Carbonara POV
Spotkaliśmy się z Kuiem na polance niedaleko zakonu. Zebrał nas, żeby opracować plan na Spadino. Oprócz nas oczywiście byli Erwin, Grzesio, San i Dia oraz wtajemniczeni przez mąciciela Dorek, Silny, David, Karim, Heidi i Laborant. Przeprowadzaliśmy burzę mózgów, jak najlepiej podejść włochów. Stanęło na próbie skłócenia go z jego sojusznikami. Najlepiej będzie uderzyć, gdy nie będzie miał wsparcia.
W trakcie debaty zauważyłem, że Erwin i Montanha jakoś dziwnie na siebie patrzą i siedzą daleko od siebie. Coś się tu nie zgadzało. Wczoraj na imprezie widziałem, jak w jacuzzi się do siebie zbliżyli. Grzesio nie protestował na zaloty Erwina, więc myślałem, że przełamali lody. Nawet w trakcie tańca na rurze oboje gdzieś zniknęli. Czyżby wtedy coś się wydarzyło? Cóż, patrząc ogólnie na sytuację, bardziej prawdopodobne było, że Montanha go odrzuci, ale widząc ich razem, wydawało się, że coś z tego może być.
Mina Erwina i jego mocniejsze docinki w stronę Grzesia przeczyły moim domysłom i bardziej wskazywały na pierwszy scenariusz. Muszę z nim pogadać, zranione serce to nie przelewki.
Po zakończeniu spotkania każdy się rozszedł. Złapałem wtedy Erwina za łokieć i powiedziałem, żeby zaczekał.
- Czego chcesz? - warknął na mnie. Oho, było gorzej niż myślałem.
- Pogadać, widzę że tego potrzebujesz - patrzył na mnie takim zagubionym wzrokiem. Wyraz twarzy mu złagodniał.
- Nie chcę - rzucił cicho.
- Erwin, będzie ci lżej jak się wygadasz.
Przemyślał moje słowa i skinął głową na zgodę. Usiedliśmy na ławce i czekałem, aż zacznie mówić. Lepiej go było nie popędzać, ale widziałem, że jest wciąż niechętny.
- Powiesz co się stało, że jesteś taki wrogi?
- Nic, po prostu wstałem lewą nogą.
- Aha i dlatego Grzesiu obrywał od ciebie najbardziej z całej grupki.
- Jak miał głupie pomysły to co miałem mówić.
- Wiesz, że nie kupuję tego tłumaczenia. - Westchnął tylko. - No, to co się stało wczoraj, jak zniknęliście? - Zapytałem wprost. Jego stan musiał być związany z tą sytuacją.
Spojrzał na mnie i widziałem smutek w jego oczach. Minę też miał zrezygnowaną.
- Kusiłem go, a potem zaproponowałem seks. Myślałem, że mam szansę, bo nie odrzucał moich zalotów, tylko na mnie patrzył i pozwalał się dotykać. Ale jak odeszliśmy na bok, to delikatnie, ale wprost powiedział, że to się nie wydarzy. Byłem głupi myśląc, że się uda. - Schował twarz w dłoniach.
- Mówił coś jeszcze?
- Nie, gdy widziałem, że nie mam co liczyć na zbliżenie, to obróciłem to w żart. Wcisnąłem mu kit, że go prankowałem. A potem uciekłem.
- Mam wrażenie, że nie uwierzył ci.
- Trudno, jego problem.
- I chcesz to tak zostawić?
- A co mam zrobić? Zbłaźniłem się przed nim tą propozycją. Nie chciałem psuć naszych relacji, a teraz pewnie patrzy na mnie jak na dziwadło, bo proponowałem seks mężczyźnie.
- To że sam nie chce takich zbliżeń, nie znaczy, że będzie na ciebie dziwnie patrzył. Myślę, że Grzesiu jest tolerancyjnym człowiekiem.
- Nie chcę z nim gadać, boli jak go widzę.
CZYTASZ
Jestem nienormalny... albo zakochany | Morwin | Gregory x Erwin
Fiksi PenggemarGregory Montanha to policjant z krwi i kości. Poświęcił pół życia na służbę swojemu ukochanemu krajowi. Niestety jego kariera w policji po kilku miesiącach w nowym mieście nagle się kończy. Erwin Knuckles - gangster pod przykrywką pastora. Jego jedy...