~ 3, 5 miesiąca później ~
- Ostatnie dwa tygodnie i w końcu ze mnie wyjdziesz – odparłam, przypatrując się swojemu jeszcze grubszemu odbiciu w lustrze. – I może humor Twojemu tatusiowi się wtedy polepszy.
Przez ostatnie kilka dni sporo się z Zayn'em kłóciliśmy. Nie dość, że moje hormony buzowały i potrafiłam zrobić awanturę o źle położoną komórkę na szafce nocnej, to Zayn miał problemy w pracy. Codziennie miał masę spotkań, konferencji wyjazdowych, przez co rzadko był w domu. Również też o to się często sprzeczaliśmy. Do tego dochodziły częste skurcze, irytacja i dziecinny charakter mojego męża.
To ci nowość.
Poprawiłam swoją czarną sukienkę i wziąwszy wszystkie rzeczy potrzebne do pracy zeszłam na dół do Halley, która czekała na mnie z gotowym lunchem dla mnie i Zayn'a.
- Dzięki – posłałam jej uśmiech zabierając torbę z jedzeniem i kluczyki z wyspy kuchennej.
- O której obiad ma być gotowy? – spytała z promiennym uśmiechem.
- Na osiemnastą tak sądzę Halley – powiedziałam.
- Jak się czujesz? Poród co raz bliżej.
- Nie przypominaj mi – parsknęłam śmiechem i po pożegnaniu Scarleth i jej małych szczeniaczków opuściłam dom.***
- Hej – przywitałam się cicho z Zayn'em, gdy weszłam do jego biura. Zaciekle pisał coś na laptopie. Podniósł wzrok i uśmiechnął się delikatnie.
- Cześć kochanie – rzekł miękkim głosem. – Jak ci mija dzień?
- Boleśnie – stwierdziłam kładąc wszystkie rzeczy na skórzanej kanapie.
- Dlaczego? – spytał, nie odrywając wzroku od ekranu komputera.
- Miałam straszne skurcze podczas kąpieli.
- I nie pojechałaś do lekarza? – zganił mnie wzrokiem. – Zostały dwa tygodnie do rozwiązania mała.
- Wiem, ale przeszły mi w miarę szybko.
- Nie rób tak, bo coś się może wam stać.
- Spokojnie, panuję nad sytuacją – odparłam i podeszłam do Zayna od tyłu, by móc opleść go ramionami.
- Jestem zajęty skarbie – Zayn westchnął i zdjął moje ręce ze swojego ciała.
- Nic nowego – prychnęłam cicho, odchodząc od niego.
- Mała...
- Nie przejmuj się, już przyzwyczaiłam się do tego.Gdy usłyszałam jak Zayn wciąga powietrze do swoich płuc, wiedziałam, że tym go wkurzyłam.
Ojć, kobiet w ciąży również się nie wkurwia kochany.
Grozi odcięciem penisa.
- Grzeszysz Clairy – odparł Zayn poważnym tonem.
- Może tak, może nie – wzruszyłam ramionami.
- Clairy, odpowiadaj jasno – spojrzał na mnie spode łba.
- Oj tam, oj tam – wywróciłam oczami udając się w stronę kanapy, jednakże dłoń Zayn'a, która zacisnęła się mocno na moim nadgarstku.
- Zayn, to boli – syknęłam, próbując się wyswobodzić spod jego chwytu.
- Zacznij się wyrażać klarownie – warknął twardo.
- Dobrze, ale mnie puść! – krzyknęłam, tracąc cierpliwość.
- A teraz za co na mnie znowu krzyczysz? – parsknął ironicznym śmiechem.
- Za to, że jesteś samolubnym dupkiem, który chyba już zapomniał o swojej ciężarnej żonie!
- Na jakiej podstawie tak sądzisz?! Dlatego, że pracuję dnie i noce, nadrabiając wszystko, co zaniedbałem?! – również uniósł głos, przez co od razu dostałam ciarek na całym ciele. Nienawidziłam wściekłego Zayn'a. Jakkolwiek zła bym nie była, to czy siak, nie lubiłam odczuwać jego negatywnego humoru.
- Jakoś jeszcze kilka miesięcy temu potrafiłeś to pogodzić!
- Bo to było kilka miesięcy temu Clairy! Zrozum, że moja praca trochę się różni od Twojej!
- Bo moja praca została mi narzucona przez mojego szefa! – prychnęłam.
- Nie musiałaś tutaj pracować.
- Tak, a ty z pewnością byś zaakceptował mój wybór.
- O co Ci chodzi Clairy? Przychodzisz tutaj, robisz awanturę, o to, że nie mam chwilowo dla Ciebie czasu...
- Chwilowo? Zayn, kiedy ostatnio spędziłeś ze mną godzinę, nie wliczając spania w jednym łóżku?
- Bo mam dużo pracy do kurwy nędzy! – Zayn wybuchł i jego krzyk rozniósł się po biurze. Zmroziło mnie, co niekorzystnie zadziałało na moje maleństwo. Poczułam kopnięcie o średniej sile. Syknęłam, zginając się lekko. – Clairy, wszystko w porządku? – ton Zayn'a diametralnie się zmienił.
- Tak, nic mi nie jest, nie przejmuj się – skwitowałam go cicho.
- Przepraszam, nie chciałem na Ciebie nakrzyczeć.
- Chciałeś i to zrobiłeś, nawet się nie powstrzymałeś – warknęłam, idąc ostrożnie w stronę kanapy, po swoje rzeczy.
- Co ty robisz? – zapytał zdezorientowany.
- Idę sobie stąd, najwyraźniej moja obecność przeszkadza Ci w pieprzonej pracy, więc nie będę zabierała Ci czasu.
- Clairy, kurwa...
- Nie Zayn, naprawdę. Nie będę Ci przeszkadzać. Rozumiem – uśmiechnęłam się sztucznie.
- Nie rób tego Clairy.
- Ależ czego?
- Nie zachowuj się jak dziecko? – odpowiedział pytaniem. – Doskonale wiesz, że mi nie przeszkadzasz, więc o co chodzi?
- O nic – mruknęłam pod nosem, biorąc wszystkie swoje rzeczy do rąk.
- Zostań tutaj, potem możemy pojechać na obiad.
- Podziękuję, zjem lunch z David'em albo ojcem.
- Jak wolisz – fuknął.
Opuściłam jego biuro bez słowa, czując palący wzrok swojego męża na swoich plecach.
Dzień pełen wrażeń – czas start.***
- Co ty pierdolisz? Nakrzyczął na Ciebie? – David zakrztusił się koktajlem mlecznym.
- Najpierw połknij, to doskonale potrafisz robić – uśmiechnęłam się złośliwie.
- Suka – zaśmiał się zdławionym głosem. – To Zayn stał się takim dupkiem? Nic mi ostatnimi czasy nie mówiłaś szmaciurko.
- Nie miałam na to zbytniej ochoty – westchnęłam, leniwnie jedząc kręcone frytki z Macka. – Mam dość kłótni z nim. Mam nadzieję, że po narodzinach dziecka wszystko się zmieni.
- Macie już wszystko kupione do pokoju dla mini Clairy albo mini Zayn'a?
- Pokój jest zrobiony tak, że będzie pasował i dla chłopca i dla dziewczynki, przemyślałam te kwestie, gdy mój mąż zajmował się swoją zajebaną pracą.
- Bądź dla niego też trochę wyrozumiała. Jego firma była wcześniej od Ciebie i nią też musi zarządzać.
- Po prostu mam wrażenie, że Zayn nie stara się tak jak na początku... jakbyśmy wpadli w typową, małżeńską rutynę.
- Pamiętaj, że pierwszy rok jest najtrudniejszy – David uśmiechnął się do mnie pocieszająco, ukazując swoje brudne zęby od koktajlu.
- Umyj zęby deklu – zaśmiałam się.
- Nie psuj mojej mowy motywacyjnej – warknął, udając groźnego. – Sądzę, że oboje powinniście dać sobie trochę na luz. Tym się właśnie wyróżnialiście. Nigdy nie było u was jakiś większych kłótni... No może oprócz dziwnych ex Zayn'a, Jackson'a, który siedzi teraz w pierdlu za usiłowanie zabójstwa...
- Omińmy tą kwestię – przerwałam mu.
- No więc... Maleńka, zestopuj troszeczkę i wyluzuj. Wiem, że twoje hormony ciężarnej Ci na to nie pozwalają i karzą Ci być zimną suką, ale... calm down, okay?
- Zastanowię się.
- Claairy? – David spojrzał na mnie wymownie.
- Mówię Ci, że się zastanowię, aczkolwiek to nie ujmuje faktu, że jestem wkurwiona na niego potężnie i to nawet arcypotężnie.
- Kiedy ty nie byłaś, zadajmy to najpierw to pytanie.
- Pierdol się David.
- I tak byś mnie przeleciała, kochanie.*******
Kochane, krótki rozdział, nazywany przeze mnie przejściowym, bo wieczorkiem wstawie dla was rozdział jeszcze jeden! Czekajcie!❤️Xoxo.

CZYTASZ
Little Daddy's Girl
RomanceNigdy nie widziała kogoś bardziej pociągającego od niego. Pragnęła go każdą cząstka ciała, które same do niego bezwiednie lgnęło. Lecz czy zdrowy rozsądek pozwoli Clairy przetrwać oddziaływanie zabójczego uroku Zayn'a Malik'a? Opowiadanie zawiera e...