bentey’a.
- Takie pudło, a ma autopilota, jestem pod wrażeniem – powiedział, gdy tylko siadł za kierownicą.
- Jeszcze raz wyzwiesz moje auto…
- To co? – przerwał mi, spoglądając ni to rozbawiony, ni to podenerwowany na moją twarz. Machinalnie odwróciłam wzrok, czując się niezręcznie. – Tak myślałem – parsknął śmiechem i chłopak ruszył powoli z pobocza.
- Skąd mnie znasz? – spytałam go szeptem, nawet nie zerkając na niego. Zbyt bardzo mnie krępował.
- W Bradford każdy się zna, maleńka – wiedziałam, że się w tej chwili uśmiechnął.
- Jakoś ja Cię nie znam – powiedziałam zgodnie z prawdą.
- I do tej chwili miałaś spokój.
- Sugerujesz coś przez to? – prychnęłam nie wytrzymując, i obróciłam głowę w jego stronę.
- Dowiesz się sama w najbliższym czasie – posłał mi szelmowski uśmiech, po którym dostałam lekkich dreszczy na ciele.
- I tak mnie już nic nie zdziwi – skłamałam, oczywiście myślami wracając do momentu, w którym widziałam swojego chłopaka w łóżku z moją matką. Od razu mój humor się popsuł i zaczęło się we mnie gotować.
CZYTASZ
Little Daddy's Girl
RomanceNigdy nie widziała kogoś bardziej pociągającego od niego. Pragnęła go każdą cząstka ciała, które same do niego bezwiednie lgnęło. Lecz czy zdrowy rozsądek pozwoli Clairy przetrwać oddziaływanie zabójczego uroku Zayn'a Malik'a? Opowiadanie zawiera e...