Część 64

1.8K 150 52
                                    

Montanha POV

Następnego dnia od rana staraliśmy się dowiedzieć co się dzieje. Kui wysłał wczoraj zaznajomionego adwokata na komendę i gdy wrócił okazało się, że zarzuty są co najmniej nieciekawe - grupa przestępcza, wielokrotne napady, porwania i usiłowania zabójstwa, co chcą już zakwalifikować jako terroryzm. Z jednej strony byliśmy pewni, że im tego nie udowodnią. Nie mieli żadnych dowodów, tylko nic nieznaczące ślady krwi, łuski i podejrzenia, które mogli sobie wsadzić gdzieś. Z drugiej strony czułem wewnętrzny niepokój. Do tej pory, gdy nie mieli dowodów, to po prostu wypuszczali podejrzanych po jakimś czasie, a teraz twardo trzymają ich, a jak to stwierdził adwokat, Pisi aż emanuje pewnością siebie. Nie podejmowaliby ryzyka trzymania ich w celach, bez bycia pewnym swojego.

Okazało się, że rozprawa ma odbyć się już dzisiaj o 17:00. Dziwnym trafem nagle DOJ zaczął pracować, a i znalazł się sędzia chętny na prowadzenie sprawy. Śmierdziało mi to strasznie.

Mimo, że chłopaki byli spokojni, to i tak zaplanowaliśmy odbicie w razie nieprzychylnego wyroku. Wysłaliśmy na rozprawę Sky z Summer, gdyż obawialiśmy się, że policja może zgarnąć resztę Zakshotowej ekipy powiązanej z napadami.

O 17 byliśmy już na swoich miejscach i w napięciu czekaliśmy na wieści od dziewczyn. Jak to przy każdej rozprawie i to jeszcze z Erwinem zapowiadało się na długie oczekiwanie.


Erwin POV

Rozprawa zaczęła się, a sędzią okazał się Justin Case. Cóż, zapowiadało się na długie posiedzenie, ale miałem zamiar nas stąd wyciągnąć. Mimo że mieliśmy adwokata, Pedro czy jak mu tam, to i tak sam chciałem nas bronić. On się zgodził i teraz siedział cicho przy biurku.

Na sali nie widziałem Grzesia, ani nikogo poza Sky i Summer. Podejrzewałem, że są tu po to, by dać znać chłopakom o wyniku rozprawy, a oni sami przygotowują się do odbicia. Cóż, niedługo z pewnością zobaczę się z ukochanym, nieważne jaki będzie wynik. Ale nie myślałem, że będzie inny niż uniewinnienie.

Rozprawa się ciągnęła, przerzucaliśmy się nawzajem z Pisicelą argumentami. Nie powołaliśmy świadków, bo i po co. Po stronie policji wypowiedziało się kilku funkcjonariuszy, ale oni mieli tylko domysły, a domysły to mogli sobie wsadzić głęboko w dupę.

Byłem już pewny swego, nawet uśmiechałem się do chłopaków, aż policja nie przedstawiła swojego ostatniego dowodu.

- Wysoki sędzio, chciałbym wnieść o przedstawienie dowodu w postaci zeznań świadka koronnego - odezwał się Janek.

- Co? - Rzuciłem pod nosem.

Chłopaki zrobili zdziwione miny, a po sali przeszedł pomruk wielu szeptów.

- Proszę o ciszę na sali - zawołał sędzia i ludzie umilkli.

Spojrzałem na Pisicelę. Miał na twarzy wyraz triumfu i ten durny uśmieszek, który miałem ochotę mu zetrzeć. Jaki kurwa świadek koronny? Kto?

- Proszę przedstawić dowód - powiedział sędzia.

- Jako że chcemy, by oskarżeni nie byli w stanie domyślić się kim jest świadek, pozwolę sobie na odczytanie jego zeznań. Nagranie sędzia widział i wie co na nim jest, więc może zweryfikować, czy czegoś nie przekręcam.

- Oczywiście, proszę przeczytać zeznania - zgodził się Case.

Janek zaczął litanię. Świadek zeznał i opisał nasze akcje. Wszystkie. Mówił kto organizował napady, jakie każdy miał role i kiedy mniej więcej odbyły się napady. Jakie były łupy. Jakie były plany na ucieczkę. Znał wiele szczegółów i wszystkie je im opisał. Policja, żeby go uwiarygodnić dołączyła nagrania z dashcamów i bodycamów. Ewidentnie był to ktoś, kto z nami działał, ale kto?

Jestem nienormalny... albo zakochany | Morwin | Gregory x ErwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz