- Jackson McTyler? – powtórzyłam oniemiała, spoglądając zaskoczona to na Leo, to na Davida i o zgrozo : na Zayn'a. Mój narzeczony słysząc tą nowinę, stał się cały spięty, a jego wzrok pociemniał. Zawsze taki był, gdy robił się wkurzony.
Tym razem miał do tego konkretny powód.
- O zajebanym wilku mowa – powiedział David, krzyżując ręce na klatce piersiowej. David również zrobił się poważny, co innego było niezmiernie rzadkie. Bo David... to David. On zachowywał się tak, jakby połknął kilogram tęczy i wypalił masę marihuany.
- Nie uprzedził nas o swojej wizycie Leo, więc powiedz mu aby...
- Wpuść go, Leo – oświadczył zimnym tonem Zayn, na co spojrzała na niego zdziwiona.
- Co? – zapytałam piskliwym głosem. – Co ty zamierzasz zrobić, Zayn?
- Jeśli już przyleciał z Nowego Jorku, to trochę przemówię mu do rozumu, Clairy – odparł, nawet na mnie nie patrząc. – Niech wejdzie.
- Tak, sir – Leo się lekko ukłonił i szybkim krokiem znikł nam z oczu.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł – stwierdziłam cicho, siadając z powrotem na kanapie.
- Przecież go nie zabiję, Clarisso – wywrócił oczami Zayn podwijając rękawy swojej koszuli do łokci. – Mam jeszcze krzty rozumu.
- Po tym wszystkim będę potrzebowała mocnego drinka – westchnęłam długo, na co David się zaśmiał. Zerknęłam na niego. – Będziesz miał okazję zapytać czy lubi kutasy.
- Że co? – Zayn odwrócił głowę w naszą stronę ze znakiem zapytania na twarzy.
- Nie ważne – zaśmiałam się razem z Davidem i spojrzeliśmy w głąb korytarza, po którym dumnie stąpał Jackson McTyler.
Nie zmienił się zbytnio od czasu naszego pierwszego spotkania podczas przyjęcia po BAFTA. Jego blond włosy były w artystycznym nieładzie, zielone oczy świeciły czymś, czego nie mogłam zidentyfikować, a usta były wygięte w lekkim, szelmowskim uśmiechu. Ubrany był w normalne ciuchy : przylegające jeansy, luźna czarna koszulka, skórzane buty oraz płaszcz. McTyler był ucieleśnieniem kobiecych marzeń.
Lecz nie moim. Bo Jackson nie był Zayn'em.
- Widzę, że przyszedłem nie w porę – powiedział miękkim głosem, przyglądając się po kolei każdemu z nas. Oczywiście na samym końcu swoich oględzin wzrok zatrzymał na mnie. – Miło jest Cię widzieć Clarisso.
- Mi Ciebie również Jakcson – wstałam, aby się z nim przywitać. Podanie ręki w tym przypadku byłoby nie na miejscu, ale musiałam to zrobić, aby zachować między nami relacje projektantka – klient. Jednak Jackson chwycił moją rękę i uniósł do swoich ust, składając krótki pocałunek na szczycie dłoni. Niezręcznie się uśmiechnęłam i zabrałam od razu rękę.
- Widziałem was na przyjęciu po BAFTA, ale nie zdążyłem się przywitać – Jackson najpierw podał rękę z Davidem, który puścił mu również zalotnie oczko. Jackson speszony spuścił wzrok, a potem spojrzał na Zayn'a. – Malik – wystawił rękę w jego stronę. Zayn zmierzył go wzrokiem i z opóźnieniem ją uścisnął.
- McTyler, co Cię do nas sprowadza? – zapytał oschle Zayn, opierając się ciałem o zagłówek kanapy.
- Kilka spraw biznesowych i oczywiście projekt Clarissy – uśmiechnął się do mnie ponownie. Przygryzłam nerwowo wargę. – Mówiła mi, że nie może przylecieć do Nowego Jorku...
- Bo niedługo wychodzi za mąż, kolego – odezwał się David, a moje serce w tym samym momencie zamarło. Popatrzyłam na David'a, któremu uśmiech zszedł z twarzy.

CZYTASZ
Little Daddy's Girl
RomanceNigdy nie widziała kogoś bardziej pociągającego od niego. Pragnęła go każdą cząstka ciała, które same do niego bezwiednie lgnęło. Lecz czy zdrowy rozsądek pozwoli Clairy przetrwać oddziaływanie zabójczego uroku Zayn'a Malik'a? Opowiadanie zawiera e...