Erwin POV
Obudziły mnie pocałunki na uchu i szept.
- Pora wstawać kochanie - powiedział Grzesiu.
Poruszyłem się i przetarłem oczy. Otworzyłem je, by spojrzeć na niego, ale przede mną był jakiś obcy facet. Co? Odepchnąłem go i się odsunąłem. Nie będzie mnie podrywał jakiś blondyn! Koleś uniósł ręce i się zaśmiał.
- Erwin, to ja - powiedział głosem Grzesia.
Przyjrzałem mu się. Był gładko ogolony, a na głowie miał blond włosy sięgające jego uszu. Ubrany był w białą żonobijkę i hawajską koszulę. Był też bardziej opalony, niż Montanha. Ale po przyjrzeniu się, to wciąż był on.
- Coś ty ze sobą zrobił? - Zapytałem.
- Kamuflaż. Skoro mnie nie poznałeś, to chyba skuteczny.
- Wyglądasz, jak taki typowy żigolak, który chodzi na plażę wyrywać laski.
- Żadna foczka mi się nie oprze - powiedział dziwnie modulując głos. - Jestem - spojrzał na dowód - Ty Tucker i zatrzęsę tym miastem.
- Rany boskie, przestań.
Montanha znów się zaśmiał. Wyciągnął do mnie rękę, żeby pomóc mi wstać.
- Chodź, ciebie też musimy przebrać.
Wstałem i ruszyliśmy do pierwszego baraku.
- A dla mnie macie jakąś mniej popapraną tożsamość? - Zapytałem.
- Został nam Phillip Bennett.
- Brzmi jak jakiś nudziarz z Anglii.
Weszliśmy do środka i zobaczyłem, że chłopaki nieźle się bawili przebraniami. Każdy wyglądał inaczej niż zwykle, niektórych aż w pierwszej chwili nie mogłem poznać.
- Poznał cię? - Zapytał Carbo, gdy weszliśmy.
- Nie. Odepchnął mnie jak oparzony - odpowiedział Grzesiu, na co Włoch się zaśmiał.
- Byłem zaspany. Poza tym jak mnie jakiś obcy facet maca, to co miałem zrobić - broniłem się.
- Bardzo dobrze. Przynajmniej teraz jestem pewien, że żaden obcy facet mi cię nie odbierze - powiedział Grzesiu i pocałował mnie w policzek.
- Monsieur Erwin, zapraszam do salonu fryzjerskiego - powiedział San, akcentując słowa na modłę języka francuskiego. Miał na sobie koszulkę w czarno-białe paski i czarny berecik oraz doczepione podkręcone wąsy. Jeszcze brakowało mu bagietki i wyglądałby jak stereotypowy francuz.
Poszedłem za nim. Wyciągnął z torby farbę do włosów.
- San, a nie macie więcej peruk? - Zapytałem.
- Nie San, tylko Pierre i niestety "non".
Cóż, nie pozostało mi nic innego jak przefarbować się. Nie lubiłem tego, ale nawet nie próbowałem marudzić. San nałożył farbę na praktycznie każde moje owłosienie na twarzy. Brakowało tylko, żeby mi rzęsy pomalował.
Po zmyciu farby i ułożeniu włosów gładko na mojej głowie, żeby nie sterczały, wróciliśmy do baraku.
- Panie i panowie, przedstawiam wam... ee.. jak się nazywasz? - Zapytał San.
- Nie pamiętam, Fred?
- Phillip - powiedział Grzesiu.
- No tak, Phillip.
- Wyglądasz... dziwnie w tych czarnych włosach - powiedział Carbo.
- A ty wyglądasz jak Spadino - odgryzłem się. Nicollo wrócił do ciemnych włosów i zaczesał je do tyłu. Przypominał teraz Panacletiego, gdy robiliśmy tą akcję z upozorowaniem naszej śmierci.

CZYTASZ
Jestem nienormalny... albo zakochany | Morwin | Gregory x Erwin
Fiksi PenggemarGregory Montanha to policjant z krwi i kości. Poświęcił pół życia na służbę swojemu ukochanemu krajowi. Niestety jego kariera w policji po kilku miesiącach w nowym mieście nagle się kończy. Erwin Knuckles - gangster pod przykrywką pastora. Jego jedy...