Część 20

3K 205 22
                                    


Erwin POV

Drugiego dnia na wakacjach zacząłem wariować i nie mogłem usiedzieć na dupie. Chłopaki się ze mną nie kontaktowali, więc nie wiedziałem co się działo w mieście. Gdy nie miałem nic do roboty moje myśli ciągle wracały do Grzesia. Nie mogłem tego dłużej znieść.

Miałem sobie przewietrzyć głowę, a zaprzątałem sobie nim jeszcze bardziej. Postanowiłem wrócić i tym razem całym sobą skupić się na akcjach. Nigdy więcej wpadek jak ostatnio.

Wróciłem trzeciego dnia i zadzwoniłem do Carbo.

- No co tam? Już po wakacjach? - Zapytał od razu.

- Nie mogłem wytrzymać, więc wróciłem.

- Jesteś pewien?

- Tak, skupię się na robocie. Nie będę dla was ciężarem.

- Erwin, wiesz że nigdy dla nas nie byłeś ciężarem.

- Wiem.

- Słuchaj, mam dla ciebie nowinę, spotkajmy się.

- O co chodzi?

- Powiem ci jak się zobaczymy, ale musisz obiecać, że nikt się o tym nie dowie. Masz trzymać język za zębami.

- No dobra, gdzie jesteś?

- Wyślę GPS-a.

Podjechałem na miejsce, które wskazał Carbonara. Już tam na mnie czekał.

- Dawaj - chciałem mieć coś, czym mogłem się zająć. Czułem, że ma dla mnie bombę.

- A jakieś cześć, dzień dobry, cokolwiek?

- No dobra - zbiliśmy braterskiego przytulasa.

- Kui dowiedział się ciekawych rzeczy o locie Grzesia.

Carbo opowiedział mi całą sytuację ze Spadino i jego korumpami. Nieźle sobie ustawił policję, musiał mieć na nich niezłe brudy, skoro doprowadził do tego.

- A to szmata pierdolona. Trzeba powiedzieć Grzesiowi - Carbo na moje słowa zrobił surową minę.

- Co ci mówiłem przez telefon?

- Żeeee, nie jestem dla was ciężarem - próbowałem go jakoś zbyć.

- I?

- I że masz dla mnie informacje.

- I?

- I że mam nikomu nie mówić - powiedziałem zrezygnowany.

- No właśnie.

- Ale to zmienia wszystko! - Wyrzuciłem z siebie.

- Ale Grzesiu z tobą nie chce rozmawiać.

- Prawda, w takim razie ty mu powiedz.

- Erwin.

- Nie erwinuj mi tu. To jest dobra okazja, żeby go przekonać do nas. Znienawidzi policję i Spadino, a my go przygarniemy obietnicą zemsty.

Chyba powiedziałem coś nie tak, bo patrzył na mnie dziwnie.

- Mamy z Kuiem plan.

- Jaki?

- Jedź za mną to ci pokażę.

- Okej.

Ruszyliśmy. Jechałem swoim autem za jego. Cały czas zastanawiałem się jaki plan mogą mieć. Tu trzeba było poinformować Montanhę. Nie mógł być na takie coś obojętny. Chińczyk pewnie coś kombinował jak zawsze. No dobra, zobaczę co wymyślili, ale jak pomysł będzie do bani to sam mu powiem. Jakoś go zmuszę, żeby ze mną porozmawiał.

Jestem nienormalny... albo zakochany | Morwin | Gregory x ErwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz