Kilka minut później dołączyłam do gości na dole. Chciałabym być w takich nastrojach, w jakich oni byli. Dlaczego nie mogłam czuć się tak dobrze? Był bankiet z okazji otwarcia mojego projektu, a ja czułam się jak ten jeden gość w kącie sali, ignorowana przez wszystkich!
- Clarisso, szukałem Cię! – za swoimi plecami usłyszałam głos ojca.
- Przepraszam, oprowadzałam Malika – odparłam, odwracając się do niego twarzą.
- Podoba mu się Twoje dzieło? – dopytywał z ojcowskim uśmiechem.
- Tak, bardzo – uśmiechnęłam się sztucznie. Chciałam jak najprędzej zniknąć z tego miejsca. – Pójdę się przewietrzyć, tato.
- Wszystko w porządku?
- Tak, po prostu tłoczno tutaj i jest mi duszno – powiedziałam, chcąc go jak najszybciej zbyć.
- Może mam kogoś zawołać? Lekarza albo…
- Ja się nią zajmę, Panie Watson – podniosłam wzrok, gdy zauważyłam nieskazitelną i zatroskaną twarz Zayn’a. – Przejdę się z nią do ogrodu, może poczuje się lepiej – spojrzał na mojego ojca, który nie był zbyt przekonany co do tego pomysłu, lecz w końcu z westchnięciem odsunął się. Zayn chwycił mnie w talii i powoli ( oczywiście pod czujny okiem innych gości, zwłaszcza kobiet ) opuściliśmy posesję. Powiew zimnego wiatru dobrze mi zrobił. W miarę szybko mój mózg otrzeźwiał. – Dobrze, że się czujesz? – Zayn popatrzył na mnie zmartwiony.
Nie, Clairy, on się o Ciebie nie troszczy. Chce się tylko pieprzyć. Właśnie : tylko.
- Tak, nie musiałeś od razu porywać mnie z przyjęcia – mruknęłam, dając mu się prowadzić prosto do ogrodu. Ogród nie był moim pomysłem, a Davida. Z początku mi się nie spodobał, bo Penthouse miał być pełen klasy, a ogród… po prostu mi do tego nie pasował. Potem lecz moje zdanie się zmieniło, gdy pełno egzotycznych kwiatów i drzew owocowych się w nim znalazły. Nazwałam to rajem bo… to był raj.
- Byłaś blada – rzekł zatrzymując nas. – Może przystaniesz na moją propozycję i zanocujesz u mnie?
- Zayn, to nie jest…
- Nalegam, nie zostawię Cię teraz samej – przerwał mi ostro. Spojrzałam na niego strapiona.
- Nie jestem dzieckiem! – warknęłam.
- Ale jesteś moja i się troszczę o swoją kobietę.
- Och czyżby? – prychnęłam. – Ile kobiet przede mną było Twoich?
- Clarissa, przestań się do cholery ze mną kłócić! – krzyknął.
- To dlaczego mnie nie słuchasz?! – również podniosłam głos.
- Bo chcę dla Ciebie jak najlepiej.
- Z pewnością – parsknęłam, wyrywając się spod jego uścisku i idąc przed siebie.
- Clairy, wracaj tu! – wrzasnął, a ja zignorowałam go. – Clairy!
- Daj mi spokój! – pokazałam mu środkowy palec.
- Liczę do trzech!
- To sobie licz! – zaśmiałam się drwiąco przyśpieszając, gdy tylko usłyszałam jego głośne kroki za sobą.
- Trzy! – nie zareagowałam. – Dwa!
- Jeden! – dodałam za niego, będąc już bardzo blisko schodów, prowadzących do ogrodu.
- Zero, skarbie – znienacka jego dłonie mocno chwyciły mnie w biodrach i przerzucił mnie przez ramię. Krzyknęłam zaskoczona, bujając się na jego ramieniu.

CZYTASZ
Little Daddy's Girl
RomanceNigdy nie widziała kogoś bardziej pociągającego od niego. Pragnęła go każdą cząstka ciała, które same do niego bezwiednie lgnęło. Lecz czy zdrowy rozsądek pozwoli Clairy przetrwać oddziaływanie zabójczego uroku Zayn'a Malik'a? Opowiadanie zawiera e...